Wszystkie filmy począwszy od 6-ego zostały wykonane na zasadzie nagrywania ekranu i dźwięku na żywo w czasie rozmowy i opublikowane na żywo tuż po wykonaniu, co zapewnia pełen realizm, przy czym prawie wszystkie z nich (są 2 wyjątki wynikające bodajże z nieproszonego nieoficjalnego i ukradkowego mieszania się obsługi YouTube'a do mego kanału) mają też swoją wersję bez dźwięku, która już w ogóle została wrzucona każdorazowo najpóźniej ok. minutę po rozmowie (chodzi tu o czas ukończenia nadsyłania filmu, bo oczywiście nadesłanie go trwa, transfer danych przez Internet trwa). Wersja z dźwiękiem to wynik obróbki nagrania ekranu programem Inshot poprzez podłożenie w filmie dźwięku osobno nagrywanego, również tak samo na żywo, poprzez naciśnięcie przycisku "Nagraj" w ekranie rozmowy (inaczej się tego zrobić nie da, bo ten telefon działa tak, że co do zasady wszystkie programy utrwalające dźwięk przestają działać, gdy zaczyna się rozmowa, bo to jakby jest konkurent do pojedynczego mikrofonu). W efekcie wersja z dźwiękiem jest każdorazowo opublikowana zaledwie rzędu 3 minuty po wersji bez dźwięku; ta bez dźwięku jest tak poza tym bezużyteczna, ale dzięki bardzo wczesnej godzinie publikacji pozwala upewnić się, jak to wszystko powstaje (że wynik, który państwo oglądacie, bo został załadowany do Internetu, powstał uczciwie -- wszak był już tuż po rozmowie gotowy).
YouTube pokazuje na stronie z filmem datę publikacji, ale dokładny czas każdy programista znający się na tworzeniu stron internetowych powinien umieć sprawdzić i w szczególności pozwala na to darmowe narzędzie słynnej organizacji Amnesty International pod adresem https://citizenevidence.amnestyusa.org/, w którym trzeba wpisać adres filmu w domenie youtube.com (aby zobaczyć dokładny adres, w poniższych ramkach YouTube'a trzeba kliknąć chyba nazwę tej strony: YouTube czy coś takiego -- wtedy się otworzy strona w osobnym oknie przeglądarki -- jest taki przycisk w poniższych ramkach służących do odtwarzania, w każdym razie, gdy się na nie wjedzie myszą). Narzędzie ww. podaje czas wrzucenia filmu (Upload Time) w strefie czasowej GMT. W związku z tym, że to wszystko tak wcześnie tuż po rozmowie jest publikowane (osobno mam jeszcze dowód w postaci billingu pokazujący, kiedy odbyły się te rozmowy), nikt mnie chyba nie będzie mógł nawet próbować w jakikolwiek sensowny sposób posądzać w tych przypadkach o jakikolwiek montaż, w sensie fabrykowania dźwięku zamiast go po prostu wiernego odzwierciedlania go.
Wnioski z filmów:
- Pierwszy mail z 30.12.2020 r. najpierw wg informacji został odebrany, potem jednak w ogóle go nie potrafiono znaleźć (rozmowa z 29.01.2021 15:16), co sugeruje, że został skasowany. Wpisuje się w tę ideę także nieoczekiwane odebranie telefonu red. dyżurnego przez samego red. naczelnego (w dniu, w którym generalnie kto inny miał dyżur), tuż przed ww. rozmową, w którym nalegał on na podanie przeze mnie informacji poufnej w postaci mego nru telefonu, choć wyraźnie miałem opory. Obiecał wtedy, że oddzwoni jakaś zakonnica, a nic takiego nie nastąpiło. Podsumowując, budzi to skojarzenia z sytuacją, że ów pan REDAKTOR NACZELNY SIEDZI PRZED KONTEM E-MAIL I NA ŻYWO USUWA (albo np. moderuje) PRZYCHODZĄCE E-MAILE w taki sposób, by zacierane były wszelkie ślady kontaktu. Tego typu praktyka wyjaśniałaby też zachowanie się innych redakcji katolickich (Idziemy, Gość Niedzielny), a nawet świeckich, gdyż redaktorzy czy sekretarze redakcji wprawdzie nie widzieli nigdy maila już wiele tygodni wcześniej wysłanego, choć generalnie nic nie stoi na przeszkodzie znalezieniu takiego, natomiast gdy poprosili, by wysłać na nowo, to na żywo potrafili go odebrać (zwłaszcza z mojej skrzynki na xp.pl, bo doręczenie jest tu z samej zasady błyskawiczne, podczas gdy w Gmailu mogą być pewne opóźnienia, np. do pół godziny czasu, chociaż w sumie nie wiem, jak to tam u nich jest obecnie, może nawet ich nie ma). Co do Niedzieli to nawet gdybym źle tu interpretował zachowanie naczelnego, i tak przecież dostarczyłem im treść maila poprzez film na YouTube'ie, w efekcie czego mieli możliwość odpowiedzi. Podawałem też swój adres e-mail w rozmowach. Mają też nr tel, a nikt nie oddzwonił i stąd moje i Polski kłopoty.
- Podobno jest nr do redaktora dyżurującego, z którego tu na nagraniach wiele wiele razy skorzystałem -- są to pewnie księża oraz zakonnicy i zakonnice, codziennie kto inny, jest to nr podobno publikowany w gazecie, oficjalny, choć komórkowy. Osoby te (dyżurni redaktorzy) mają -- jak mi wyjaśniano -- przyjąć zgłoszenie, spisać jego temat i powiadomić "sekretarza redakcji" (nie wiem, w jakim trybie ci sekretarze pracują, może też to jacyś zmieniający się księża z jakiejś długiej listy). Redaktorów dyżurujących mają tak duży zasób, że jeden i ten sam to się powtarza chyba raz na 100 dni czy 40-50. Zapewne mnóstwo ludzi z klasztorów i kościołów częstochowskich tak pracuje, a nawet i z okolicznych wsi i miasteczek może ktoś. W efekcie występuje "syndrom pionka", że osoby te nie są władne nic załatwić na bieżąco (a potem po kilku godz. np. nie odbierają albo robią sobie skrócony dzień roboczy), nic nie wiedzą, na drugi dzień to już zupełnie od zera trzeba wszystko opowiadać itd. Tym niemniej jak widać są to ludzie od przyjmowania wszelkich zgłoszeń co do proponowanych tematów od czytelników.
- Pierwsza rozmowa z takim redaktorem, czyli pewnie jakąś zakonnicą (25.01.2021 13:35), skończyła się bodajże ironicznymi stwierdzeniem, że kompletnie nie może mi pomóc, ponieważ ona jest od -- i tu zupełnie niesłychany przypadek, chyba sprzeczny z istotą tej funkcji -- "ankiet satysfakcji w sprawie telewizji" (sic), w każdym razie ankiety w sprawie działu telewizyjnego dotyczącego emitowanych programów. Można to odczytać jako ewentualnie zawoalowaną ironiczną formę wyrażenia myśli, że zdaniem arcybiskupa wprawdzie to, o czym donoszę, dotyczy Telewizji Polskiej, ale TVP trzeba kryć i udawać, że na 100% zajmuje się tylko emitowaniem kanałów telewizyjnych i nic innego pod hasłem TVP do głowy przychodzić nie może, i że dodatkowo z uwagi na to oddawanie czci telewizji nie wolno też w ogóle w żaden sposób zająć się moim tematem. Nadmieniam, że media już nieraz grały ze mną w taką gierkę: one czy politycy -- z jednej strony jakieś ogólne niesprecyzowane "oburzenie co do TVP", np. co do pieniędzy na nią, z drugiej zaraz wkracza jakiś mądrala i zaczyna opowiadać o nierzetelności programów informacyjnych, co akurat zapewne w narodzie niezbyt się schodzi z głównym tematem ewentualnej krytyki czy braku zadowolenia z sytuacji.
- Wiele dni później inna zakonnica nazywająca się Beatą Błoga (może to jakieś nawiązanie do zabitego(?) bodajże w USA kosmonauty o inicjałach AA, był chyba artykuł xp.pl; tutaj inicjały to BB, wskazuje to też może na jakąś odgórną akcję) wyraźnie wskazała, że jej zdaniem to Kościół mnie śledzi i prześladuje, chodzić tu miało o głównego zamieszanego, czyli raczej przede wszystkim w takim układzie zleceniodawcę (bo Kościół nie ma warunków, by w inny sposób być "głównym"). FRAGMENT TEN OZNACZAM DUŻĄ, PODKREŚLONĄ, CZERWONĄ CZCIONKĄ. Wprawdzie to nie było podane explicite, ale i tak wyraźnie, ponieważ była to część wypowiedzi o tym, że gazeta ma profil katolicki i dlatego niezbyt może mi pomóc w tej sprawie. Natomiast ww. słowa o tym, kto tu w ogóle jest zamieszany w śledzenie i prześladowanie, padły jako drugie (właściwie trzecie zdanie, ale drugie to lanie wody, żeby może odwrócić uwagę od tego kierunku interpretacji, a zatem je tu pomińmy): drugie, czyli najwyraźniej objaśniające, zdanie tej kwestii. Mowa tu o rozmowie z 12.02.2021 13:39 (od momentu 9:17). Dodatkowo stwierdziła ona przelotnie, że cyt. "problem jest »związany«" bez żadnych dodatkowych dopełnień. W takiej formie brzmi to jak przemilczenie dopełnienia, bo tak się nie mówi, gdy się chce poinformować o jakiejś nowo wprowadzanej kwestii, tylko się podaje dopełnienie; taka wypowiedź brzmi zatem na autocenzurę co do właściwej treści "problem jest związany z Kościołem". I po tym właśnie szły te pytania retoryczne o ośrodek śledzący i dręczący.
- Z rozmów z sekretarką (29.01.2021 11:42, np. moment 4:04 i 2 jej kolejne wypowiedzi) i redaktorką dyżurną (zepewne zakonnicą) Beatą Błogą (12.02.2021 13:12, od 1:27 do 1:48) wynika, że (1) mają manierę iście biblijną mówienia czegoś trafnego w odpowiednim momencie, tak, żeby liczby pasowały (w Biblii nry wersetów, a tutaj: czas), (2) tutaj w przypadku red. Beaty wykorzystano to do pokazania mi, że dotarło do nich, iż jest problem zabijania (patrz wskazany moment i komentarz zamieszczony tam w nawiasach kwadratowych). Jakoś mnie z tym istnieniem problemu wiążą i z tematem "artykuł jakiś" (w domyśle: artykuł z xp.pl, natomiast tutaj przez nawiązanie do kodeksu karnego podsuwają ogólnie na myśl to słowo). A mimo to dalej nie ma żadnej reakcji ze strony gazety. Słowem: "Auschwitz-Birkenau olać należy".
Nadmieniam, że z tego, co słyszałem i co odnoszę wrażenie na podstawie ich zachowań, w kościołach i zakonach masowo mogą mieć dostęp do tej kryminalnej siatki "Kontroli operacyjnej" przeciwko mnie, z możliwością podsłuchu i podglądu ekranów. Toteż generalnie chyba każdy rozmówca tu jest mniej lub bardziej w temacie.