WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE+SO: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów/uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (12/2012)
WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE+SO: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów/uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (12/2012)
.
Bez żadnego dowodu na akurat taką szkodę na zdrowiu, bez dokumentacji medycznej, sądy obu instancji (wbrew też moim pismom obronnym), a wcześniej Policja i prokuratura, przypisywały mi spowodowanie złamania obu nóg dziewczyny. Nie zainteresowali się dokumentacją medyczną na jej temat, nie pozwolili mi przesłuchiwać świadków oskarżenia, choć kilka razy o to przesłuchanie wnosiłem, łamali tzw. zasadę bezpośredniości ustalając wszystko przez pośrednictwo policjanta, w nosie mieli słuszną obronę.
Dziewczyna "dziwnym trafem" ma też datę urodzenia odległą o 6 miesięcy (czyli pół roku), a zarazem 6 lat od mojej. Już sam tylko odstęp wyrażający się w jednostkach półrocznych zdarza się raz 2 razy w roku, czyli w 0,5% przypadków (równiutko o pół roku odległe urodziny! p. film poniżej, od momentu 13:25 -- zeznanie policjanta; na stronie po lewej jest moja data urodzenia, na stronie po prawej jej). Zmienia to się w prawdopodobieństwo (rzetelnego, czyli normalnego i losowego, zdarzenia się takiego przypadku) 1:1000 ze względu na te trafne lata, też o 6 odległe od akurat mego roku urodzenia (powiedzmy, że tam chadzają głównie studenci, czyli typowo jest 5 możliwych lat urodzenia, stosownie do najbardziej powszechnego wieku studiowania, tj. wieku 19-24 lat), a potem zmienia się jeszcze w prawdopodobieństwo poniżej 1:miliona wskutek istnienia artykułów z (przede)dnia w gazecie, np. "Piotr Świrowski: Unia (nie) da nam popalić" (to wydano drukiem tego dnia, od rana takie artykuły były w kioskach, czyli jeszcze przed wypadkiem) -- por. tutaj: "pokrzywdzona" Palak. Kompromitujących ten wypadek artykułów w przeddzień było mnóstwo, jest na ten temat specjalne pismo w aktach oraz zaprotokołowane przez notariusza wydruki z Internetu, p. poniżej zestawienie materiałów w aktach. Papież akurat się spotykał z szefem autonomii Pal... dzień przed tym wypadkiem (patrz oficjalny artykuł prasy watykańskiej) itd. W 5-tą rocznicę wypadku papież ogłosił dekret o heroiczności cnót Wyszyńskiego (skojarzenie: Niżyński, bo "wysze" i "niże" to rosyjskie przeciwne znaczeniowo przysłówki "wyżej" i "niżej", zresztą Wyszyńskiego aresztowano w moje urodziny, tj. dn. 25.9). Wypadek był dzień po urodzinach przyszłego papieża Franciszka, co sugeruje, że jest to "następstwo z papieża (Franciszka)", "papież jest przyczyną". Ale oni w sądach i prokuraturach w nosie mają wszelką obronę.
Żeby nie było wątpliwości, że tu chodzi o bandytów w sądach — 18 grudnia, czyli data rzekomego wypadku, to też data ustawy z 18 grudnia 1998 r. o pracownikach sądów i prokuratur (Dz.U. 1998 nr 162 poz. 1125). Pokazuje to, w czym tu w rzeczywistości jest problem — bynajmniej nie we mnie. Nawet nie udowodniono żadnym konkretnym dowodem — który by w ujawniony sposób przekładał się na (dający się ustalić na jego podstawie) stan rzeczywistości w tym kluczowym temacie — kto kierował pojazdem. W tej sprawie padają tylko przekonania prokuratora, sędziego, postanowienia, tego typu rzeczy, natomiast w ogóle nie wykazali czegokolwiek: ani, kto popełnił, ani, że taką szkodę na zdrowiu spowodował ("złamał życie dziewczynie", "złamane obie nogi" — na podstawie akt trzeba by to, zgodnie z zasadą in dubio pro reo, uznać za kompletne zmyślenia, bo te akta nie wykazują, skąd takie teorie i dlaczego one miałyby być prawdą). Kompletne 0 pod względem dowodowym, za to jest tu w tle problem z pracownikami sądów i prokurator.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
edit 2018-10-30: . Tym niemniej do skazania doszło. Poniżej przedstawiam wideo z aktami i jego omówienie. Zażalenie też przegrałem (to jak w tym słynnym art. 2 § 2 k.p.k., statuującym tzw. zasadę prawdy materialnej: co do postanowień sądowych to w moim przypadku dwie dwóje i tylko pośrodku paragraf, a ten paragraf i legalność jest tu chyba symbolem... "postanowienia o przyjęciu zażalenia", tzn. dopuszczeniu go do rozpoznania jako formalnie dozwolonego. Bo pomiędzy postanowieniem sądu I instancji a oddaleniem zażalenia faktycznie jest jeszcze coś takiego i to to faktycznie bez zarzutu, ale to tylko formalność.)
(Kliknij, aby zobaczyć pismo z reakcją na skazanie.) Poniżej — wcześniejsze uwagi sprzed postanowienia sądu
Wg teorii przewodniczącej wydziału karnego i nawet nie tylko niej samej oskarżyciel nie uzupełnił pewnych jakoby formalnych braków w terminie -- w takich wypadkach należy się umorzenie z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, p. np. SN: IV KK 186/17 (tak samo w: I KZP 19/94 oraz w książce D. Świeckiego z Sądu Najwyższego, gdzie również podkreślano aktualność takiej opcji, że w razie nieuzupełnienia braku formalnego w terminie jest możliwość umorzenia sprawy z ww. powodu [jeśli faktycznie nie ma któregoś ustawowego elementu, tj. np. z art. 332 Kodeksu postępowania karnego, to sąd z całą pewnością nie ma prawa prowadzić sprawy: p. np. wyrok SN nr III KK 158/13]).
Pismo prokuratorskie z tzw. namiastką aktu oskarżenia (bo przeciwko "wariatowi") jest wybrakowane także i w inny sposób. Przede wszystkim nie zawiera ono uzasadnienia zawierającego wyszczególnienie, na jakich to dowodach (na zarzucalność tego czynu konkretnej osobie, czyli mnie) się oparł prokurator. To jest brak formalny par excellence, bo w bezpośredniej sprzeczności do art. 332 k.p.k., i za to są zwroty. Sędzina to jednak miała w nosie, mimo uwag (wniosku) na piśmie jeszcze przed posiedzeniem.
Ponadto co do postępowania przygotowawczego to prokuratorkę praktycznie nic nie interesowało, praktycznie nic nie ustalono, lecz przede wszystkim zajmowała się chwytaniem mnie i badaniami. Bo "wina" (tu raczej tzw. zarzucalność czynu) to rzekomo już oczywista. W ogóle nie jest nijak udowodniona, ani nie ustalono tego, kto był za kółkiem (jedynie to, że do pewnego miejsca goniono człowieka, a na rondzie to już sobie darowano; później dopiero sprawa na nowo się ożywia w momencie, gdy parkowałem przed Politechniką), ani też nie ustalono w sposób dowodowy (tj. dowodami pierwotnymi i bezpośrednimi, np. dokumentami i przesłuchaniem ich wystawców), co stało się dziewczynie i kiedy (czy aby na pewno dopiero w chwili wypadku?), i na jak długo (przepis Kodeksu karnego wymaga, by na ponad 7 dni) — na samych dokumentach od lekarzy przecież nie wolno się opierać, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, on bardzo lubi bezpośredniość, a tu nawet takich dokumentów brak (jakiejkolwiek dokumentacji medycznej; nie ma dokładnie NIC, co potwierdza tezę oskarżycielską, jedynie pada przekonanie policjanta, mianowicie, jak w jednej z notatek przyznał, o jedynie "prawdopodobieństwie" złamania, choć w zeznaniu z tego samego dnia mówił bardziej kategorycznie, po prostu "przewieziona do szpitala ze złamaniem") — ani też oczywiście w najmniejszym stopniu nie zainteresowano się innymi możliwymi wytłumaczeniami wypadku, np. śliska droga czy, jak to w rzeczywistości było, awaria elektroniki, która w istocie jest zapewne we wszystkich chyba samochodach skażona botnetem, przyjmuje rozkazy nadawane falami, chyba przez globalnego satelitę.
A ja przecież konsekwentnie w swych wystąpieniach kwestionowałem tę teorię, iż "spowodowałem wypadek, w którym ktoś (E. Palak) odniósł obrażenia trwające dłużej niż 7 dni". Podnosiłem wręcz w pismach i w rozmowie z biegłym, że to kto inny w tamtej chwili kierował pojazdem, ja zaś dopiero później wsiadłem za kierownicę na widok tej sytuacji i w związku z ucieczką kierowcy. Jednakże sędzina jak widać specjalizuje się w skazywaniu bez dowodu. I w sprzeczności z dyrektywami płynącymi z zasady bezpośredniości oraz orzecznictwa Sądu Najwyższego i sądów niższych (co do tego, kiedy można orzec o losie sprawy na posiedzeniu, bez rozpraw i z pominięciem samodzielnego postępowania dowodowego).
"Wypadek" był tak skrajnie absurdalny, że tylko bezmyślny człowiek łyknąć może wersję, że od tego komuś się krzywda może stać. 30 kilogramów -- tzn. końcówka kosza na śmieci turlającego się mały kawałek po chodniku wskutek uderzenia go przez samochód -- dziewczynie przejechało po stopie, no cóż, na podobnej zasadzie to i małe dziecko tyle ważące jest poważnym zagrożeniem dla rodziców, bo jeszcze im te ich stópki nadepnie i wtedy koniec, kaleka, ponad 7 dni.
Prokuratorka (1), powtarzając po policjancie (2), którego w dniu wypadku przedstawiony zarzut zatwierdziła, zupełnie bez podstawy w aktach wymyśliła sobie zarzut złamania obu nóg. Akta temu przeczą.
W aktach policjant tylko pisze o złamaniu śródstopia jednej z nóg, ale nie przytacza, skąd to wytrzasnął, może przez telefon usłyszał (może zmyślił, a może nie wiadomo, skąd wziął, kierownik mu powiedział albo, jeśli koniecznie dopatrywać się dobrej woli: może na oko ocenił). Na takich dowodach nie można się opierać, trzeba szukać tzw. dowodów pierwotnych (źródła medyczne). Przedstawione przekonanie Policji przecież nie musi być prawdziwe, a sąd jest od tego, by takie przekonania weryfikować (patrz: art. 8 § 1 KPK). Ponadto zważywszy na poziom dowodzenia prezentowany po stronie oskarżycielskiej, która w ogóle nie przedstawia żadnych dowodów medycznych, a jedynie przekonania policjanta, wcale bynajmniej nie jest "jasne", czy powyższe pewne przesunięcie zarzutu, zaostrzenie go, że pokrzywdzona złamała obie nogi (względem twierdzeń Policji w aktach), jest jakąś pomyłką (bo tak naprawdę ma się na myśli co innego, a jedynie źle wpisano w zarzucie), czy też nową wersją, również "w ciemno" lansowaną. Dodajmy: w tym braku dowodów nie chodzi o żadne RODO, o żadną ochronę danych osobowych, bo te ja już i tak mam, są w aktach (np. przy doręczaniu zawiadomienia o wniesieniu oskarżenia, włącznie z treścią zawiadomień z adresem oraz zwrotnymi poświadczeniami odbioru; jest to też na karcie 2 czy 3 w notatce policyjnej, przy danych świadka), więc widać, jak to "na sercu" komukolwiek leżało. Standardowo w sądach nikt nie widzi problemu w ujawnieniu danych o czyjejś chorobie: co najwyżej można chronić personalia, ale nie dane o chorobie nawet jakiejś anonimowej osoby. DODATKOWE WIDEO POKAZUJĄCE, ŻE TU DOWODÓW NAPRAWDĘ DO SĄDU NIE PRZYSŁANO — WIELOKROTNIE PYTAŁEM O TO W CZYTELNI I BYŁ KONTAKT Z SEKRETARIATEM: https://www.youtube.com/watch?v=N9CYpYY5Ou0, https://www.youtube.com/watch?v=O92Jhuv3wlU, https://www.youtube.com/watch?v=XRtnSAuV9Sg
Skoro z tym zdrowiem może być tak, może być siak, to w sumie może być i tak, że nic się nie stało. Ale kogo to obchodzi?! Sprawa musi trafić do sądu! Wniosek o przypisanie sprawstwa, skazanie na środek karny -- chyba jakieś dożywotnie pozbawienie prawa jazdy, które i tak od lat mam zatrzymane -- i dopiero wtedy umorzenie postępowania przez sąd. Co z tego, że w tych aktach są rażące braki postępowania przygotowawczego, tak, iż nadawałoby się to do umorzenia sprawy przez sąd z tzw. oczywistego braku podstaw faktycznych wniosku. Nie podlega to już w takim razie uzupełnieniom. Albo ze wspomnianego braku skargi uprawnionego oskarżyciela. No, ale to już kwestia akademicka, czy to pierwsze było dopuszczalne (a na to drugie chyba było za wcześnie, trzeba było wezwać do uzupełnienia uzasadnienia), bo niby jest konkurencyjna zasada, że się zwraca taki wniosek, jeśli sąd się z nim nie zgadza. W każdym razie -- nie było prawa orzec środka zabezpieczającego (p. choćby początek niniejszego wpisu). Ale go orzeczono.
Pierwszą służbą, która przyjechała po mnie na miejsce, gdy ja zaparkowałem przed Politechniką (świadek, który jest przesłuchany w aktach, już wtedy dawno się odczepił, on zajmował się tym autem 10 minut wcześniej i 100 metrów wcześniej na tej ulicy), była Żandarmeria Wojskowa. Żandarm przetrzymywał mnie do przyjazdu Policji. Oni tego się najbardziej boją, bo to obciachowe i kojarzy się z Tuskiem [on to m. in. zarządził dopuszczenie wspomagania Policji przez ŻW przez pojedyncze miesiące 2012 r.: patrz komunikat prasowy ze strony Sił Zbrojnych, Monitor Polski], mimo że niby tam są blisko jakieś siedziby instytucji wojskowych, ale to chyba innych (prokuratury, sądu). Ze strachu przed ujawnieniem, że wśród spisanych personaliów świadków są personalia żandarmów, telewizja z papieżem ubzdurali sobie, że tym bardziej niemożliwe jest żadne rzetelne przeprowadzenie tej sprawy i "trzeba" szybko mnie skazać na posiedzeniu, bez sprawdzania dostępnych dowodów i bez udowodnienia winy. Po to pewnie, by terroryzować tym później jeszcze naród, by się bał mówić prawdy o grupie telewizyjnej, "bo może mówienie prawdy o grupie przestępczej jest nielegalne". A przecież mogliby sobie też ten wątek ŻW pominąć, tak jak pomijają sobie obecnie po bandycku inne sprawy.
edit 2018-11-10: W sprawie tej rząd PiS-owski planuje może, że będę miał jakąś kasację (póki co wedle prawa nie przysługuje nigdy kasacja w takiej sprawie przeciwko "wariatowi"), pokazuje to nr porządkowy kolejnego zarządzenia w Monitorze Polskim, z 2016 r., na temat użycia Żandarmerii Wojskowej do specjalnego wspomagania Policji: http://monitorpolski.gov.pl/mp/2016/1231/1. Jest to numer 1231, czyli jakieś 3 instancje na początku, po czym sprawa wraca do pierwszej, czyli orzeczenie uchylono. Trudno jednak o optymizm przy takiej władzy, zwłaszcza w jeszcze poważniejszych sprawach, np. w sprawach zabijania. Na razie nie ma nawet "wyroku" (postanowienia) II instancji, ale już z tego wynika, jaki będzie. Nadmieniam, że ten nr 1231 to też nr druku sejmowego ustawy z 2017 r., która dodała wymóg formalny załączania wyciągu z rejestru kierowców naruszeniowych; w Dzienniku Ustaw odpowiednia ustawa zmieniająca Kodeks postępowania karnego ma zaś pozycję 966 (jak rok chrztu Polski). A to właśnie m. in. o ten wyciąg z rejestru, z art. 3 tej ustawy, poszło Przewodniczącej Wydziału w niniejszej sprawie przy zwracaniu sprawy do prokuratury, jak widać na poniższych skanach. Ponadto za rządów PiSu 2015-2019 zmieniano też wielokrotnie Kodeks karny tak, żeby bardziej skutecznie mnie prześladowano. PiS np. zwiększył z chyba roku (tak w oryginale KK z 1997 r.) do 5 lat granicę kary za niestosowanie się do sądowych zakazów (Dz.U. 2017 poz. 966: numer jak rok chrztu Polski, jeszcze przed tym papieskim 9666 [tyle dni pontyfikatu przeżył Jan Paweł II], o którym oni pewnie jakoś "nie słyszeli"... oni są w ogóle w narodzie ostatni, którzy o tym usłyszą...). Zrobiono to pewnie z myślą o prymitywnych bandyckich atakach na mnie z wykorzystaniem skompromitowanych już sądów, atakach podyktowanych pewnie przez papieża przez ICQ. Metodą tych ataków jest najpierw sprawa niniejsza, a potem, gdy już przygotowane jest, że jestem "znanym naruszycielem prawa i wariatem", sprawa dotycząca podatków, kiedy to orzeczone zostaną zakazy przeciwko mnie dotyczące prowadzenia biznesu. Na tej drugiej czy której tam sprawie to już w ogóle mam polec, chociaż na razie jest w fazie przedsądowej, patrz tutaj: http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=7&t=7618; o ile w tej omawianej tutaj sprawie wypadku bywa jakiś cień dowodu podobnego do tego, który jest potrzebny, o tyle w tamtej podatkowej nie ma już w ogóle żadnego dowodu — opiera się w całości na domyślaniu się i zgadywaniu wobec braku danych pewnych, udowodnionych, stwierdzanych przez dowody o jednym ze znanych w Kodeksie postępowania karnego rodzajów. Zwiększyli też kary za jakieś przestępstwa opiekuńcze: to pewnie z myślą o mej matce, może się ewentualnie przydać dla terroryzowania brata i mnie (Dz.U. 2017 poz. 773: ten nr to może z myślą o tym, że przegrałem w pierwszych 2 instancjach, gdzie wręcz wersję szpitala ocenia się na siódemkę, po czym może nawet wygram, kto wie, zależy to od polityki; jest teraz taki pozew, o jego losach wspominam np. tutaj: http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=12&t=7426, http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=11&t=7459). Kolejna ich nowelizacja Kodeksu karnego to zmiany dot. czerpania pieniędzy z jakichś przestępstw komputerowych (Dz.U. 2017 poz. 768, jest to suma 2 potęg liczby 2: 512+256... dla informatyków takie liczby są ważne). A przecież są pomówienia na mój temat co do jakichś związków z komputerowym podziemiem. Kolejna ich nowelizacja KK dotyczy przestępstw "podatkowych": Dz.U. 2017 poz. 244 (najpierw dwója, bo ja od początku mówię, że to jest sprawa prowadzona bez dowodu, potem jednak dwie czwórki, zwycięstwo w sądach obu instancji, a więcej jakoś nic nie przysługuje... brak Sądu Najwyższego w sprawach przeciwko "wariatom"). Zmieniono chyba specjalnie dla mnie, że gdy ktoś ma sprawę w sądzie, w której jest zażalenie — a zażalenia w sprawach sądowych są ważne głównie wtedy, gdy chodzi o wariatów, bo im sprawę się kończy postanowieniem, a nie wyrokiem co do przestępstwa — to orzeka w II instancji również tylko jeden sędzia; nie ma składu 3 sędziów (Dz.U. 2016 poz. 437 art. 1 pkt 4; tamże w punkcie 8 coś kojarzącego się z zasadą skargowości, tj. z potrzebą aktywnego uczestnictwa oskarżyciela w postępowaniu i z tym, że sąd jest co do zasady związany sformułowanymi przezeń zarzutami, nie może poza nie wykraczać ani działać bez poprawnej tzw. skargi, czyli pisma wszczynającego postępowanie...). Kolejna znowuż ich nowelizacja Kodeksu Karnego to podtrzymanie głupiej zmiany wprowadzonej przez ministra Borysa Budkę (personalia kojarzą się ze słowami "boję się [symbol Rosji] więzienia [symbolizowanego przez budę dla psa]") w postaci art. 37a. Co najmniej 50-letnia, a zapewne i sporo dłuższa, tradycja jest taka, że za udział w gangu należy się co do zasady więzienie, nie np. wyrok w zawieszeniu czy grzywna. Ci jednak starają się lansować możliwość grzywny, w czym potem ma im zapewne pomagać ewentualny spodziewany bandytyzm Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, które jak oka w głowie będą bronić takiego rzekomego "prawa" sądów, mimo uchylenia go jeszcze zanim dojdzie do rozliczeń, podobnie jak odpowiedniej podstawy do stosowania starszej ustawy. Wreszcie: przedłużono też przedawnienia co do spraw, w których nawet nie zidentyfikowano sprawcy (Dz.U. 2016 poz. 189), ale wszczęto chociaż jakieś dochodzenie. Zapewne też planują to w przyszłości wykorzystywać przeciwko mnie.
W prokuraturze i sądzie udają dzieciaczki, które nie słyszały o standardach i o prawie! Akta poniższej sprawy kraksy samochodowej to prawdziwy skandal: . . W SPRAWIE, JAK WIDAĆ PONIŻEJ, JEDYNY DOWÓD TO TWIERDZENIE (KŁAMSTWO/PRZEKONANIE) POLICJANTA, ŻE "PIOTR NIŻYŃSKI RAZ POWIEDZIAŁ COŚ, CO DLA MNIE STANOWI PRZYZNANIE SIĘ" ORAZ TWIERDZENIE ("PRZEKONANIE") TEGO SAMEGO POLICJANTA, ŻE "ZŁAMANIE JEST", "JEST PRAWDOPODOBNE" -- TYLE, ŻE TO JEST NA TEMAT INNEGO ZARZUTU (TAKIEGO, CO TO BY 1 NOGI TYLKO DOTYCZYŁ, MNIE NATOMIAST WPISANO W ZARZUCIE "ZŁAMANIE OBU KOŃCZYN"). TO TAKŻE SPRZECZNOŚĆ Z ZASADĄ BEZPOŚREDNIOŚCI, KTÓRA ZALICZA SIĘ DO WSKAZAŃ NAUK PRAWNYCH (WIEDZY PODRĘCZNIKOWEJ) CO DO OCENY DOWODÓW (P. ART. 7 K.P.K. OGRANICZAJĄCY SWOBODĘ SĄDU) ORAZ JEST FUNDAMENTEM SPRAWIEDLIWEGO PROCESU (ZAŚ SPRAWIEDLIWEGO ORZEKANIA NIE MOŻNA POŚWIĘCAĆ DLA TAKICH SPRAW, JAK SZYBKOŚĆ POSTĘPOWANIA CZY KWESTIE EKONOMICZNE).
ZAŚ OBOWIĄZEK _UDOWODNIENIA_ JEST ZAWARTY W ART. 5 §1 K.P.K. (W ZW. Z ART. 380) I WYNIKA ON RÓWNIEŻ PODOBNO Z KONSTYTUCJI.
PRZEZ CAŁĄ SPRAWĘ KONSEKWENTNIE ZAPRZECZAM ISTNIENIU MOJEGO SPRAWSTWA I KWESTIONUJĘ TE USTALENIA. ZGODNIE Z ZASADĄ BEZPOŚREDNIOŚCI SĄD WIĘC TO ODE MNIE POWINIEN BRAĆ USTALENIA FAKTYCZNE, A NIE PRZEJMOWAĆ JE SOBIE OD ORGANÓW ŚCIGANIA. NIE OD TEGO SĄ SĄDY, SĄDOWNICTWO KARNE, ŻEBY NA ŚLEPO PRZEJMOWAĆ PRZEKONANIA OD ORGANÓW ŚCIGANIA, TYLKO ŻEBY PRZEPROWADZAĆ WŁASNE POSTĘPOWANIA DOWODOWE W SYTUACJI KONTROWERSJI. PRZY TYM PIERWOTNE ŹRÓDŁA DOWODOWE CENI SIĘ WYŻEJ I ZAWSZE W KAŻDYM PRZYPADKU NIE MOGĄ ONE PRZEGRYWAĆ Z DOWODAMI POCHODNYMI, TZN. NP. NIE MOGĄ BYĆ WYPIERANE PRZEZ TZW. DOWÓD ZE "ŚWIADKA ZE SŁYSZENIA" (ŚWIADKA EX AUDITU, KTÓREMU WŁAŚCIWY ŚWIADEK ZDARZENIA PO PROSTU POWIEDZIAŁ, Z CZYM SIĘ SPOTKAŁ; NAZYWANIE TEGO DRUGIEGO "ŚWIADKIEM" JEST W OGÓLE PEWNYM NADUŻYCIEM, BO ZGODNIE Z ZASADAMI PRAWIDŁOWEGO ROZUMOWANIA Z TAKIEJ ZASŁYSZANEJ INFORMACJI FAKTU WYWNIOSKOWAĆ JESZCZE NIE MOŻNA, JEDYNIE JEGO PRAWDOPODOBIEŃSTWO, NO, ALE PRZYJĘŁO SIĘ STOSOWAĆ TAKĄ NAZWĘ). ZASADA BEZPOŚREDNIOŚCI JEST W PODRĘCZNIKACH (NAWET OGÓLNIE O POSTĘPOWANIACH PRZED ORGANAMI PAŃSTWA, TO NIE JEST TYLKO O SPRAWACH KARNYCH) CO NAJMNIEJ OD LAT 50-TYCH, A SIĘGA PEWNIE CZASÓW PRZEDWOJENNYCH. SĄDY NA MOCY ART. 7 K.P.K. MAJĄ OBOWIĄZEK UWZGLĘDNIAĆ PRZY OCENIE DOWODÓW WSKAZANIA SZEROKO POJĘTEJ WIEDZY (NIE CHODZI TU TYLKO O TO, ŻE SAM SĘDZIA JUŻ Z GÓRY COŚ WIE; GENERALNIE NIE POWINIEN BYĆ NA BAKIER Z AUTENTYCZNĄ WIEDZĄ NAUKOWĄ), TYMCZASEM POWYŻSZE TO JEST PO PROSTU KLASYKA PODRĘCZNIKÓW PRAWA I POGLĄDÓW CAŁEJ CHYBA PROFESURY — WYCHOWANO NA TYM POKOLENIA PRAWNIKÓW. Tu można kliknąć, aby otworzyć YouTube w nowej karcie/oknie przeglądarki: https://www.youtube.com/watch?v=EUNkkmM56yM. Ikoną śrubki można dostosować jakość obrazu (Quality), by była najlepsza z możliwych.
Na czerwono oznaczam dowody (idące w jakimkolwiek sensownym kierunku).
2:20 . . . SPIS TREŚCI AKT (pkt. 16, 20, 28 - przesłuchania)
5:10 . . . NOTATKA URZĘDOWA (na górze strony na odwrocie widać, w skutkach, zasłyszaną teorię "złamanie śródstopia prawego" - 5:49 - wtedy też widać mój PESEL, a więc i, w pierwszych 6 cyfrach, datę urodzenia 25.09.1986 zgodną z datą urodzenia prezydenta Włoch PERTI NI oraz przypadającą równo miesiąc po śmierci Nietzschego, w której 13-lecie prymas Glemp otworzył kościół przy pl. Teatralnym w Warszawie, a jego nazwa "kościół środowisk twórczych" nawiązuje do dominującego w mej bliskiej rodzinie wykształcenia i zawodu: muzyk klasyczny, np. brat jest kompozytorem, p. tutaj); pod koniec notatki jest informacja, że podejrzewali mnie o narkotyki - tak im się wyświetliło na testerze
6:50 . . . NOTATKA URZĘDOWA (kolejna); 20. linijka treści kończy się słowami "prawej nogi (prawdopodobnie złamanie)" . . (???)
6:58 . . . PROTOKÓŁ ZATRZYMANIA (Piotr Niżyński); błędnie wpisano "student - wolny słuchacz", ja nie wyłudzałem poświadczenia takiej wersji (o "wolnym słuchaczu")
7:05 . . . PROTOKÓŁ PRZESZUKANIA (Piotr Niżyński), później odwrócenie kamery i powrót do tego protokołu od 7:23
7:33 . . . WNIOSEK O ZATWIERDZENIE PRZESZUKANIA - nie został podpisany przez prokuratora
7:39 . . . PROTOKÓŁ Z PRZEBIEGU BADANIA STANU TRZEŹWOŚCI URZĄDZENIEM ELEKTRONICZNYM (Piotr Niżyński)
8:03 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN POJAZDU
8:20 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN (kolejny jw.)
8:40 . . . ZLECENIE POBRANIA MOCZU (Piotr Niżyński, jest data urodzenia 25.09.1986)
8:45 . . . WYNIK BADANIA MOCZU - brak narkotyków
8:47 . . . ZLECENIE POBRANIA KRWI (Piotr Niżyński, jest wyraźnie data urodzenia 25.09.1986)
8:51 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN (kolejny jw.)
9:33 . . . ZDJĘCIA SAMOCHODU
9:43 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA ŚWIADKA: "W dniu 18.12.2012 r. około godz. 08:10-08:20 ja byłem świadkiem zdarzenia drogowego tj. kolizji samochodu ze słupkiem i betonowym koszem, przy Nowowiejskiej, przed wjazdem na Rondo od strony Metra. Ja w tym czasie przechodziłem przez pasy. Gdzieś na wysokości kiosku Ruchu zauważyłem, że samochód marki Skoda Octavia koloru srebrnego uderza w te słupki oddzielające chodnik od jezdni i ten betonowy kosz. Tam gdzie są tory tramwajowe. Ja szedłem w tym czasie do metra. W wyniku tego uderzenia w betonowy kosz on odbił się od tego auta i uderzył w jakąś kobietę. Myślę, że ona próbowała przejść na drugą stronę. Znajdowała się w każdym bądź razie przed przejściem dla pieszych. Ten samochód jechał ul. Nowowiejską od strony ul. Waryńskiego. To zdarzenie miało miejsce przed wjazdem na rondo przy Politechnice. Ja doskonale widziałem, że za kierownicą tego auta był młody człowiek, w kurtce koloru ciemnego. Widziałem, że jak uderzył w te elementy to ZAŁOŻYŁ NA GŁOWĘ KAPTUR [Screen Capture może? co za nonsensowne pomysły, nie ma co robić, jak tylko kaptur nakładać], pamiętam, że był bardzo blady. On w ogóle nie wysiadał z pojazdu, nie wychodził do tej kobiety, nie pytał, co się z nią stało. Z tego, co pamiętam, to zdarzenie widziało sporo osób, myślę, że tam mogło być jakieś 5 osób. Jestem w 100% przekonany, że człowiek, który siedział za kierownicą tego pojazdu, to on kierował. Jechał sam. Jestem w stanie go rozpoznać na żywo lub ze zdjęcia. [Bardzo mało prawdopodobne ze względu na to, że zbliżenie się samochodu i zderzenie musiało trwać zaledwie ułamek sekundy i wszystko było wtedy w ruchu, wycofanie się i odjazd mogły trwać najwyżej ze 2 sekundy, a jego uwaga w zupełnie naturalny sposób musiałaby być wtedy skupiona na bliższej jemu i wyraźnie poszkodowanej kobiecie, którą wtedy dobrze widział. A zatem w tym zakresie ten "świadek" raczej tylko wysila się na to, by pomówić człowieka, którego krzywdzi i o którym słyszał ze swej bandyckiej pracy m. in. przy programie Screen Capture do podglądu ekranu.] Pamiętam, że ten mężczyzna próbował odjechać z miejsca zdarzenia, widział, jak włączył bieg wsteczny. Parę osób, które tam stały próbowały go powstrzymać, przeszkodzić mu w tym, on jednak po paru chwilach udało mu się wydostać i odjechał w n/n kierunku. Myślę, że pojechał dalej w stronę ul. Nowowiejskiej. Jak wjechał na to rondo to ja i parę jeszcze innych nieznanych mi osób próbowało go zatrzymać, ale nam się nie udało. Ja spisałem rejestrację tego pojazdu, WF 9428G. Nie znam tego mężczyzny, który kierował tą skodą. Nie wiem, kim był. Nie miał żadnych cech charakterystycznych. Pamiętam jedynie tą kurtkę koloru ciemnego i jego bladą twarz. Na miejscu zdarzenia ja, paru innych n/n świadków oczekiwaliśmy na przyjazd policji. Pamiętam, że ktoś ze świadków wezwał policję i pogotowie. Jak doszło do tego zdarzenia nie było opadów śniegu, pamiętam, że kierowca tej skody nie jechał zbyt szybko. Chyba próbował hamować. Pamiętam, że jak się zbliżał do ronda trzymał się lewej krawędzi jezdni, jechał po torowisku dla tramwajów, wyglądało to tak jakby jechał pod prąd. Chciałem jeszcze dodać, że jak go próbowałem z innymi osobami zatrzymać na tym rondzie to on uderzył jeszcze w inny pojazd marki VW Passat CC, nr rej. nie pamiętam. [Zmyślenia.] Wyglądało to tak, jakby chciał go zepchnąć z drogi. My tam chcieliśmy mu przeszkodzić w dalszej jeździe, ale nie ryzykowałem swojego zdrowia i życia, więc odpuściłem. Z relacji innych osób już po jego ucieczce dowiedziałem się, że on gdzieś niedaleko się zatrzymał i chciał na piechotę uciekać. Ponoć jacyś ochroniarze z parkingu mu to uniemożliwili. Ponoć nie pozwolili mu wyjść z samochodu. Później to już przyjechała policja i wykonywała swoje czynności z tym człowiekiem. To wszystko, co mam do zeznania w tej sprawie"
13:03 . . . WEZWANIE dla ww. świadka, dzięki któremu odbyło się przesłuchanie
13:05 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN MIEJSCA WYPADKU DROGOWEGO. Wspomina też o ul. Waryńskiego (pada później w artykułach prasowych)
13:16 . . . PROTOKÓŁ TYMCZASOWEGO ZAJĘCIA MIENIA RUCHOMEGO (Piotr Niżyński, widać też datę urodzenia 25.09.1986) - paręset zł
13:25 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA "ŚWIADKA" (przybyłego później policjanta). Widać wyraźnie datę urodzenia za moimi personaliami na odwrocie tej karty. "(...) Mężczyzna oznajmił, że nie jechał tym samochodem, że jechał ktoś inny, potwierdził, że to on jest jego właścicielem. (...) W trakcie kolejnych rozmów mężczyzna przyznał się do tego, że to on jechał samochodem, że spowodował kolizję, ale, jak twierdził, nie uważał, aby było to zdarzenie na tyle poważne, aby wzywać Policję. (...) Dokonaliśmy również sprawdzenia na testerze ORATEC, pobierając ślinę - wynik pozytywny, ze wskazaniem na TH - marihuanę. (...) W trakcie przejazdów między szpitalem a komendą kierujący wielokrotnie zmieniał wersję wydarzeń - raz mówił, że kierował, po chwili zaprzeczał mówiąc, że to był ktoś inny" -- jest to kłamstwo, ale to zarazem nie powinno mieć zasadniczego znaczenia. W świetle zasady bezpośredniości i tak tego typu "informacje z drugiej ręki" zostają wyparte przez informacje bezpośrednio pochodzące ode mnie przedstawiane w toku postępowania karnego (przygotowawczego i sądowego). Jeśli powyższe są z nimi sprzeczne, to nie mają znaczenia jako dowód na stwierdzaną w nich okoliczność kierowania. "(...) W wyniku uderzenia [Jej to się przy czymś takim śmietnik mógł co najwyżej PRZETURLAĆ po stopie, a nie ją "uderzyć" - nonsensowne sformułowania.] doznała złamania kości śródstopia nogi prawej". Tu też ta sama wersja, inna niż w akcie oskarżenia (wniosku). Tam bowiem jest wersja zupełnie "z palca wyssana", jakimiś zakulisowymi uzgodnieniami załatwiona, co nie ma nic wspólnego z rygorami dowodowymi w Kodeksie postępowania karnego.
16:17 . . . TELEGRAM do KRP Warszawa VII z prośbą o sprawdzenie, czy zamieszkuję pod podanym przeze mnie adresem
16:22 . . . POSTANOWIENIE O WSZCZĘCIU DOCHODZENIA
16:28 . . . POSTANOWIENIE O PRZEDSTAWIENIU ZARZUTÓW. "W dniu 18 grudnia 2012 roku w Warszawie przy skrzyżowaniu ulic Nowowiejskiej z ul. Waryńskiego naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym określone w art. 19 ust. 1, oraz art. 26 ust. 1 ustawy 'Prawo o ruchu drogowym' [Na razie to w ogóle nie jest opis faktyczny czynu...] w ten sposób, że kierując samochodem m-ki Skoda Octavia nr rej. WF9428G [To na razie nie daje nawet w zarysie wyobrażenia o konkretnych ruchach po stronie "sprawcy", też więc nie nadaje się na dokładne określenie czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia.] na skutek niezachowania szczególnej ostrożności [To jest albo jakaś interpretacja prawna, tzn. wskazanie przepisu, który został naruszony, albo w najlepszym razie jakaś psychologia. Opis czynu dotyczy jednak ruchów fizycznych, a nie tego, co się dzieje w umyśle. To mogą być co najwyżej okoliczności (rzeczy zewnętrzne względem czynu). Nadal więc brakuje tu dokładnego określenia czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia.] podczas zbliżania się do skrzyżowania z wyznaczonym przejściem dla pieszych [Brawo, fajne są okoliczności: że zbliżał się gdzieś. Co się z nim tak poza tym działo wiadomo.], oraz niezachowania prędkości zapewniającej panowanie nad kierowanym pojazdem [jw.] wjechał na przeciwległy pas ruchu [Generalnie jest to nadal informacja o zmianach położenia "sprawcy", a zatem o okolicznościach czynu. Samego czynu, tzn. kompleksu ruchów fizycznych, to nie przedstawia, a tym bardziej nie ma tu jego dokładnego określenia ze wskazaniem sposobu jego popełnienia.] na wysokości przejścia dla pieszych gdzie uderzył [jw.] pojazdem w słupek metalowy oraz betonowy kosz, [Teraz organy ścigania przechodzą do opisu SKUTKÓW czynu. Jest to wymagany element aktu oskarżenia.] który pod wpływem uderzenia przemieścił się i uderzył w pieszą Ewelinę Palak lat 20 przez co spowodował u niej naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni, w rozumieniu art. 157 par. 1 kk w postaci złamania obu kończyn dolnych a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia nie udzielając pomocy." --- tu nie ma dokładnego określenia czynu ze wskazaniem Sposobu jego popełnienia (a to wymóg formalny, zwraca się takie akty oskarżenia)
-----------------------------------------------formalności-----------------------------------------------
16:42 . . . POUCZENIE O UPRAWNIENIACH I OBOWIĄZKACH PODEJRZANEGO
16:44 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA PODEJRZANEGO (Piotr Niżyński; widać też wyraźnie wspomnianą datę urodzenia)
18:07 . . . WEZWANIE na jakieś badania psychiatryczne
18:12 . . . OŚWIADCZENIE o adresie zamieszkania
18:14 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA "ŚWIADKA" (mego ojca): "(...) ma podejrzenia w stosunku do ludzi, że jest szpiegowany, szkalowany, łącznie z służbami wywiadowczymi wielu krajów" (no, ja akurat o służbach wywiadowczych nie mówiłem, ale OK); mówił też o tym, że zarobiłem dużo pieniędzy na biznesie informatycznym, tego typu sprawy o trzeciorzędnym znaczeniu
19:45 . . . notatka policyjna na temat adresu zamieszkania Piotra Niżyńskiego
19:51 . . . KRAJOWY REJESTR KARNY - ZAPYTANIE
19:55 . . . WNIOSEK PROKURATORA DO SĄDU O POWOŁANIE ADWOKATA Z URZĘDU
20:03 . . . POSTANOWIENIE O POWOŁANIU BIEGŁEGO (psychiatria)
20:05 . . . POSTANOWIENIE O ZABEZPIECZENIU MAJĄTKOWYM (wspomniane tymczasowo zatrzymane banknoty)
20:14 . . . POSTANOWIENIE O ZATRZYMANIU PRAWA JAZDY
20:32 . . . WYZNACZENIE ADWOKATA Z URZĘDU
20:35 . . . POSTANOWIENIE O ZABEZPIECZENIU MAJĄTKOWYM z podpisem prokuratora
20:42 . . . WNIOSEK O ZGODĘ NA OBEJRZENIE AKT (Piotr Niżyński)
20:52 . . . pokwitowanie
21:09 . . . POSTANOWIENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU
21:24 . . . kolejne jw.
21:38 . . . OPINIA SĄDOWO-PSYCHIATRYCZNA, w której biegły nie dopatrzył się dostatecznych danych, by orzec o chorobie (domagał się za to akt jakichś wcześniejszych spraw). 24:10 "Od ronda prowadził on, a znajomy wysiadł i uciekł"
26:33 . . . faktura VAT za opinię
26:42 . . . prokurator domaga się historii choroby ze szpitala (już raz ten szpital, w odpowiedzi na wezwanie sądu w toku apelacji, zamiast dokumentacji medycznej z historią choroby przysłał epikryzę, czyli końcowe podsumowanie; tutaj chyba znowu robią to samo, tak bardzo wstydzą się tego, że w tej dokumentacji żadnych praktycznie problemów nie ma) + odpowiedź
26:55 . . . POSTANOWIENIE O ZASIĘGNIĘCIU OPINII UZUPEŁNIAJĄCEJ (od psychiatrów, oczywiście)
26:57 . . . POSTANOWIENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU
27:04 . . . OPINIA SĄDOWO-PSYCHIATRYCZNA + faktura
27:10 . . . POSTANOWIENIE O PRZEDŁUŻENIU OKRESU TRWANIA DOCHODZENIA
27:19 . . . POSTANOWIENIE O WSZCZĘCIU ŚLEDZTWA
---------------------------------------przewlekłość, poszukiwania---------------------------------------
27:22 . . . POSTANOWIENIE O POWOŁANIU BIEGŁEGO (psychologia)
27:24 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
27:26 . . . WNIOSEK UBEZPIECZYCIELA O ZGODĘ NA WGLĄD W AKTA
27:40 . . . ZARZĄDZENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU (Piotr Niżyński)
27:51 . . . WNIOSEK UBEZPIECZYCIELA O ZGODĘ NA WGLĄD W AKTA
28:07 . . . NOTATKA URZĘDOWA POLICJI - na temat próby zatrzymania (Piotr Niżyński)
28:20 . . . POSTANOWIENIE O ZAWIESZENIU ŚLEDZTWA. W sentencji postanowienia są jakieś bzdury: "na podstawie art. 7 ustawy ... o świadku koronnym ..., art. 72 ust. 1 ustawy ... o przeciwdziałaniu narkomanii" (nie ma to oczywiście zastosowania w tej sprawie). "...nie jest znane miejsce pobytu Piotra Niżyńskiego"
28:26 . . . NOTATKA URZĘDOWA POLICJI - na temat próby zatrzymania (Piotr Niżyński)
28:28 . . . ZARZĄDZENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU (Piotr Niżyński)
28:42 . . . ZARZĄDZENIE O POSZUKIWANIU PODEJRZANEGO W CELU USTALENIA MIEJSCA JEGO POBYTU
28:44 . . . moje pismo - wyjaśniam, że nadal przebywam pod tym samym adresem "ul. Chłopickiego 14, 04-314 Warszawa" (15. czerwca 2013 r.), a korespondencję co najwyżej mogłem przeoczyć i że jako praworządny obywatel nie ukrywam się przed wymiarem sprawiedliwości
29:06 . . . FOTOGRAFIE + SZKIC MIEJSCA ZDARZENIA
29:18 . . . pismo z Policji do KPP w innym mieście, wg dawnych danych z ewidencji ludności
29:22 . . . policja żąda dostępu do akt sprawy w związku z innym postępowaniem
29:28 . . . policyjne ustalenia na temat adresu
29:34 . . . sądowe żądanie nadesłania akt (w związku z inną sprawą)
29:58 . . . sądowe pismo przewodnie zwracające akta
29:59 . . . znowu sądowe żądanie nadesłania akt (w związku z inną sprawą)
30:02 . . . prokuratorskie pismo przewodnie z aktami
30:04 . . . POSTANOWIENIE O UCHYLENIU ZABEZPIECZENIA MAJĄTKOWEGO (w związku z brakiem przestępstwa - rzekoma choroba psychiczna, a zatem nie może być grzywny)
30:11 . . . pismo międzypolicyjne dot. doręczenia wezwania na badanie (Piotr Niżyński). Widać policyjną sygnaturę sprawy 5720/12: podobną później nadano zgłoszonej przeze mnie sprawie o wykroczenie ze strony recepcji hostelu (KRP-PR-W-2720/18, czyli dokładnie o 3000 mniejsza; a kolejna o innym hostelu: 2830/18).
30:21 . . . WEZWANIE NA BADANIE (Piotr Niżyński)
30:30 . . . policyjna kontrola adresu mej matki (ul. Blatona 6/74, 01-494 Warszawa) - rezultat: mnie tam od lat nie ma
30:52 . . . POWIADOMIENIE O ZMIANIE ADRESU KORESPONDENCYJNEGO (Piotr Niżyński)
30:59 . . . policyjne ustalenia dot. adresu (zlecenie dla podległej jednostki)
31:03 . . . kartka z mojej osobistej wizyty w prokuraturze (nie było p. prok.) i dodatkowego ponownego powiadomienia o adresie
31:29 . . . znowu prokuratorskie polecenie doręczenia mi wezwania
31:35 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
31:37 . . . polecenie ustalenia miejsca pobytu przez Policję
31:44 . . . zapytanie do ZUS o mój adres w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych
31:51 . . . zapytanie do NFZ o mój adres w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych
31:53 . . . zapytanie do Centrum Personalizacji Dokumentów MSW o mój adres; wyraźnie widać moją wspominaną tu datę urodzenia 25.09.1986
32:06 . . . policyjna kontrola poprzedniego adresu
32:17 . . . policyjne czynności dot. adresu
32:22 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
32:28 . . . dane ze zbioru PESEL - brak adresu zameldowania
32:32 . . . dane z ZUS
32:47 . . . policyjne ustalenia dot. adresu (ciekawe, skąd znali telefon komórkowy właściciela... spółdzielnia miała? bo uzgadniał z nią po bandycku najem?)
32:52 . . . polecenie prokuratorskie, w odpowiedzi na które nastąpiła powyższa czynność
32:57 . . . ZARZĄDZENIE O POSZUKIWANIU PODEJRZANEGO W CELU USTALENIA MIEJSCA JEGO POBYTU
33:00 . . . pismo do Komendy Powiatowej Policji w Rypinie
33:01 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
33:08 . . . moje zawiadomienie o tymczasowym adresie zamieszkania oraz o adresie skrytki pocztowej (tym samym, co wcześniej), a także o nrze tel.
33:21 . . . odpowiedź z Komendy Powiatowej Policji w Rypinie
--------------------------------------końcówka śledztwa i oskarżenie-------------------------------------
33:26 . . . NOTATKA URZĘDOWA - prokurator ustalił ze mną termin badania psychologicznego
33:33 . . . "WYJAŚNIENIA" PODEJRZANEGO
38:55 . . . spojrzenie wstecz: wskazuję postanowienie o przedstawieniu zarzutów w spisie treści
39:02 . . . spojrzenie wstecz: postanowienie o przedstawieniu zarzutów (wskazuję, co za uszkodzenie miało jakoby zostać przeze mnie sprowadzone - "złamanie obu kończyn" - otóż na to brak jakiegokolwiek oparcia w materiale dowodowym sprawy, dokładnie 0 dowodów). TAK TO CHYBA TYLKO PIOTROWI NIŻYŃSKIEMU SIĘ ROBI SPRAWY KRYMINALNE!
39:45 . . . wskazuję fragment zeznania policjanta (p. 13:25 - to samo), w którym wyraża on swe przekonanie, że "w wyniku" jakiegoś jakoby "uderzenia" (to przecież miało być przeturlanie się po stopie) pokrzywdzona doznała złamania kości śródstopia nogi prawej. Ten protokół przesłuchania drukowano humorystycznie na kartkach z napisem "about:blank" u dołu (to taki adres, który po wpisaniu w przeglądarce internetowej powoduje pokazanie się pustej strony; z ang. dosł. "na temat: pusto").
41:14 . . . spojrzenie wstecz: notatka urzędowa (ta sama, co w 5:10); 41:28 pokazuje opis skutków zdarzenia: "złamanie śródstopia prawego"
42:10 . . . spojrzenie wstecz, na notatkę urzędową (p. 6:50): "z urazem prawej nogi (prawdopodobnie złamanie)". NA "PRAWDOPODOBIEŃSTWACH" TO CHYBA TYLKO PIOTROWI NIŻYŃSKIEMU SIĘ ROBI SPRAWY KRYMINALNE! Poza tym sąd może skazać tylko za to, co do czego ma gotowy zarzut od prokuratora. Zawiera się to w istocie zasady skargowości (art. 14 k.p.k.) w jej rozumieniu aprobowanym w Sądzie Najwyższym. Nie może więc sąd sobie zmienić opisu faktycznego czynu.
43:14 . . . OPINIA SĄDOWO-PSYCHOLOGICZNA (Piotr Niżyński, fragmenty). Nazwisko psychologa takie, jak mój dawny adres zamieszkania przy ul. Gajdy 40a, na temat którego robią mi sprawy w tych moim zdaniem marionetkowych polskich sądach
46:20 . . . POSTANOWIENIE O PODJĘCIU ZAWIESZONEGO ŚLEDZTWA
47:07 . . . POSTANOWIENIE O ZMIANIE POSTANOWIENIA O POWOŁANIU BIEGŁEGO (Piotr Niżyński)
47:11 . . . znowu ZAPYTANIE O UDZIELENIE INFORMACJI do Krajowego Rejestru Karnego, widać moją datę urodzenia
47:15 . . . pismo prokuratury do Komendy Głównej Straży Granicznej, też wymienia moją datę urodzenia, wskazuję ją palcem
47:20 . . . informacja do Policji o odwołaniu poszukiwań
47:25 . . . informacja do Policji o odwołaniu poszukiwań
47:33 . . . zestawienie opłat i innych wydatków w sprawie
47:36 . . . ZAWIADOMIENIE O PRZESŁANIU AKTU OSKARŻENIA - WNIOSKU, w kilku egzemplarzach: dla uczestników postępowania (30.05.2018)
47:53 . . . odpowiedź z Krajowego Rejestru Karnego - nie figuruje (dodano z datą 18.06.2018)
-------------------------------------------sądowa faza sprawy-------------------------------------------
48:08 . . . zarządzenie Przewodniczącej Wydziału przewidujące konieczność zwrotu pisma (p. art. 120 par. 1 k.p.k. przewidujący takie prawo - por. art. 7 Konstytucji RP: organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa - oraz bezskuteczność uzupełnienia braku po terminie, co oznacza, że akta i tak wtedy traktuje się tak, jak gdyby danego pisma nie było, np. tak, jak gdyby to była sprawa bez aktu oskarżenia)
48:50 . . . pismo, które 30.05 wysłano do sądu (wniosek o umorzenie sprawy i skazanie na środek karny). W sekundzie 50:40 widać, jak prokurator nonsensownie przypisuje mi przyznanie się w toku przesłuchania w charakterze podejrzanego, podczas gdy tam nic takiego nie było. Patrz 16:44. Mówiłem o jakimś uderzeniu w słupek, ale nigdy nie powiedziałem, że to ja prowadziłem.
51:13 . . . zarządzenie sądu (8.06.2018) o zwrocie aktu oskarżenia-wniosku do uzupełnienia w terminie 7 dni [ewentualnie można składać wnioski o przywrócenie terminu] ze względu na to, że pismo to nie spełnia warunków formalnych nałożonych przez ustawę
51:51 . . . dodatkowe dokumenty od Policji (podobno z 18.06.2018)
52:23 . . . przekazanie odwołania poszukiwań do innej jednostki Policji
52:28 . . . uzupełniony akt oskarżenia-wniosek z 28.06.2018
52:38 . . . ZAWIADOMIENIE O PRZESŁANIU AKTU OSKARŻENIA - WNIOSKU, w kilku egzemplarzach (28.06.2018)
52:47 . . . nie wiedzieć czemu zawiadomienie adresują na Emilię Palak, chociaż w aktach padają personalia Ewelina Palak. Nie odbiera ona listów, jak widać nie jest nawet zainteresowana sprawą.
53:00 . . . zwrot akt
53:15 . . . POKWITOWANIE ODBIORU - jest czerwona pieczątka prokuratury z datą 11.06
54:17 . . . ZARZĄDZENIE - zgodnie z zasadami ustalonymi przez Ministra Sprawiedliwości sygnatura sprawy zostaje zakreślona (oznaczona w określonej rubryczce jako zakończona), ponieważ występował tzw. brak formalny aktu oskarżenia a nie został on usunięty w terminie
54:34 . . . kolejne egzemplarze wniosku z 18.05.2018
55:10 . . . kolejny tom akt - z nową sygnaturą
55:13 . . . ZARZĄDZENIE o nadaniu sygnatury, wpisaniu sprawy w repertorium
55:30 . . . raport z losowania sędziego - dziwnym trafem pani Drewin, gdy tymczasem ja mam na Facebooku Martę Drewniak dawniej pracującą w warszawskiej telewizji regionalnej TVP
55:32 . . . pismo przewodnie prokuratury nadsyłające akta z wnioskiem
55:37 . . . uzupełniony akt oskarżenia-wniosek z 28.06.2018 w swym drugim egzemplarzu (do sądowej części akt)
56:33 . . . DORĘCZENIE ODPISU WNIOSKU PROKURATORA (pismo przewodnie do Piotra Niżyńskiego - wniosek w zał.), zawiera pouczenia, źle oznaczone jako dot. wniosku o "warunkowe umorzenie"
56:44 . . . jw. dla adwokata z urzędu
56:48 . . . MOJE ZAPYTANIE o nry listów poleconych
56:53 . . . MÓJ WNIOSEK Z DZIAŁU VIII K.P.A. o przydzielenie referenta do sprawy II K 412/18 celem umorzenia postępowania karnego z braku skargi uprawnionego oskarżyciela; wskazuję, że niepodejmowanie tej czynności, odkładanie jej tworzy poważny problem
58:30 . . . sędzia umawia biegłych psychologów - a więc dla niego chyba wniosek prokuratora nie jest bezskuteczny (w praktyce nieistniejący)...
58:40 . . . prezes przekazuje mój wniosek do akt sędziemu
58:47 . . . WSTĘPNE-WCZESNE UWAGI ODE MNIE NA TEMAT TEGO, ŻE SPRAWA POWINNA BYĆ UMORZONA, ALE Z BRAKU SKARGI UPRAWNIONEGO OSKARŻYCIELA (i bez środków zapobiegawczych)
1:04:39 . . . mój dyplom inżyniera informatyka
1:04:40 . . . Moje pismo: "DOWÓD NA TO, ŻE PRZEPROWADZONO PRZECIWKO MNIE ZAPLANOWANĄ UKARTOWANĄ OPERACJĘ DROGOWĄ" -- opieram się przede wszystkim na artykułach prasy z przedednia
1:15:20 . . . fragment tego pisma, w którym pokazuję inny specjalnie ukartowany dzień wcześniej wypadek: przy ul. Waryńskiego (też miałem obok taką ulicę, jest w aktach!) w Ostrowcu Świętokrzyskim, patrz lista zabójstw tej grupy przestępczej. Następnie przed kamerą pokazane zostają fragmenty akt w tejże mojej sprawie, które wymieniają tę samą nazwę ulicy (choć sama kolizja była przy ul. Nowowiejskiej, to na jej odcinku między Waryńskiego a rondem przy pl. Politechniki). Fragmenty te udaje mi się znaleźć w sekundach 1:17:10. Po tym następuje kontynuacja przeglądu pisma.
1:28:07 . . . fragment pisma, w którym widać zestawienie wyników (bardzo, bardzo ostrożnego, tzn. zaniżonego) oszacowania od dołu prawdopodobieństwa, że w prasie był spisek, przy różnych przykładowych zawyżonych prawdopodobieństwach losowego zdarzenia się takiego czy innego artykułu, zwanych tutaj "poziomami zaufania do prasy" (przyjmuję minimum 90%, podczas gdy takie artykuły w ogóle typowo nie powinny się zdarzyć lub byłoby to wątpliwe, czyli na pewno dużo poniżej 50%). Tabelka prezentuje prawdopodobieństwa spisku w funkcji liczby trafiających ściśle w mój problem i jego główne kwestie artykułów (p. szara kolumna po lewej)
1:36:30 . . . fragment pisma, w którym zarzucam, że akt oskarżenia nie zawiera dokładnego określenia zarzucanego mi czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia (a to wymóg ustawowy). Powołuję się przy tym na teorię z podręczników prawa.
1:44:50 . . . fragment pisma: "Na koniec raz jeszcze chciałbym podkreślić, że nie jest legalnym (tj. zgodnym z prawem) rozstrzygnięciem niniejszej sprawy podsumowanie ustaleń faktycznych np. słowami, że 'sąd nie dał wiary wyjaśnieniom podejrzanego'. Jest to pomylenie kwestii swobodnej oceny wiarygodności dowodów z kwestią samego istnienia obowiązku dowodu -- naruszenie tego ostatniego jest niewątpliwie naruszeniem prawa procesowego".
1:46:53 . . . akt notarialny protokołujący wyniki przeglądu stron internetowych prasy (z artykułami ze starych dat)
1:56:03 . . . NOTATKA URZĘDOWA - termin posiedzenia ustalony przez telefon z psychologiem: 23.10.2018 godz. 14:30
1:56:17 . . . ZARZĄDZENIE o wyznaczeniu posiedzenia
1:56:23 . . . ZAWIADOMIENIE o terminie
1:56:41 . . . mój wniosek o odpis
1:57:05 . . . moje pismo "UZUPEŁNIENIE DOWODÓW": pokazuje, że problem przemilczającego potakiwania przez prasę w przeddzień jakichś przestępstw przeciwko mnie (na zasadzie aluzji do tego, że się one szykują), występuje od dawna i nie jest na tym tle niczym nowym czy zaskakującym
1:58:20 . . . załączniki tego pisma, czyli jego główną treść -- jako że było ono tylko swego rodzaju wprowadzeniem, pismem przewodnim, podczas gdy dowody i ich omówienia były w załącznikach -- materiał dowodowy po prostu, wykazujący niezbicie moją niewinność, sąd tak ma w nosie, że ukrył w zamkniętych szarych kopertach (pozszywane zszywkami, nie można się dostać do środka, "niech to nikogo nie interesuje", bo tak zarządził sędzia), w dodatku ponumerowanych niespójnie z pismem (ma ono 5 załączników numerowanych cyframi rzymskimi, sąd zastosował więcej kopert i ich numerów i oznaczał je cyframi arabskimi). Oczywiście koperty te dałoby się otwierać, ale jest to utrudnione i w praktyce trudno się spotkać z czymś takim... Przede wszystkim pisma w nich zawarte zawierały tekst wprowadzający, omówienie konkretnych dowodów i powołanie się na nie, w ramach konkretnych wniosków i ich uzasadnienia, a coś takiego powinno być dostępne do bezpośredniego przeczytania w aktach -- bez tego nie można ich sprawiedliwie oceniać na płaszczyźnie dowodowej. Podpowiem, że załączniki I i II można oglądać tutaj (a właściwie samą tylko treść pism przewodnich I i II, bez ich załączników): http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=12&t=7422#p8871.
1:58:46 . . . ZARZĄDZENIE sędziego na ten temat (pozamykać załączniki w kopertach)
2:00:24 . . . moje drobne polemiczne "PISMO OBRONNE" (podtytuł: "dodatkowe zarzuty formalne dotyczące tego, dlaczego skazanie w niniejszej sprawie nie byłoby zgodne z prawem"). 2:02:12 -- omówienie (klasyfikacja) potencjalnych błędów w rozumowaniu, do których sędzia mógłby się uciekać przy ocenie dowodów.
2:08:17 . . . tutaj w ramach tego pisma ponownie podkreślam (o czym już było w piśmie "DOWÓD NA TO, ŻE ZORGANIZOWANO PRZECIWKO MNIE..." -- 1:43:38, pkt. 63 na dole strony), że nie ma podstaw do kwalifikacji prawnej z art. 178 k.k., którą stosuje prokurator
2:14:17 . . . wyjście z czytelni i z sądu, kontekst uliczny, oznaczenie budynku
.
Tak wygląda ten nielegalny zarzut:
. Co, może tu jakiś determinizm taki już był udowodniony? "Jest odpowiednia prędkość, to i jest panowanie nad pojazdem"? Jakoś nie widzę dowodu na to w aktach. Ani też zapewne prokuratura w ogólności nie ma na to żadnego dowodu, może się co najwyżej domyślać. Pomijając już niepoparte dowodami (a wręcz się im sprzeciwiające: "nie jechał zbyt szybko", "chyba próbował hamować" od świadka R. Komorowskiego, nomen omen) kalumnie o tym, że rzekomo nie zachowałem szczególnej ostrożności podczas zbliżania się do ronda, to wychodzi z tego, że — o ile mam rację (a koncepcję taką mam dopiero od niedawna, od ok. pół roku), że samochody odbierają fale a ich elektroniką może szkodliwie dla swych ofiar sterować ten, kto umie (m. in. wspomaganiem hamulców i kierownicy) — prokurator zarzuca mi jako naruszenie zasady ostrożności (i to popełnione w warunkach, w których mogłem przewidzieć spowodowanie wypadku karalnego: tak wg art. 9 §2 k.k., bo musi być stosowny stan świadomości, nawet przy wypadku nieumyślnym) to, że pojazd nabrał niezerowej prędkości jazdy. Wychodzi na to, że zarzut jest taki, iż okoliczności czynu są takie, że pojazd nabrał niezerowej prędkości jazdy. Bo już taka nie zapewniała panowania nad pojazdem. Tyle, że skąd ja miałem wiedzieć, że nie zapewnia? Akt oskarżenia nie wyjaśnia natomiast żadnych ruchów, które rzekomo miałbym podjąć, ani zaniechań, które rzekomo mam na sumieniu, więc on się nie nadaje z uwagi na brak "dokładnego określenia czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia" (art. 332 §1 pkt 2 k.p.k.). Wg wersji, że z samochodami jest wszystko w porządku, samochód miał prędkość nie za wysoką jak podaje jedyny świadek zdarzenia przesłuchany jako świadek (Komorowski), więc już w ogóle nie wiadomo, czego oni się czepiają; piszą o samochodzie, w jaki sposób się przemieszczał względem ulicy, a nie o czymkolwiek karalnym ani o jakimkolwiek czynie.
Już choćby z tego względu zarzut się nie nadawał do rozpatrzenia, a jeśli nawet, to tylko do oddalenia.
Co do miejsca pobytu to z akt w sekretariacie prokuratury skradziono moje powiadomienie o nowym adresie, tj. właściwie zrobiono to tak, że włożono je do innych akt (z mojego własnego zawiadomienia, wg którego byłem pokrzywdzony), choć wyraźnie pismo to wymieniało, że chodzi w nim o sprawę z E. Palak.
.
Patrzcie, Przewodnicząca Wydziału lansuje nie mającą może jak dotąd poparcia w Sądzie Najwyższym (aczkolwiek dotyczy to spraw z innego rodzaju namiastek aktu oskarżenia; wyrok I KZP 10/05) teorię o tym, że brak w aktach dokumentów: informacji z Krajowego Rejestru Karnego oraz z rejestru kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego jest "brakiem formalnym pisma wszczynającego postępowanie sądowe". Jest to kontrowersyjne, a w doktrynie wyraża się zdania zaledwie zbliżające się do tej tezy (p. np. D. Świecki: Postępowanie przed sądem pierwszej instancji oraz postępowania szczególne, KSSiP, Kraków 2015 — s. 11 w środku oraz s. 13 u góry wspominają ogólnie, że mają znaczenie także "warunki formalne sensu largo", tzn. w szerokim rozumieniu, związane z tym, co załącza się wraz z pismem wszczynającym postępowanie w ramach akt postępowania przygotowawczego prokuratury), a z drugiej strony piśmiennictwo nawet wprost potrafi temu przeczyć (np. Prokuratura i Prawo czy, podobno, wymieniony tam pojedynczy należycie nowy komentarz do Kodeksu postępowania karnego). Natomiast zupełnie zlekceważyła ta kierowniczka sądowa, nadzorowana przez ministerstwo, dużo bardziej ewidentny i poważny (i na płaszczyźnie swej genezy dużo bardziej krzywdzący) problem braku wymaganego uzasadnienia z wyszczególnieniem dowodów, na jakich opiera się oskarżenie, we wniosku prokuratora — co uważano zawsze, pod rządami obecnych przepisów, za obligujące sąd bezwarunkowo do zwrócenia go do uzupełnienia w tzw. terminie zawitym 7 dni (por. wyrok SN nr III KK 158/13, strona 4, akapit 2, a także np. Przemysław Brzeziński: Kontrola formalna aktu oskarżenia, Prokuratura i Prawo 10/2006, s. 38), pod rygorem umorzenia sprawy z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, jeśli by prokurator się nie wywiązał (a poniżej widać, że z innego tematu, tego lansowanego przez Przewodniczącą, prokuratura się nie wywiązała w terminie, tak przewlekle i od niechcenia działano); wg prawa nic innego niż taki zwrot nie może nastąpić, żadne inne wymysły co do możliwego załatwienia sprawy nie są w prawie usankcjonowane, tylko musi być zwrot. Następnie u sędziego przegrałem:
.
Bez żadnego dowodu na akurat taką szkodę na zdrowiu, bez dokumentacji medycznej, sądy obu instancji (wbrew też moim pismom obronnym), a wcześniej Policja i prokuratura, przypisywały mi spowodowanie złamania obu nóg dziewczyny. Nie zainteresowali się dokumentacją medyczną na jej temat, nie pozwolili mi przesłuchiwać świadków oskarżenia, choć kilka razy o to przesłuchanie wnosiłem, łamali tzw. zasadę bezpośredniości ustalając wszystko przez pośrednictwo policjanta, w nosie mieli słuszną obronę.
Dziewczyna "dziwnym trafem" ma też datę urodzenia odległą o 6 miesięcy (czyli pół roku), a zarazem 6 lat od mojej. Już sam tylko odstęp wyrażający się w jednostkach półrocznych zdarza się raz 2 razy w roku, czyli w 0,5% przypadków (równiutko o pół roku odległe urodziny! p. film poniżej, od momentu 13:25 -- zeznanie policjanta; na stronie po lewej jest moja data urodzenia, na stronie po prawej jej). Zmienia to się w prawdopodobieństwo (rzetelnego, czyli normalnego i losowego, zdarzenia się takiego przypadku) 1:1000 ze względu na te trafne lata, też o 6 odległe od akurat mego roku urodzenia (powiedzmy, że tam chadzają głównie studenci, czyli typowo jest 5 możliwych lat urodzenia, stosownie do najbardziej powszechnego wieku studiowania, tj. wieku 19-24 lat), a potem zmienia się jeszcze w prawdopodobieństwo poniżej 1:miliona wskutek istnienia artykułów z (przede)dnia w gazecie, np. "Piotr Świrowski: Unia (nie) da nam popalić" (to wydano drukiem tego dnia, od rana takie artykuły były w kioskach, czyli jeszcze przed wypadkiem) -- por. tutaj: "pokrzywdzona" Palak. Kompromitujących ten wypadek artykułów w przeddzień było mnóstwo, jest na ten temat specjalne pismo w aktach oraz zaprotokołowane przez notariusza wydruki z Internetu, p. poniżej zestawienie materiałów w aktach. Papież akurat się spotykał z szefem autonomii Pal... dzień przed tym wypadkiem (patrz oficjalny artykuł prasy watykańskiej) itd. W 5-tą rocznicę wypadku papież ogłosił dekret o heroiczności cnót Wyszyńskiego (skojarzenie: Niżyński, bo "wysze" i "niże" to rosyjskie przeciwne znaczeniowo przysłówki "wyżej" i "niżej", zresztą Wyszyńskiego aresztowano w moje urodziny, tj. dn. 25.9). Wypadek był dzień po urodzinach przyszłego papieża Franciszka, co sugeruje, że jest to "następstwo z papieża (Franciszka)", "papież jest przyczyną". Ale oni w sądach i prokuraturach w nosie mają wszelką obronę.
Żeby nie było wątpliwości, że tu chodzi o bandytów w sądach — 18 grudnia, czyli data rzekomego wypadku, to też data ustawy z 18 grudnia 1998 r. o pracownikach sądów i prokuratur (Dz.U. 1998 nr 162 poz. 1125). Pokazuje to, w czym tu w rzeczywistości jest problem — bynajmniej nie we mnie. Nawet nie udowodniono żadnym konkretnym dowodem — który by w ujawniony sposób przekładał się na (dający się ustalić na jego podstawie) stan rzeczywistości w tym kluczowym temacie — kto kierował pojazdem. W tej sprawie padają tylko przekonania prokuratora, sędziego, postanowienia, tego typu rzeczy, natomiast w ogóle nie wykazali czegokolwiek: ani, kto popełnił, ani, że taką szkodę na zdrowiu spowodował ("złamał życie dziewczynie", "złamane obie nogi" — na podstawie akt trzeba by to, zgodnie z zasadą in dubio pro reo, uznać za kompletne zmyślenia, bo te akta nie wykazują, skąd takie teorie i dlaczego one miałyby być prawdą). Kompletne 0 pod względem dowodowym, za to jest tu w tle problem z pracownikami sądów i prokurator.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
edit 2018-10-30: . Tym niemniej do skazania doszło. Poniżej przedstawiam wideo z aktami i jego omówienie. Zażalenie też przegrałem (to jak w tym słynnym art. 2 § 2 k.p.k., statuującym tzw. zasadę prawdy materialnej: co do postanowień sądowych to w moim przypadku dwie dwóje i tylko pośrodku paragraf, a ten paragraf i legalność jest tu chyba symbolem... "postanowienia o przyjęciu zażalenia", tzn. dopuszczeniu go do rozpoznania jako formalnie dozwolonego. Bo pomiędzy postanowieniem sądu I instancji a oddaleniem zażalenia faktycznie jest jeszcze coś takiego i to to faktycznie bez zarzutu, ale to tylko formalność.)
(Kliknij, aby zobaczyć pismo z reakcją na skazanie.) Poniżej — wcześniejsze uwagi sprzed postanowienia sądu
Wg teorii przewodniczącej wydziału karnego i nawet nie tylko niej samej oskarżyciel nie uzupełnił pewnych jakoby formalnych braków w terminie -- w takich wypadkach należy się umorzenie z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, p. np. SN: IV KK 186/17 (tak samo w: I KZP 19/94 oraz w książce D. Świeckiego z Sądu Najwyższego, gdzie również podkreślano aktualność takiej opcji, że w razie nieuzupełnienia braku formalnego w terminie jest możliwość umorzenia sprawy z ww. powodu [jeśli faktycznie nie ma któregoś ustawowego elementu, tj. np. z art. 332 Kodeksu postępowania karnego, to sąd z całą pewnością nie ma prawa prowadzić sprawy: p. np. wyrok SN nr III KK 158/13]).
Pismo prokuratorskie z tzw. namiastką aktu oskarżenia (bo przeciwko "wariatowi") jest wybrakowane także i w inny sposób. Przede wszystkim nie zawiera ono uzasadnienia zawierającego wyszczególnienie, na jakich to dowodach (na zarzucalność tego czynu konkretnej osobie, czyli mnie) się oparł prokurator. To jest brak formalny par excellence, bo w bezpośredniej sprzeczności do art. 332 k.p.k., i za to są zwroty. Sędzina to jednak miała w nosie, mimo uwag (wniosku) na piśmie jeszcze przed posiedzeniem.
Ponadto co do postępowania przygotowawczego to prokuratorkę praktycznie nic nie interesowało, praktycznie nic nie ustalono, lecz przede wszystkim zajmowała się chwytaniem mnie i badaniami. Bo "wina" (tu raczej tzw. zarzucalność czynu) to rzekomo już oczywista. W ogóle nie jest nijak udowodniona, ani nie ustalono tego, kto był za kółkiem (jedynie to, że do pewnego miejsca goniono człowieka, a na rondzie to już sobie darowano; później dopiero sprawa na nowo się ożywia w momencie, gdy parkowałem przed Politechniką), ani też nie ustalono w sposób dowodowy (tj. dowodami pierwotnymi i bezpośrednimi, np. dokumentami i przesłuchaniem ich wystawców), co stało się dziewczynie i kiedy (czy aby na pewno dopiero w chwili wypadku?), i na jak długo (przepis Kodeksu karnego wymaga, by na ponad 7 dni) — na samych dokumentach od lekarzy przecież nie wolno się opierać, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, on bardzo lubi bezpośredniość, a tu nawet takich dokumentów brak (jakiejkolwiek dokumentacji medycznej; nie ma dokładnie NIC, co potwierdza tezę oskarżycielską, jedynie pada przekonanie policjanta, mianowicie, jak w jednej z notatek przyznał, o jedynie "prawdopodobieństwie" złamania, choć w zeznaniu z tego samego dnia mówił bardziej kategorycznie, po prostu "przewieziona do szpitala ze złamaniem") — ani też oczywiście w najmniejszym stopniu nie zainteresowano się innymi możliwymi wytłumaczeniami wypadku, np. śliska droga czy, jak to w rzeczywistości było, awaria elektroniki, która w istocie jest zapewne we wszystkich chyba samochodach skażona botnetem, przyjmuje rozkazy nadawane falami, chyba przez globalnego satelitę.
A ja przecież konsekwentnie w swych wystąpieniach kwestionowałem tę teorię, iż "spowodowałem wypadek, w którym ktoś (E. Palak) odniósł obrażenia trwające dłużej niż 7 dni". Podnosiłem wręcz w pismach i w rozmowie z biegłym, że to kto inny w tamtej chwili kierował pojazdem, ja zaś dopiero później wsiadłem za kierownicę na widok tej sytuacji i w związku z ucieczką kierowcy. Jednakże sędzina jak widać specjalizuje się w skazywaniu bez dowodu. I w sprzeczności z dyrektywami płynącymi z zasady bezpośredniości oraz orzecznictwa Sądu Najwyższego i sądów niższych (co do tego, kiedy można orzec o losie sprawy na posiedzeniu, bez rozpraw i z pominięciem samodzielnego postępowania dowodowego).
"Wypadek" był tak skrajnie absurdalny, że tylko bezmyślny człowiek łyknąć może wersję, że od tego komuś się krzywda może stać. 30 kilogramów -- tzn. końcówka kosza na śmieci turlającego się mały kawałek po chodniku wskutek uderzenia go przez samochód -- dziewczynie przejechało po stopie, no cóż, na podobnej zasadzie to i małe dziecko tyle ważące jest poważnym zagrożeniem dla rodziców, bo jeszcze im te ich stópki nadepnie i wtedy koniec, kaleka, ponad 7 dni.
Prokuratorka (1), powtarzając po policjancie (2), którego w dniu wypadku przedstawiony zarzut zatwierdziła, zupełnie bez podstawy w aktach wymyśliła sobie zarzut złamania obu nóg. Akta temu przeczą.
W aktach policjant tylko pisze o złamaniu śródstopia jednej z nóg, ale nie przytacza, skąd to wytrzasnął, może przez telefon usłyszał (może zmyślił, a może nie wiadomo, skąd wziął, kierownik mu powiedział albo, jeśli koniecznie dopatrywać się dobrej woli: może na oko ocenił). Na takich dowodach nie można się opierać, trzeba szukać tzw. dowodów pierwotnych (źródła medyczne). Przedstawione przekonanie Policji przecież nie musi być prawdziwe, a sąd jest od tego, by takie przekonania weryfikować (patrz: art. 8 § 1 KPK). Ponadto zważywszy na poziom dowodzenia prezentowany po stronie oskarżycielskiej, która w ogóle nie przedstawia żadnych dowodów medycznych, a jedynie przekonania policjanta, wcale bynajmniej nie jest "jasne", czy powyższe pewne przesunięcie zarzutu, zaostrzenie go, że pokrzywdzona złamała obie nogi (względem twierdzeń Policji w aktach), jest jakąś pomyłką (bo tak naprawdę ma się na myśli co innego, a jedynie źle wpisano w zarzucie), czy też nową wersją, również "w ciemno" lansowaną. Dodajmy: w tym braku dowodów nie chodzi o żadne RODO, o żadną ochronę danych osobowych, bo te ja już i tak mam, są w aktach (np. przy doręczaniu zawiadomienia o wniesieniu oskarżenia, włącznie z treścią zawiadomień z adresem oraz zwrotnymi poświadczeniami odbioru; jest to też na karcie 2 czy 3 w notatce policyjnej, przy danych świadka), więc widać, jak to "na sercu" komukolwiek leżało. Standardowo w sądach nikt nie widzi problemu w ujawnieniu danych o czyjejś chorobie: co najwyżej można chronić personalia, ale nie dane o chorobie nawet jakiejś anonimowej osoby. DODATKOWE WIDEO POKAZUJĄCE, ŻE TU DOWODÓW NAPRAWDĘ DO SĄDU NIE PRZYSŁANO — WIELOKROTNIE PYTAŁEM O TO W CZYTELNI I BYŁ KONTAKT Z SEKRETARIATEM: https://www.youtube.com/watch?v=N9CYpYY5Ou0, https://www.youtube.com/watch?v=O92Jhuv3wlU, https://www.youtube.com/watch?v=XRtnSAuV9Sg
Skoro z tym zdrowiem może być tak, może być siak, to w sumie może być i tak, że nic się nie stało. Ale kogo to obchodzi?! Sprawa musi trafić do sądu! Wniosek o przypisanie sprawstwa, skazanie na środek karny -- chyba jakieś dożywotnie pozbawienie prawa jazdy, które i tak od lat mam zatrzymane -- i dopiero wtedy umorzenie postępowania przez sąd. Co z tego, że w tych aktach są rażące braki postępowania przygotowawczego, tak, iż nadawałoby się to do umorzenia sprawy przez sąd z tzw. oczywistego braku podstaw faktycznych wniosku. Nie podlega to już w takim razie uzupełnieniom. Albo ze wspomnianego braku skargi uprawnionego oskarżyciela. No, ale to już kwestia akademicka, czy to pierwsze było dopuszczalne (a na to drugie chyba było za wcześnie, trzeba było wezwać do uzupełnienia uzasadnienia), bo niby jest konkurencyjna zasada, że się zwraca taki wniosek, jeśli sąd się z nim nie zgadza. W każdym razie -- nie było prawa orzec środka zabezpieczającego (p. choćby początek niniejszego wpisu). Ale go orzeczono.
Pierwszą służbą, która przyjechała po mnie na miejsce, gdy ja zaparkowałem przed Politechniką (świadek, który jest przesłuchany w aktach, już wtedy dawno się odczepił, on zajmował się tym autem 10 minut wcześniej i 100 metrów wcześniej na tej ulicy), była Żandarmeria Wojskowa. Żandarm przetrzymywał mnie do przyjazdu Policji. Oni tego się najbardziej boją, bo to obciachowe i kojarzy się z Tuskiem [on to m. in. zarządził dopuszczenie wspomagania Policji przez ŻW przez pojedyncze miesiące 2012 r.: patrz komunikat prasowy ze strony Sił Zbrojnych, Monitor Polski], mimo że niby tam są blisko jakieś siedziby instytucji wojskowych, ale to chyba innych (prokuratury, sądu). Ze strachu przed ujawnieniem, że wśród spisanych personaliów świadków są personalia żandarmów, telewizja z papieżem ubzdurali sobie, że tym bardziej niemożliwe jest żadne rzetelne przeprowadzenie tej sprawy i "trzeba" szybko mnie skazać na posiedzeniu, bez sprawdzania dostępnych dowodów i bez udowodnienia winy. Po to pewnie, by terroryzować tym później jeszcze naród, by się bał mówić prawdy o grupie telewizyjnej, "bo może mówienie prawdy o grupie przestępczej jest nielegalne". A przecież mogliby sobie też ten wątek ŻW pominąć, tak jak pomijają sobie obecnie po bandycku inne sprawy.
edit 2018-11-10: W sprawie tej rząd PiS-owski planuje może, że będę miał jakąś kasację (póki co wedle prawa nie przysługuje nigdy kasacja w takiej sprawie przeciwko "wariatowi"), pokazuje to nr porządkowy kolejnego zarządzenia w Monitorze Polskim, z 2016 r., na temat użycia Żandarmerii Wojskowej do specjalnego wspomagania Policji: http://monitorpolski.gov.pl/mp/2016/1231/1. Jest to numer 1231, czyli jakieś 3 instancje na początku, po czym sprawa wraca do pierwszej, czyli orzeczenie uchylono. Trudno jednak o optymizm przy takiej władzy, zwłaszcza w jeszcze poważniejszych sprawach, np. w sprawach zabijania. Na razie nie ma nawet "wyroku" (postanowienia) II instancji, ale już z tego wynika, jaki będzie. Nadmieniam, że ten nr 1231 to też nr druku sejmowego ustawy z 2017 r., która dodała wymóg formalny załączania wyciągu z rejestru kierowców naruszeniowych; w Dzienniku Ustaw odpowiednia ustawa zmieniająca Kodeks postępowania karnego ma zaś pozycję 966 (jak rok chrztu Polski). A to właśnie m. in. o ten wyciąg z rejestru, z art. 3 tej ustawy, poszło Przewodniczącej Wydziału w niniejszej sprawie przy zwracaniu sprawy do prokuratury, jak widać na poniższych skanach. Ponadto za rządów PiSu 2015-2019 zmieniano też wielokrotnie Kodeks karny tak, żeby bardziej skutecznie mnie prześladowano. PiS np. zwiększył z chyba roku (tak w oryginale KK z 1997 r.) do 5 lat granicę kary za niestosowanie się do sądowych zakazów (Dz.U. 2017 poz. 966: numer jak rok chrztu Polski, jeszcze przed tym papieskim 9666 [tyle dni pontyfikatu przeżył Jan Paweł II], o którym oni pewnie jakoś "nie słyszeli"... oni są w ogóle w narodzie ostatni, którzy o tym usłyszą...). Zrobiono to pewnie z myślą o prymitywnych bandyckich atakach na mnie z wykorzystaniem skompromitowanych już sądów, atakach podyktowanych pewnie przez papieża przez ICQ. Metodą tych ataków jest najpierw sprawa niniejsza, a potem, gdy już przygotowane jest, że jestem "znanym naruszycielem prawa i wariatem", sprawa dotycząca podatków, kiedy to orzeczone zostaną zakazy przeciwko mnie dotyczące prowadzenia biznesu. Na tej drugiej czy której tam sprawie to już w ogóle mam polec, chociaż na razie jest w fazie przedsądowej, patrz tutaj: http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=7&t=7618; o ile w tej omawianej tutaj sprawie wypadku bywa jakiś cień dowodu podobnego do tego, który jest potrzebny, o tyle w tamtej podatkowej nie ma już w ogóle żadnego dowodu — opiera się w całości na domyślaniu się i zgadywaniu wobec braku danych pewnych, udowodnionych, stwierdzanych przez dowody o jednym ze znanych w Kodeksie postępowania karnego rodzajów. Zwiększyli też kary za jakieś przestępstwa opiekuńcze: to pewnie z myślą o mej matce, może się ewentualnie przydać dla terroryzowania brata i mnie (Dz.U. 2017 poz. 773: ten nr to może z myślą o tym, że przegrałem w pierwszych 2 instancjach, gdzie wręcz wersję szpitala ocenia się na siódemkę, po czym może nawet wygram, kto wie, zależy to od polityki; jest teraz taki pozew, o jego losach wspominam np. tutaj: http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=12&t=7426, http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=11&t=7459). Kolejna ich nowelizacja Kodeksu karnego to zmiany dot. czerpania pieniędzy z jakichś przestępstw komputerowych (Dz.U. 2017 poz. 768, jest to suma 2 potęg liczby 2: 512+256... dla informatyków takie liczby są ważne). A przecież są pomówienia na mój temat co do jakichś związków z komputerowym podziemiem. Kolejna ich nowelizacja KK dotyczy przestępstw "podatkowych": Dz.U. 2017 poz. 244 (najpierw dwója, bo ja od początku mówię, że to jest sprawa prowadzona bez dowodu, potem jednak dwie czwórki, zwycięstwo w sądach obu instancji, a więcej jakoś nic nie przysługuje... brak Sądu Najwyższego w sprawach przeciwko "wariatom"). Zmieniono chyba specjalnie dla mnie, że gdy ktoś ma sprawę w sądzie, w której jest zażalenie — a zażalenia w sprawach sądowych są ważne głównie wtedy, gdy chodzi o wariatów, bo im sprawę się kończy postanowieniem, a nie wyrokiem co do przestępstwa — to orzeka w II instancji również tylko jeden sędzia; nie ma składu 3 sędziów (Dz.U. 2016 poz. 437 art. 1 pkt 4; tamże w punkcie 8 coś kojarzącego się z zasadą skargowości, tj. z potrzebą aktywnego uczestnictwa oskarżyciela w postępowaniu i z tym, że sąd jest co do zasady związany sformułowanymi przezeń zarzutami, nie może poza nie wykraczać ani działać bez poprawnej tzw. skargi, czyli pisma wszczynającego postępowanie...). Kolejna znowuż ich nowelizacja Kodeksu Karnego to podtrzymanie głupiej zmiany wprowadzonej przez ministra Borysa Budkę (personalia kojarzą się ze słowami "boję się [symbol Rosji] więzienia [symbolizowanego przez budę dla psa]") w postaci art. 37a. Co najmniej 50-letnia, a zapewne i sporo dłuższa, tradycja jest taka, że za udział w gangu należy się co do zasady więzienie, nie np. wyrok w zawieszeniu czy grzywna. Ci jednak starają się lansować możliwość grzywny, w czym potem ma im zapewne pomagać ewentualny spodziewany bandytyzm Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, które jak oka w głowie będą bronić takiego rzekomego "prawa" sądów, mimo uchylenia go jeszcze zanim dojdzie do rozliczeń, podobnie jak odpowiedniej podstawy do stosowania starszej ustawy. Wreszcie: przedłużono też przedawnienia co do spraw, w których nawet nie zidentyfikowano sprawcy (Dz.U. 2016 poz. 189), ale wszczęto chociaż jakieś dochodzenie. Zapewne też planują to w przyszłości wykorzystywać przeciwko mnie.
W prokuraturze i sądzie udają dzieciaczki, które nie słyszały o standardach i o prawie! Akta poniższej sprawy kraksy samochodowej to prawdziwy skandal: . . W SPRAWIE, JAK WIDAĆ PONIŻEJ, JEDYNY DOWÓD TO TWIERDZENIE (KŁAMSTWO/PRZEKONANIE) POLICJANTA, ŻE "PIOTR NIŻYŃSKI RAZ POWIEDZIAŁ COŚ, CO DLA MNIE STANOWI PRZYZNANIE SIĘ" ORAZ TWIERDZENIE ("PRZEKONANIE") TEGO SAMEGO POLICJANTA, ŻE "ZŁAMANIE JEST", "JEST PRAWDOPODOBNE" -- TYLE, ŻE TO JEST NA TEMAT INNEGO ZARZUTU (TAKIEGO, CO TO BY 1 NOGI TYLKO DOTYCZYŁ, MNIE NATOMIAST WPISANO W ZARZUCIE "ZŁAMANIE OBU KOŃCZYN"). TO TAKŻE SPRZECZNOŚĆ Z ZASADĄ BEZPOŚREDNIOŚCI, KTÓRA ZALICZA SIĘ DO WSKAZAŃ NAUK PRAWNYCH (WIEDZY PODRĘCZNIKOWEJ) CO DO OCENY DOWODÓW (P. ART. 7 K.P.K. OGRANICZAJĄCY SWOBODĘ SĄDU) ORAZ JEST FUNDAMENTEM SPRAWIEDLIWEGO PROCESU (ZAŚ SPRAWIEDLIWEGO ORZEKANIA NIE MOŻNA POŚWIĘCAĆ DLA TAKICH SPRAW, JAK SZYBKOŚĆ POSTĘPOWANIA CZY KWESTIE EKONOMICZNE).
ZAŚ OBOWIĄZEK _UDOWODNIENIA_ JEST ZAWARTY W ART. 5 §1 K.P.K. (W ZW. Z ART. 380) I WYNIKA ON RÓWNIEŻ PODOBNO Z KONSTYTUCJI.
PRZEZ CAŁĄ SPRAWĘ KONSEKWENTNIE ZAPRZECZAM ISTNIENIU MOJEGO SPRAWSTWA I KWESTIONUJĘ TE USTALENIA. ZGODNIE Z ZASADĄ BEZPOŚREDNIOŚCI SĄD WIĘC TO ODE MNIE POWINIEN BRAĆ USTALENIA FAKTYCZNE, A NIE PRZEJMOWAĆ JE SOBIE OD ORGANÓW ŚCIGANIA. NIE OD TEGO SĄ SĄDY, SĄDOWNICTWO KARNE, ŻEBY NA ŚLEPO PRZEJMOWAĆ PRZEKONANIA OD ORGANÓW ŚCIGANIA, TYLKO ŻEBY PRZEPROWADZAĆ WŁASNE POSTĘPOWANIA DOWODOWE W SYTUACJI KONTROWERSJI. PRZY TYM PIERWOTNE ŹRÓDŁA DOWODOWE CENI SIĘ WYŻEJ I ZAWSZE W KAŻDYM PRZYPADKU NIE MOGĄ ONE PRZEGRYWAĆ Z DOWODAMI POCHODNYMI, TZN. NP. NIE MOGĄ BYĆ WYPIERANE PRZEZ TZW. DOWÓD ZE "ŚWIADKA ZE SŁYSZENIA" (ŚWIADKA EX AUDITU, KTÓREMU WŁAŚCIWY ŚWIADEK ZDARZENIA PO PROSTU POWIEDZIAŁ, Z CZYM SIĘ SPOTKAŁ; NAZYWANIE TEGO DRUGIEGO "ŚWIADKIEM" JEST W OGÓLE PEWNYM NADUŻYCIEM, BO ZGODNIE Z ZASADAMI PRAWIDŁOWEGO ROZUMOWANIA Z TAKIEJ ZASŁYSZANEJ INFORMACJI FAKTU WYWNIOSKOWAĆ JESZCZE NIE MOŻNA, JEDYNIE JEGO PRAWDOPODOBIEŃSTWO, NO, ALE PRZYJĘŁO SIĘ STOSOWAĆ TAKĄ NAZWĘ). ZASADA BEZPOŚREDNIOŚCI JEST W PODRĘCZNIKACH (NAWET OGÓLNIE O POSTĘPOWANIACH PRZED ORGANAMI PAŃSTWA, TO NIE JEST TYLKO O SPRAWACH KARNYCH) CO NAJMNIEJ OD LAT 50-TYCH, A SIĘGA PEWNIE CZASÓW PRZEDWOJENNYCH. SĄDY NA MOCY ART. 7 K.P.K. MAJĄ OBOWIĄZEK UWZGLĘDNIAĆ PRZY OCENIE DOWODÓW WSKAZANIA SZEROKO POJĘTEJ WIEDZY (NIE CHODZI TU TYLKO O TO, ŻE SAM SĘDZIA JUŻ Z GÓRY COŚ WIE; GENERALNIE NIE POWINIEN BYĆ NA BAKIER Z AUTENTYCZNĄ WIEDZĄ NAUKOWĄ), TYMCZASEM POWYŻSZE TO JEST PO PROSTU KLASYKA PODRĘCZNIKÓW PRAWA I POGLĄDÓW CAŁEJ CHYBA PROFESURY — WYCHOWANO NA TYM POKOLENIA PRAWNIKÓW. Tu można kliknąć, aby otworzyć YouTube w nowej karcie/oknie przeglądarki: https://www.youtube.com/watch?v=EUNkkmM56yM. Ikoną śrubki można dostosować jakość obrazu (Quality), by była najlepsza z możliwych.
Na czerwono oznaczam dowody (idące w jakimkolwiek sensownym kierunku).
2:20 . . . SPIS TREŚCI AKT (pkt. 16, 20, 28 - przesłuchania)
5:10 . . . NOTATKA URZĘDOWA (na górze strony na odwrocie widać, w skutkach, zasłyszaną teorię "złamanie śródstopia prawego" - 5:49 - wtedy też widać mój PESEL, a więc i, w pierwszych 6 cyfrach, datę urodzenia 25.09.1986 zgodną z datą urodzenia prezydenta Włoch PERTI NI oraz przypadającą równo miesiąc po śmierci Nietzschego, w której 13-lecie prymas Glemp otworzył kościół przy pl. Teatralnym w Warszawie, a jego nazwa "kościół środowisk twórczych" nawiązuje do dominującego w mej bliskiej rodzinie wykształcenia i zawodu: muzyk klasyczny, np. brat jest kompozytorem, p. tutaj); pod koniec notatki jest informacja, że podejrzewali mnie o narkotyki - tak im się wyświetliło na testerze
6:50 . . . NOTATKA URZĘDOWA (kolejna); 20. linijka treści kończy się słowami "prawej nogi (prawdopodobnie złamanie)" . . (???)
6:58 . . . PROTOKÓŁ ZATRZYMANIA (Piotr Niżyński); błędnie wpisano "student - wolny słuchacz", ja nie wyłudzałem poświadczenia takiej wersji (o "wolnym słuchaczu")
7:05 . . . PROTOKÓŁ PRZESZUKANIA (Piotr Niżyński), później odwrócenie kamery i powrót do tego protokołu od 7:23
7:33 . . . WNIOSEK O ZATWIERDZENIE PRZESZUKANIA - nie został podpisany przez prokuratora
7:39 . . . PROTOKÓŁ Z PRZEBIEGU BADANIA STANU TRZEŹWOŚCI URZĄDZENIEM ELEKTRONICZNYM (Piotr Niżyński)
8:03 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN POJAZDU
8:20 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN (kolejny jw.)
8:40 . . . ZLECENIE POBRANIA MOCZU (Piotr Niżyński, jest data urodzenia 25.09.1986)
8:45 . . . WYNIK BADANIA MOCZU - brak narkotyków
8:47 . . . ZLECENIE POBRANIA KRWI (Piotr Niżyński, jest wyraźnie data urodzenia 25.09.1986)
8:51 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN (kolejny jw.)
9:33 . . . ZDJĘCIA SAMOCHODU
9:43 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA ŚWIADKA: "W dniu 18.12.2012 r. około godz. 08:10-08:20 ja byłem świadkiem zdarzenia drogowego tj. kolizji samochodu ze słupkiem i betonowym koszem, przy Nowowiejskiej, przed wjazdem na Rondo od strony Metra. Ja w tym czasie przechodziłem przez pasy. Gdzieś na wysokości kiosku Ruchu zauważyłem, że samochód marki Skoda Octavia koloru srebrnego uderza w te słupki oddzielające chodnik od jezdni i ten betonowy kosz. Tam gdzie są tory tramwajowe. Ja szedłem w tym czasie do metra. W wyniku tego uderzenia w betonowy kosz on odbił się od tego auta i uderzył w jakąś kobietę. Myślę, że ona próbowała przejść na drugą stronę. Znajdowała się w każdym bądź razie przed przejściem dla pieszych. Ten samochód jechał ul. Nowowiejską od strony ul. Waryńskiego. To zdarzenie miało miejsce przed wjazdem na rondo przy Politechnice. Ja doskonale widziałem, że za kierownicą tego auta był młody człowiek, w kurtce koloru ciemnego. Widziałem, że jak uderzył w te elementy to ZAŁOŻYŁ NA GŁOWĘ KAPTUR [Screen Capture może? co za nonsensowne pomysły, nie ma co robić, jak tylko kaptur nakładać], pamiętam, że był bardzo blady. On w ogóle nie wysiadał z pojazdu, nie wychodził do tej kobiety, nie pytał, co się z nią stało. Z tego, co pamiętam, to zdarzenie widziało sporo osób, myślę, że tam mogło być jakieś 5 osób. Jestem w 100% przekonany, że człowiek, który siedział za kierownicą tego pojazdu, to on kierował. Jechał sam. Jestem w stanie go rozpoznać na żywo lub ze zdjęcia. [Bardzo mało prawdopodobne ze względu na to, że zbliżenie się samochodu i zderzenie musiało trwać zaledwie ułamek sekundy i wszystko było wtedy w ruchu, wycofanie się i odjazd mogły trwać najwyżej ze 2 sekundy, a jego uwaga w zupełnie naturalny sposób musiałaby być wtedy skupiona na bliższej jemu i wyraźnie poszkodowanej kobiecie, którą wtedy dobrze widział. A zatem w tym zakresie ten "świadek" raczej tylko wysila się na to, by pomówić człowieka, którego krzywdzi i o którym słyszał ze swej bandyckiej pracy m. in. przy programie Screen Capture do podglądu ekranu.] Pamiętam, że ten mężczyzna próbował odjechać z miejsca zdarzenia, widział, jak włączył bieg wsteczny. Parę osób, które tam stały próbowały go powstrzymać, przeszkodzić mu w tym, on jednak po paru chwilach udało mu się wydostać i odjechał w n/n kierunku. Myślę, że pojechał dalej w stronę ul. Nowowiejskiej. Jak wjechał na to rondo to ja i parę jeszcze innych nieznanych mi osób próbowało go zatrzymać, ale nam się nie udało. Ja spisałem rejestrację tego pojazdu, WF 9428G. Nie znam tego mężczyzny, który kierował tą skodą. Nie wiem, kim był. Nie miał żadnych cech charakterystycznych. Pamiętam jedynie tą kurtkę koloru ciemnego i jego bladą twarz. Na miejscu zdarzenia ja, paru innych n/n świadków oczekiwaliśmy na przyjazd policji. Pamiętam, że ktoś ze świadków wezwał policję i pogotowie. Jak doszło do tego zdarzenia nie było opadów śniegu, pamiętam, że kierowca tej skody nie jechał zbyt szybko. Chyba próbował hamować. Pamiętam, że jak się zbliżał do ronda trzymał się lewej krawędzi jezdni, jechał po torowisku dla tramwajów, wyglądało to tak jakby jechał pod prąd. Chciałem jeszcze dodać, że jak go próbowałem z innymi osobami zatrzymać na tym rondzie to on uderzył jeszcze w inny pojazd marki VW Passat CC, nr rej. nie pamiętam. [Zmyślenia.] Wyglądało to tak, jakby chciał go zepchnąć z drogi. My tam chcieliśmy mu przeszkodzić w dalszej jeździe, ale nie ryzykowałem swojego zdrowia i życia, więc odpuściłem. Z relacji innych osób już po jego ucieczce dowiedziałem się, że on gdzieś niedaleko się zatrzymał i chciał na piechotę uciekać. Ponoć jacyś ochroniarze z parkingu mu to uniemożliwili. Ponoć nie pozwolili mu wyjść z samochodu. Później to już przyjechała policja i wykonywała swoje czynności z tym człowiekiem. To wszystko, co mam do zeznania w tej sprawie"
13:03 . . . WEZWANIE dla ww. świadka, dzięki któremu odbyło się przesłuchanie
13:05 . . . PROTOKÓŁ OGLĘDZIN MIEJSCA WYPADKU DROGOWEGO. Wspomina też o ul. Waryńskiego (pada później w artykułach prasowych)
13:16 . . . PROTOKÓŁ TYMCZASOWEGO ZAJĘCIA MIENIA RUCHOMEGO (Piotr Niżyński, widać też datę urodzenia 25.09.1986) - paręset zł
13:25 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA "ŚWIADKA" (przybyłego później policjanta). Widać wyraźnie datę urodzenia za moimi personaliami na odwrocie tej karty. "(...) Mężczyzna oznajmił, że nie jechał tym samochodem, że jechał ktoś inny, potwierdził, że to on jest jego właścicielem. (...) W trakcie kolejnych rozmów mężczyzna przyznał się do tego, że to on jechał samochodem, że spowodował kolizję, ale, jak twierdził, nie uważał, aby było to zdarzenie na tyle poważne, aby wzywać Policję. (...) Dokonaliśmy również sprawdzenia na testerze ORATEC, pobierając ślinę - wynik pozytywny, ze wskazaniem na TH - marihuanę. (...) W trakcie przejazdów między szpitalem a komendą kierujący wielokrotnie zmieniał wersję wydarzeń - raz mówił, że kierował, po chwili zaprzeczał mówiąc, że to był ktoś inny" -- jest to kłamstwo, ale to zarazem nie powinno mieć zasadniczego znaczenia. W świetle zasady bezpośredniości i tak tego typu "informacje z drugiej ręki" zostają wyparte przez informacje bezpośrednio pochodzące ode mnie przedstawiane w toku postępowania karnego (przygotowawczego i sądowego). Jeśli powyższe są z nimi sprzeczne, to nie mają znaczenia jako dowód na stwierdzaną w nich okoliczność kierowania. "(...) W wyniku uderzenia [Jej to się przy czymś takim śmietnik mógł co najwyżej PRZETURLAĆ po stopie, a nie ją "uderzyć" - nonsensowne sformułowania.] doznała złamania kości śródstopia nogi prawej". Tu też ta sama wersja, inna niż w akcie oskarżenia (wniosku). Tam bowiem jest wersja zupełnie "z palca wyssana", jakimiś zakulisowymi uzgodnieniami załatwiona, co nie ma nic wspólnego z rygorami dowodowymi w Kodeksie postępowania karnego.
16:17 . . . TELEGRAM do KRP Warszawa VII z prośbą o sprawdzenie, czy zamieszkuję pod podanym przeze mnie adresem
16:22 . . . POSTANOWIENIE O WSZCZĘCIU DOCHODZENIA
16:28 . . . POSTANOWIENIE O PRZEDSTAWIENIU ZARZUTÓW. "W dniu 18 grudnia 2012 roku w Warszawie przy skrzyżowaniu ulic Nowowiejskiej z ul. Waryńskiego naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym określone w art. 19 ust. 1, oraz art. 26 ust. 1 ustawy 'Prawo o ruchu drogowym' [Na razie to w ogóle nie jest opis faktyczny czynu...] w ten sposób, że kierując samochodem m-ki Skoda Octavia nr rej. WF9428G [To na razie nie daje nawet w zarysie wyobrażenia o konkretnych ruchach po stronie "sprawcy", też więc nie nadaje się na dokładne określenie czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia.] na skutek niezachowania szczególnej ostrożności [To jest albo jakaś interpretacja prawna, tzn. wskazanie przepisu, który został naruszony, albo w najlepszym razie jakaś psychologia. Opis czynu dotyczy jednak ruchów fizycznych, a nie tego, co się dzieje w umyśle. To mogą być co najwyżej okoliczności (rzeczy zewnętrzne względem czynu). Nadal więc brakuje tu dokładnego określenia czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia.] podczas zbliżania się do skrzyżowania z wyznaczonym przejściem dla pieszych [Brawo, fajne są okoliczności: że zbliżał się gdzieś. Co się z nim tak poza tym działo wiadomo.], oraz niezachowania prędkości zapewniającej panowanie nad kierowanym pojazdem [jw.] wjechał na przeciwległy pas ruchu [Generalnie jest to nadal informacja o zmianach położenia "sprawcy", a zatem o okolicznościach czynu. Samego czynu, tzn. kompleksu ruchów fizycznych, to nie przedstawia, a tym bardziej nie ma tu jego dokładnego określenia ze wskazaniem sposobu jego popełnienia.] na wysokości przejścia dla pieszych gdzie uderzył [jw.] pojazdem w słupek metalowy oraz betonowy kosz, [Teraz organy ścigania przechodzą do opisu SKUTKÓW czynu. Jest to wymagany element aktu oskarżenia.] który pod wpływem uderzenia przemieścił się i uderzył w pieszą Ewelinę Palak lat 20 przez co spowodował u niej naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni, w rozumieniu art. 157 par. 1 kk w postaci złamania obu kończyn dolnych a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia nie udzielając pomocy." --- tu nie ma dokładnego określenia czynu ze wskazaniem Sposobu jego popełnienia (a to wymóg formalny, zwraca się takie akty oskarżenia)
-----------------------------------------------formalności-----------------------------------------------
16:42 . . . POUCZENIE O UPRAWNIENIACH I OBOWIĄZKACH PODEJRZANEGO
16:44 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA PODEJRZANEGO (Piotr Niżyński; widać też wyraźnie wspomnianą datę urodzenia)
18:07 . . . WEZWANIE na jakieś badania psychiatryczne
18:12 . . . OŚWIADCZENIE o adresie zamieszkania
18:14 . . . PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA "ŚWIADKA" (mego ojca): "(...) ma podejrzenia w stosunku do ludzi, że jest szpiegowany, szkalowany, łącznie z służbami wywiadowczymi wielu krajów" (no, ja akurat o służbach wywiadowczych nie mówiłem, ale OK); mówił też o tym, że zarobiłem dużo pieniędzy na biznesie informatycznym, tego typu sprawy o trzeciorzędnym znaczeniu
19:45 . . . notatka policyjna na temat adresu zamieszkania Piotra Niżyńskiego
19:51 . . . KRAJOWY REJESTR KARNY - ZAPYTANIE
19:55 . . . WNIOSEK PROKURATORA DO SĄDU O POWOŁANIE ADWOKATA Z URZĘDU
20:03 . . . POSTANOWIENIE O POWOŁANIU BIEGŁEGO (psychiatria)
20:05 . . . POSTANOWIENIE O ZABEZPIECZENIU MAJĄTKOWYM (wspomniane tymczasowo zatrzymane banknoty)
20:14 . . . POSTANOWIENIE O ZATRZYMANIU PRAWA JAZDY
20:32 . . . WYZNACZENIE ADWOKATA Z URZĘDU
20:35 . . . POSTANOWIENIE O ZABEZPIECZENIU MAJĄTKOWYM z podpisem prokuratora
20:42 . . . WNIOSEK O ZGODĘ NA OBEJRZENIE AKT (Piotr Niżyński)
20:52 . . . pokwitowanie
21:09 . . . POSTANOWIENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU
21:24 . . . kolejne jw.
21:38 . . . OPINIA SĄDOWO-PSYCHIATRYCZNA, w której biegły nie dopatrzył się dostatecznych danych, by orzec o chorobie (domagał się za to akt jakichś wcześniejszych spraw). 24:10 "Od ronda prowadził on, a znajomy wysiadł i uciekł"
26:33 . . . faktura VAT za opinię
26:42 . . . prokurator domaga się historii choroby ze szpitala (już raz ten szpital, w odpowiedzi na wezwanie sądu w toku apelacji, zamiast dokumentacji medycznej z historią choroby przysłał epikryzę, czyli końcowe podsumowanie; tutaj chyba znowu robią to samo, tak bardzo wstydzą się tego, że w tej dokumentacji żadnych praktycznie problemów nie ma) + odpowiedź
26:55 . . . POSTANOWIENIE O ZASIĘGNIĘCIU OPINII UZUPEŁNIAJĄCEJ (od psychiatrów, oczywiście)
26:57 . . . POSTANOWIENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU
27:04 . . . OPINIA SĄDOWO-PSYCHIATRYCZNA + faktura
27:10 . . . POSTANOWIENIE O PRZEDŁUŻENIU OKRESU TRWANIA DOCHODZENIA
27:19 . . . POSTANOWIENIE O WSZCZĘCIU ŚLEDZTWA
---------------------------------------przewlekłość, poszukiwania---------------------------------------
27:22 . . . POSTANOWIENIE O POWOŁANIU BIEGŁEGO (psychologia)
27:24 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
27:26 . . . WNIOSEK UBEZPIECZYCIELA O ZGODĘ NA WGLĄD W AKTA
27:40 . . . ZARZĄDZENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU (Piotr Niżyński)
27:51 . . . WNIOSEK UBEZPIECZYCIELA O ZGODĘ NA WGLĄD W AKTA
28:07 . . . NOTATKA URZĘDOWA POLICJI - na temat próby zatrzymania (Piotr Niżyński)
28:20 . . . POSTANOWIENIE O ZAWIESZENIU ŚLEDZTWA. W sentencji postanowienia są jakieś bzdury: "na podstawie art. 7 ustawy ... o świadku koronnym ..., art. 72 ust. 1 ustawy ... o przeciwdziałaniu narkomanii" (nie ma to oczywiście zastosowania w tej sprawie). "...nie jest znane miejsce pobytu Piotra Niżyńskiego"
28:26 . . . NOTATKA URZĘDOWA POLICJI - na temat próby zatrzymania (Piotr Niżyński)
28:28 . . . ZARZĄDZENIE O ZATRZYMANIU I PRZYMUSOWYM DOPROWADZENIU (Piotr Niżyński)
28:42 . . . ZARZĄDZENIE O POSZUKIWANIU PODEJRZANEGO W CELU USTALENIA MIEJSCA JEGO POBYTU
28:44 . . . moje pismo - wyjaśniam, że nadal przebywam pod tym samym adresem "ul. Chłopickiego 14, 04-314 Warszawa" (15. czerwca 2013 r.), a korespondencję co najwyżej mogłem przeoczyć i że jako praworządny obywatel nie ukrywam się przed wymiarem sprawiedliwości
29:06 . . . FOTOGRAFIE + SZKIC MIEJSCA ZDARZENIA
29:18 . . . pismo z Policji do KPP w innym mieście, wg dawnych danych z ewidencji ludności
29:22 . . . policja żąda dostępu do akt sprawy w związku z innym postępowaniem
29:28 . . . policyjne ustalenia na temat adresu
29:34 . . . sądowe żądanie nadesłania akt (w związku z inną sprawą)
29:58 . . . sądowe pismo przewodnie zwracające akta
29:59 . . . znowu sądowe żądanie nadesłania akt (w związku z inną sprawą)
30:02 . . . prokuratorskie pismo przewodnie z aktami
30:04 . . . POSTANOWIENIE O UCHYLENIU ZABEZPIECZENIA MAJĄTKOWEGO (w związku z brakiem przestępstwa - rzekoma choroba psychiczna, a zatem nie może być grzywny)
30:11 . . . pismo międzypolicyjne dot. doręczenia wezwania na badanie (Piotr Niżyński). Widać policyjną sygnaturę sprawy 5720/12: podobną później nadano zgłoszonej przeze mnie sprawie o wykroczenie ze strony recepcji hostelu (KRP-PR-W-2720/18, czyli dokładnie o 3000 mniejsza; a kolejna o innym hostelu: 2830/18).
30:21 . . . WEZWANIE NA BADANIE (Piotr Niżyński)
30:30 . . . policyjna kontrola adresu mej matki (ul. Blatona 6/74, 01-494 Warszawa) - rezultat: mnie tam od lat nie ma
30:52 . . . POWIADOMIENIE O ZMIANIE ADRESU KORESPONDENCYJNEGO (Piotr Niżyński)
30:59 . . . policyjne ustalenia dot. adresu (zlecenie dla podległej jednostki)
31:03 . . . kartka z mojej osobistej wizyty w prokuraturze (nie było p. prok.) i dodatkowego ponownego powiadomienia o adresie
31:29 . . . znowu prokuratorskie polecenie doręczenia mi wezwania
31:35 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
31:37 . . . polecenie ustalenia miejsca pobytu przez Policję
31:44 . . . zapytanie do ZUS o mój adres w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych
31:51 . . . zapytanie do NFZ o mój adres w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych
31:53 . . . zapytanie do Centrum Personalizacji Dokumentów MSW o mój adres; wyraźnie widać moją wspominaną tu datę urodzenia 25.09.1986
32:06 . . . policyjna kontrola poprzedniego adresu
32:17 . . . policyjne czynności dot. adresu
32:22 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
32:28 . . . dane ze zbioru PESEL - brak adresu zameldowania
32:32 . . . dane z ZUS
32:47 . . . policyjne ustalenia dot. adresu (ciekawe, skąd znali telefon komórkowy właściciela... spółdzielnia miała? bo uzgadniał z nią po bandycku najem?)
32:52 . . . polecenie prokuratorskie, w odpowiedzi na które nastąpiła powyższa czynność
32:57 . . . ZARZĄDZENIE O POSZUKIWANIU PODEJRZANEGO W CELU USTALENIA MIEJSCA JEGO POBYTU
33:00 . . . pismo do Komendy Powiatowej Policji w Rypinie
33:01 . . . WEZWANIE (Piotr Niżyński)
33:08 . . . moje zawiadomienie o tymczasowym adresie zamieszkania oraz o adresie skrytki pocztowej (tym samym, co wcześniej), a także o nrze tel.
33:21 . . . odpowiedź z Komendy Powiatowej Policji w Rypinie
--------------------------------------końcówka śledztwa i oskarżenie-------------------------------------
33:26 . . . NOTATKA URZĘDOWA - prokurator ustalił ze mną termin badania psychologicznego
33:33 . . . "WYJAŚNIENIA" PODEJRZANEGO
38:55 . . . spojrzenie wstecz: wskazuję postanowienie o przedstawieniu zarzutów w spisie treści
39:02 . . . spojrzenie wstecz: postanowienie o przedstawieniu zarzutów (wskazuję, co za uszkodzenie miało jakoby zostać przeze mnie sprowadzone - "złamanie obu kończyn" - otóż na to brak jakiegokolwiek oparcia w materiale dowodowym sprawy, dokładnie 0 dowodów). TAK TO CHYBA TYLKO PIOTROWI NIŻYŃSKIEMU SIĘ ROBI SPRAWY KRYMINALNE!
39:45 . . . wskazuję fragment zeznania policjanta (p. 13:25 - to samo), w którym wyraża on swe przekonanie, że "w wyniku" jakiegoś jakoby "uderzenia" (to przecież miało być przeturlanie się po stopie) pokrzywdzona doznała złamania kości śródstopia nogi prawej. Ten protokół przesłuchania drukowano humorystycznie na kartkach z napisem "about:blank" u dołu (to taki adres, który po wpisaniu w przeglądarce internetowej powoduje pokazanie się pustej strony; z ang. dosł. "na temat: pusto").
41:14 . . . spojrzenie wstecz: notatka urzędowa (ta sama, co w 5:10); 41:28 pokazuje opis skutków zdarzenia: "złamanie śródstopia prawego"
42:10 . . . spojrzenie wstecz, na notatkę urzędową (p. 6:50): "z urazem prawej nogi (prawdopodobnie złamanie)". NA "PRAWDOPODOBIEŃSTWACH" TO CHYBA TYLKO PIOTROWI NIŻYŃSKIEMU SIĘ ROBI SPRAWY KRYMINALNE! Poza tym sąd może skazać tylko za to, co do czego ma gotowy zarzut od prokuratora. Zawiera się to w istocie zasady skargowości (art. 14 k.p.k.) w jej rozumieniu aprobowanym w Sądzie Najwyższym. Nie może więc sąd sobie zmienić opisu faktycznego czynu.
43:14 . . . OPINIA SĄDOWO-PSYCHOLOGICZNA (Piotr Niżyński, fragmenty). Nazwisko psychologa takie, jak mój dawny adres zamieszkania przy ul. Gajdy 40a, na temat którego robią mi sprawy w tych moim zdaniem marionetkowych polskich sądach
46:20 . . . POSTANOWIENIE O PODJĘCIU ZAWIESZONEGO ŚLEDZTWA
47:07 . . . POSTANOWIENIE O ZMIANIE POSTANOWIENIA O POWOŁANIU BIEGŁEGO (Piotr Niżyński)
47:11 . . . znowu ZAPYTANIE O UDZIELENIE INFORMACJI do Krajowego Rejestru Karnego, widać moją datę urodzenia
47:15 . . . pismo prokuratury do Komendy Głównej Straży Granicznej, też wymienia moją datę urodzenia, wskazuję ją palcem
47:20 . . . informacja do Policji o odwołaniu poszukiwań
47:25 . . . informacja do Policji o odwołaniu poszukiwań
47:33 . . . zestawienie opłat i innych wydatków w sprawie
47:36 . . . ZAWIADOMIENIE O PRZESŁANIU AKTU OSKARŻENIA - WNIOSKU, w kilku egzemplarzach: dla uczestników postępowania (30.05.2018)
47:53 . . . odpowiedź z Krajowego Rejestru Karnego - nie figuruje (dodano z datą 18.06.2018)
-------------------------------------------sądowa faza sprawy-------------------------------------------
48:08 . . . zarządzenie Przewodniczącej Wydziału przewidujące konieczność zwrotu pisma (p. art. 120 par. 1 k.p.k. przewidujący takie prawo - por. art. 7 Konstytucji RP: organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa - oraz bezskuteczność uzupełnienia braku po terminie, co oznacza, że akta i tak wtedy traktuje się tak, jak gdyby danego pisma nie było, np. tak, jak gdyby to była sprawa bez aktu oskarżenia)
48:50 . . . pismo, które 30.05 wysłano do sądu (wniosek o umorzenie sprawy i skazanie na środek karny). W sekundzie 50:40 widać, jak prokurator nonsensownie przypisuje mi przyznanie się w toku przesłuchania w charakterze podejrzanego, podczas gdy tam nic takiego nie było. Patrz 16:44. Mówiłem o jakimś uderzeniu w słupek, ale nigdy nie powiedziałem, że to ja prowadziłem.
51:13 . . . zarządzenie sądu (8.06.2018) o zwrocie aktu oskarżenia-wniosku do uzupełnienia w terminie 7 dni [ewentualnie można składać wnioski o przywrócenie terminu] ze względu na to, że pismo to nie spełnia warunków formalnych nałożonych przez ustawę
51:51 . . . dodatkowe dokumenty od Policji (podobno z 18.06.2018)
52:23 . . . przekazanie odwołania poszukiwań do innej jednostki Policji
52:28 . . . uzupełniony akt oskarżenia-wniosek z 28.06.2018
52:38 . . . ZAWIADOMIENIE O PRZESŁANIU AKTU OSKARŻENIA - WNIOSKU, w kilku egzemplarzach (28.06.2018)
52:47 . . . nie wiedzieć czemu zawiadomienie adresują na Emilię Palak, chociaż w aktach padają personalia Ewelina Palak. Nie odbiera ona listów, jak widać nie jest nawet zainteresowana sprawą.
53:00 . . . zwrot akt
53:15 . . . POKWITOWANIE ODBIORU - jest czerwona pieczątka prokuratury z datą 11.06
54:17 . . . ZARZĄDZENIE - zgodnie z zasadami ustalonymi przez Ministra Sprawiedliwości sygnatura sprawy zostaje zakreślona (oznaczona w określonej rubryczce jako zakończona), ponieważ występował tzw. brak formalny aktu oskarżenia a nie został on usunięty w terminie
54:34 . . . kolejne egzemplarze wniosku z 18.05.2018
55:10 . . . kolejny tom akt - z nową sygnaturą
55:13 . . . ZARZĄDZENIE o nadaniu sygnatury, wpisaniu sprawy w repertorium
55:30 . . . raport z losowania sędziego - dziwnym trafem pani Drewin, gdy tymczasem ja mam na Facebooku Martę Drewniak dawniej pracującą w warszawskiej telewizji regionalnej TVP
55:32 . . . pismo przewodnie prokuratury nadsyłające akta z wnioskiem
55:37 . . . uzupełniony akt oskarżenia-wniosek z 28.06.2018 w swym drugim egzemplarzu (do sądowej części akt)
56:33 . . . DORĘCZENIE ODPISU WNIOSKU PROKURATORA (pismo przewodnie do Piotra Niżyńskiego - wniosek w zał.), zawiera pouczenia, źle oznaczone jako dot. wniosku o "warunkowe umorzenie"
56:44 . . . jw. dla adwokata z urzędu
56:48 . . . MOJE ZAPYTANIE o nry listów poleconych
56:53 . . . MÓJ WNIOSEK Z DZIAŁU VIII K.P.A. o przydzielenie referenta do sprawy II K 412/18 celem umorzenia postępowania karnego z braku skargi uprawnionego oskarżyciela; wskazuję, że niepodejmowanie tej czynności, odkładanie jej tworzy poważny problem
58:30 . . . sędzia umawia biegłych psychologów - a więc dla niego chyba wniosek prokuratora nie jest bezskuteczny (w praktyce nieistniejący)...
58:40 . . . prezes przekazuje mój wniosek do akt sędziemu
58:47 . . . WSTĘPNE-WCZESNE UWAGI ODE MNIE NA TEMAT TEGO, ŻE SPRAWA POWINNA BYĆ UMORZONA, ALE Z BRAKU SKARGI UPRAWNIONEGO OSKARŻYCIELA (i bez środków zapobiegawczych)
1:04:39 . . . mój dyplom inżyniera informatyka
1:04:40 . . . Moje pismo: "DOWÓD NA TO, ŻE PRZEPROWADZONO PRZECIWKO MNIE ZAPLANOWANĄ UKARTOWANĄ OPERACJĘ DROGOWĄ" -- opieram się przede wszystkim na artykułach prasy z przedednia
1:15:20 . . . fragment tego pisma, w którym pokazuję inny specjalnie ukartowany dzień wcześniej wypadek: przy ul. Waryńskiego (też miałem obok taką ulicę, jest w aktach!) w Ostrowcu Świętokrzyskim, patrz lista zabójstw tej grupy przestępczej. Następnie przed kamerą pokazane zostają fragmenty akt w tejże mojej sprawie, które wymieniają tę samą nazwę ulicy (choć sama kolizja była przy ul. Nowowiejskiej, to na jej odcinku między Waryńskiego a rondem przy pl. Politechniki). Fragmenty te udaje mi się znaleźć w sekundach 1:17:10. Po tym następuje kontynuacja przeglądu pisma.
1:28:07 . . . fragment pisma, w którym widać zestawienie wyników (bardzo, bardzo ostrożnego, tzn. zaniżonego) oszacowania od dołu prawdopodobieństwa, że w prasie był spisek, przy różnych przykładowych zawyżonych prawdopodobieństwach losowego zdarzenia się takiego czy innego artykułu, zwanych tutaj "poziomami zaufania do prasy" (przyjmuję minimum 90%, podczas gdy takie artykuły w ogóle typowo nie powinny się zdarzyć lub byłoby to wątpliwe, czyli na pewno dużo poniżej 50%). Tabelka prezentuje prawdopodobieństwa spisku w funkcji liczby trafiających ściśle w mój problem i jego główne kwestie artykułów (p. szara kolumna po lewej)
1:36:30 . . . fragment pisma, w którym zarzucam, że akt oskarżenia nie zawiera dokładnego określenia zarzucanego mi czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia (a to wymóg ustawowy). Powołuję się przy tym na teorię z podręczników prawa.
1:44:50 . . . fragment pisma: "Na koniec raz jeszcze chciałbym podkreślić, że nie jest legalnym (tj. zgodnym z prawem) rozstrzygnięciem niniejszej sprawy podsumowanie ustaleń faktycznych np. słowami, że 'sąd nie dał wiary wyjaśnieniom podejrzanego'. Jest to pomylenie kwestii swobodnej oceny wiarygodności dowodów z kwestią samego istnienia obowiązku dowodu -- naruszenie tego ostatniego jest niewątpliwie naruszeniem prawa procesowego".
1:46:53 . . . akt notarialny protokołujący wyniki przeglądu stron internetowych prasy (z artykułami ze starych dat)
1:56:03 . . . NOTATKA URZĘDOWA - termin posiedzenia ustalony przez telefon z psychologiem: 23.10.2018 godz. 14:30
1:56:17 . . . ZARZĄDZENIE o wyznaczeniu posiedzenia
1:56:23 . . . ZAWIADOMIENIE o terminie
1:56:41 . . . mój wniosek o odpis
1:57:05 . . . moje pismo "UZUPEŁNIENIE DOWODÓW": pokazuje, że problem przemilczającego potakiwania przez prasę w przeddzień jakichś przestępstw przeciwko mnie (na zasadzie aluzji do tego, że się one szykują), występuje od dawna i nie jest na tym tle niczym nowym czy zaskakującym
1:58:20 . . . załączniki tego pisma, czyli jego główną treść -- jako że było ono tylko swego rodzaju wprowadzeniem, pismem przewodnim, podczas gdy dowody i ich omówienia były w załącznikach -- materiał dowodowy po prostu, wykazujący niezbicie moją niewinność, sąd tak ma w nosie, że ukrył w zamkniętych szarych kopertach (pozszywane zszywkami, nie można się dostać do środka, "niech to nikogo nie interesuje", bo tak zarządził sędzia), w dodatku ponumerowanych niespójnie z pismem (ma ono 5 załączników numerowanych cyframi rzymskimi, sąd zastosował więcej kopert i ich numerów i oznaczał je cyframi arabskimi). Oczywiście koperty te dałoby się otwierać, ale jest to utrudnione i w praktyce trudno się spotkać z czymś takim... Przede wszystkim pisma w nich zawarte zawierały tekst wprowadzający, omówienie konkretnych dowodów i powołanie się na nie, w ramach konkretnych wniosków i ich uzasadnienia, a coś takiego powinno być dostępne do bezpośredniego przeczytania w aktach -- bez tego nie można ich sprawiedliwie oceniać na płaszczyźnie dowodowej. Podpowiem, że załączniki I i II można oglądać tutaj (a właściwie samą tylko treść pism przewodnich I i II, bez ich załączników): http://forum.bandycituska.pl/viewtopic.php?f=12&t=7422#p8871.
1:58:46 . . . ZARZĄDZENIE sędziego na ten temat (pozamykać załączniki w kopertach)
2:00:24 . . . moje drobne polemiczne "PISMO OBRONNE" (podtytuł: "dodatkowe zarzuty formalne dotyczące tego, dlaczego skazanie w niniejszej sprawie nie byłoby zgodne z prawem"). 2:02:12 -- omówienie (klasyfikacja) potencjalnych błędów w rozumowaniu, do których sędzia mógłby się uciekać przy ocenie dowodów.
2:08:17 . . . tutaj w ramach tego pisma ponownie podkreślam (o czym już było w piśmie "DOWÓD NA TO, ŻE ZORGANIZOWANO PRZECIWKO MNIE..." -- 1:43:38, pkt. 63 na dole strony), że nie ma podstaw do kwalifikacji prawnej z art. 178 k.k., którą stosuje prokurator
2:14:17 . . . wyjście z czytelni i z sądu, kontekst uliczny, oznaczenie budynku
.
Tak wygląda ten nielegalny zarzut:
. Co, może tu jakiś determinizm taki już był udowodniony? "Jest odpowiednia prędkość, to i jest panowanie nad pojazdem"? Jakoś nie widzę dowodu na to w aktach. Ani też zapewne prokuratura w ogólności nie ma na to żadnego dowodu, może się co najwyżej domyślać. Pomijając już niepoparte dowodami (a wręcz się im sprzeciwiające: "nie jechał zbyt szybko", "chyba próbował hamować" od świadka R. Komorowskiego, nomen omen) kalumnie o tym, że rzekomo nie zachowałem szczególnej ostrożności podczas zbliżania się do ronda, to wychodzi z tego, że — o ile mam rację (a koncepcję taką mam dopiero od niedawna, od ok. pół roku), że samochody odbierają fale a ich elektroniką może szkodliwie dla swych ofiar sterować ten, kto umie (m. in. wspomaganiem hamulców i kierownicy) — prokurator zarzuca mi jako naruszenie zasady ostrożności (i to popełnione w warunkach, w których mogłem przewidzieć spowodowanie wypadku karalnego: tak wg art. 9 §2 k.k., bo musi być stosowny stan świadomości, nawet przy wypadku nieumyślnym) to, że pojazd nabrał niezerowej prędkości jazdy. Wychodzi na to, że zarzut jest taki, iż okoliczności czynu są takie, że pojazd nabrał niezerowej prędkości jazdy. Bo już taka nie zapewniała panowania nad pojazdem. Tyle, że skąd ja miałem wiedzieć, że nie zapewnia? Akt oskarżenia nie wyjaśnia natomiast żadnych ruchów, które rzekomo miałbym podjąć, ani zaniechań, które rzekomo mam na sumieniu, więc on się nie nadaje z uwagi na brak "dokładnego określenia czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia" (art. 332 §1 pkt 2 k.p.k.). Wg wersji, że z samochodami jest wszystko w porządku, samochód miał prędkość nie za wysoką jak podaje jedyny świadek zdarzenia przesłuchany jako świadek (Komorowski), więc już w ogóle nie wiadomo, czego oni się czepiają; piszą o samochodzie, w jaki sposób się przemieszczał względem ulicy, a nie o czymkolwiek karalnym ani o jakimkolwiek czynie.
Już choćby z tego względu zarzut się nie nadawał do rozpatrzenia, a jeśli nawet, to tylko do oddalenia.
Co do miejsca pobytu to z akt w sekretariacie prokuratury skradziono moje powiadomienie o nowym adresie, tj. właściwie zrobiono to tak, że włożono je do innych akt (z mojego własnego zawiadomienia, wg którego byłem pokrzywdzony), choć wyraźnie pismo to wymieniało, że chodzi w nim o sprawę z E. Palak.
.
Patrzcie, Przewodnicząca Wydziału lansuje nie mającą może jak dotąd poparcia w Sądzie Najwyższym (aczkolwiek dotyczy to spraw z innego rodzaju namiastek aktu oskarżenia; wyrok I KZP 10/05) teorię o tym, że brak w aktach dokumentów: informacji z Krajowego Rejestru Karnego oraz z rejestru kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego jest "brakiem formalnym pisma wszczynającego postępowanie sądowe". Jest to kontrowersyjne, a w doktrynie wyraża się zdania zaledwie zbliżające się do tej tezy (p. np. D. Świecki: Postępowanie przed sądem pierwszej instancji oraz postępowania szczególne, KSSiP, Kraków 2015 — s. 11 w środku oraz s. 13 u góry wspominają ogólnie, że mają znaczenie także "warunki formalne sensu largo", tzn. w szerokim rozumieniu, związane z tym, co załącza się wraz z pismem wszczynającym postępowanie w ramach akt postępowania przygotowawczego prokuratury), a z drugiej strony piśmiennictwo nawet wprost potrafi temu przeczyć (np. Prokuratura i Prawo czy, podobno, wymieniony tam pojedynczy należycie nowy komentarz do Kodeksu postępowania karnego). Natomiast zupełnie zlekceważyła ta kierowniczka sądowa, nadzorowana przez ministerstwo, dużo bardziej ewidentny i poważny (i na płaszczyźnie swej genezy dużo bardziej krzywdzący) problem braku wymaganego uzasadnienia z wyszczególnieniem dowodów, na jakich opiera się oskarżenie, we wniosku prokuratora — co uważano zawsze, pod rządami obecnych przepisów, za obligujące sąd bezwarunkowo do zwrócenia go do uzupełnienia w tzw. terminie zawitym 7 dni (por. wyrok SN nr III KK 158/13, strona 4, akapit 2, a także np. Przemysław Brzeziński: Kontrola formalna aktu oskarżenia, Prokuratura i Prawo 10/2006, s. 38), pod rygorem umorzenia sprawy z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, jeśli by prokurator się nie wywiązał (a poniżej widać, że z innego tematu, tego lansowanego przez Przewodniczącą, prokuratura się nie wywiązała w terminie, tak przewlekle i od niechcenia działano); wg prawa nic innego niż taki zwrot nie może nastąpić, żadne inne wymysły co do możliwego załatwienia sprawy nie są w prawie usankcjonowane, tylko musi być zwrot. Następnie u sędziego przegrałem:
.
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
Tak działa telewizja i instytucje stowarzyszone:
http://auto.dziennik.pl/aktualnosci/art ... wyrok.html
Po drugie też (poseł) Piotr N. K. (mam drugie imię na K) ma coś wspólnego z wydawcą Naszego Dziennika (jest właścicielem? prezesem? patrz Spes sp. z o. o. z Warszawy), a także złożył w 1992 r. wniosek o odwołanie rządu Olszewskiego. Bo pewnie pokrzywdzić mnie jakoś miała, wedle zamysłu, premier-kobieta.
http://auto.dziennik.pl/aktualnosci/art ... wyrok.html
Po drugie też (poseł) Piotr N. K. (mam drugie imię na K) ma coś wspólnego z wydawcą Naszego Dziennika (jest właścicielem? prezesem? patrz Spes sp. z o. o. z Warszawy), a także złożył w 1992 r. wniosek o odwołanie rządu Olszewskiego. Bo pewnie pokrzywdzić mnie jakoś miała, wedle zamysłu, premier-kobieta.
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
Jakkolwiek posiedzenie ma być 23. października, ja już teraz złożyłem pismo podsumowujące me wcześniejsze dowody obronne i uwagi odnośnie nielegalności ewentualnego skazania. Szkoda, że takiej troski nie okazuje adw. Kamil Kordial.
- Załączniki
-
- podsumowanie obrony-0001.jpg (131.27 KiB) Przejrzano 25724 razy
-
- podsumowanie obrony-0002.jpg (164.26 KiB) Przejrzano 25724 razy
-
- podsumowanie obrony-0003.jpg (160.61 KiB) Przejrzano 25724 razy
-
- podsumowanie obrony-0004.jpg (165.33 KiB) Przejrzano 25724 razy
-
- podsumowanie obrony-0005.jpg (155.05 KiB) Przejrzano 25724 razy
-
- podsumowanie obrony-0006.jpg (173.35 KiB) Przejrzano 25724 razy
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
Przewodniczącą Wydziału, która wprawdzie oskarżenie zwróciła, ale następną wersję uznała za poprawną (uzupełnioną), trzeba skrytykować.
Artykuł z e-prawnik.pl (https://e-prawnik.pl/porady-prawne/niep ... zenia.html) celowo może podstawiono w tym celu, by świecił po oczach rzekomym "brakiem możliwości" poprawienia się przez sąd jeszcze przed rozprawą/posiedzeniem. Nigdzie nie ma powiedziane, że w sytuacji, gdy drugi zwrot jest potrzebny -- a nawet konieczny z punktu widzenia obowiązku zapewnienia, że w sprawie jest poprawny akt oskarżenia -- nie można tego zrobić, jeśli już zawiadomiono strony o terminie. Tamten adwokat czy radca najwyraźniej wziął to z głowy, że nie można już wtedy zwracać.
Artykuł z e-prawnik.pl (https://e-prawnik.pl/porady-prawne/niep ... zenia.html) celowo może podstawiono w tym celu, by świecił po oczach rzekomym "brakiem możliwości" poprawienia się przez sąd jeszcze przed rozprawą/posiedzeniem. Nigdzie nie ma powiedziane, że w sytuacji, gdy drugi zwrot jest potrzebny -- a nawet konieczny z punktu widzenia obowiązku zapewnienia, że w sprawie jest poprawny akt oskarżenia -- nie można tego zrobić, jeśli już zawiadomiono strony o terminie. Tamten adwokat czy radca najwyraźniej wziął to z głowy, że nie można już wtedy zwracać.
- Załączniki
-
- pismo do Przewodniczącej Wydziału-0001.jpg (150.99 KiB) Przejrzano 25600 razy
-
- pismo do Przewodniczącej Wydziału-0002.jpg (170.14 KiB) Przejrzano 25600 razy
-
- pismo do Przewodniczącej Wydziału-0003.jpg (187.78 KiB) Przejrzano 25600 razy
-
- pismo do Przewodniczącej Wydziału-0004.jpg (160.08 KiB) Przejrzano 25600 razy
-
- pismo do Przewodniczącej Wydziału-0005.jpg (185.66 KiB) Przejrzano 25600 razy
-
- pismo do Przewodniczącej Wydziału-0006.jpg (130.03 KiB) Przejrzano 25600 razy
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
Wysłałem jeszcze do sądu wniosek, żeby to przekazali przewodniczącej celem rozważenia zwrotu ze względu na wybrakowany akt oskarżenia.
- Załączniki
-
- wniosek-0001.jpg (187.08 KiB) Przejrzano 26519 razy
-
- wniosek-0002.jpg (88.85 KiB) Przejrzano 26519 razy
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
.
Poniżej skan nonsensownego postanowienia sędziego, w którym poświadcza on nieprawdę, że nie były kwestionowane jego ustalenia faktyczne co do wypadku, a także stwierdza nonsensownie, że "takie sprawy to ma zawsze prawo rozpatrywać merytorycznie mimo braku legalnego pisma wszczynającego postępowanie". Oczywiście prawda jest taka, że wtedy się umarza sprawę z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, a żadne inne przepisy o sposobie rozpoznawania jej przez sąd (czy to na posiedzeniu, czy na rozprawie; czy to w trybie z aktu oskarżenia, czy w trybie z jakiegoś wniosku...) nie mają zastosowania, gdyż ich stosowanie byłoby skutkiem prawnym w szczególności także istnienia pisma wszczynającego postępowanie (skargi), a skutków tych przecież w następstwie przekroczenia tzw. terminu zawitego z art. 120 §1 k.p.k. musi nie być; samo pismo prokuratora musi stać się cyt. "bezskuteczne", jeśli on przekroczy termin do uzupełnienia braku formalnego (art. 120 §2 k.p.k., końcowe zdanie). Krytykuję ten nonsens tylko dlatego, że na pewno sąd II instancji się z nim zgodzi (on bardzo potrzebuje uznania... jak coś jest niemądre, to chociaż ten argument niech ma, że kolejne instancje się z tym zgadzają), więc z góry uprzedzam o bzdurze i jej aprobatach.
.
Tymczasem w tej sprawie nie ma nawet żadnego dowodu m. in. na taką (czy w ogóle jakąkolwiek) szkodę na zdrowiu E. Palak. To dopiero trzeba by udowodnić; jest póki co jedynie teoryjka (nie pochodząca od naukowca, od biegłego, a tylko ci mogą udzielać wiedzy specjalistycznej sądowi). Tak samo zresztą — że pada zaledwie teoryjka, którą dopiero trzeba by udowodnić, a tymczasem jest zupełnie nieudowodniona — wygląda w tej sprawie sytuacja co do dowodu na to, kto kierował, a ponadto stosuje się nielegalne chwytanie za słowo (w kraju, w którym obowiązuje wolność mówienia, tzn. brak negatywnych konsekwencji za mówienie, a interpretacje zasady swobodnej oceny dowodów z art. 7 k.p.k. i granic tej swobody sędziowskiej muszą to uwzględniać). Zresztą jak tu wnioskować na niekorzyść oskarżonego, gdy ma się non stop na przemian 2 przeciwstawne wersje, że ktoś w "rozmowie kuluarowej" podobno raz mówi "nie ja to zrobiłem", potem rzekomo mówi "ja to zrobiłem", potem znowu mówi "nie ja to zrobiłem" i tak dalej w kółko, jak to zostało zrelacjonowane w zeznaniu policjanta. To są wtedy jakieś żarty, nieporozumienia lub przejęzyczenia i brak poważnego podejścia do tematu. Obowiązuje zresztą, powtórzę, wolność mówienia i za samo mówienie nic nie wolno zrobić, a osoba niewinna ma prawo zawsze powiedzieć, co chce (z wyjątkiem sytuacji zastrzeżonych ustawowo jako sytuacje składania dowodu oraz zgodnych z prawem i Konstytucją zakazów), i nie mieć z tego powodu żadnych nieprzyjemności ze strony państwa, żadnych działań odstręczających. Tyle więc co do kwestii tego, kto kierował. Zupełny tu także jest brak dowodu, niekompletne postępowanie przygotowawcze, żenada i kompromitacja wszystkich tych po kolei organów postępowania karnego (Policja, prokuratura, sąd). Wróćmy jednak do kwestii wykazywania szkody na zdrowiu. Nawet, gdyby policjant tam do szpitala zadzwonił albo np. pojechał (po czym nie ma śladu w aktach, a obowiązek nakazuje w takim przypadku włączyć do akt notatkę urzędową — tak wg art. 143 §2 k.p.k., dotyczy to wszelkich czynności w ramach prowadzenia postępowania karnego) i gdyby o czymś takim mu nawet lekarz wspomniał (nie ma podstaw twierdzić, że tak było, w braku co najmniej jakiejś notatki urzędowej), to i tak nie byłby to żaden dowód. Zgodnie z art. 174 Kodeksu postępowania karnego (zwanego też "k.p.k.") w sprawach karnych nie wolno zastępować przesłuchania świadka treścią jakiejś zaledwie notatki, jakiegoś dokumentu (np. szpitalnego) itp., a zatem gdyby nawet w sprawie był jakiś dokument z tego szpitala, że szpital jest przekonany, iż doszło do złamania, to takie przekonanie nie dowodzi oczywiście prawdy. Potrzebne byłoby przeprowadzenie w postępowaniu przygotowawczym przesłuchania celem ustalenia, czy w szpitalu jest w ogóle świadek na jakąkolwiek okoliczność mogącą dowodzić takiego złamania. (Przy czym świadek nie może się wymądrzać; on ma mówić to, co widział, słyszał itd., a nie dzielić się wiedzą i swymi interpretacjami i domysłami, bo od wiedzy specjalistycznej to są biegli i to jest inny tryb przeprowadzania dowodu niż zeznanie świadka). A zatem: istniał obowiązek wykazania dowodami w postępowaniu przygotowawczym, czy np. ktoś oglądał to rzekome złamanie na prześwietleniu promieniami Roentgena. Nie ma na to żadnego dowodu. Przy czym o ile za dokument pisemny ktoś byłby odpowiedzialny, o tyle za rzucone słowo, np. przez telefon od sekretarki szpitalnej, już nie. W związku z tym — w oparciu o znaną zasadę rozumowania prawniczego, o której uczy się na studiach: tzw. a fortiori (w wariancie a minori ad maius: skoro nie wolno zadowalać się jakimś podanym w ustawie a stosunkowo mocnym dowodem, co jest mniejszym złem zakazanym, to tym bardziej nie wolno czynić większego zła i zadowalać się w danej sytuacji czymś jeszcze od takiego dowodu słabszym) — nie można nigdy poprzestać na takiej informacji ustnej (choćby nawet tu wierzyć, że w tym przypadku jej udzielono), skoro nie można nawet poprzestać na pisemnej (która zapewnia odpowiedzialność i jest dlatego bardziej pewna), tylko trzeba dociekać, czy faktycznie na prześwietleniu ktokolwiek zobaczył jakieś złamanie. Konieczny jest dowód z przesłuchania świadka (patrz art. 174 Kodeksu postępowania karnego -- nota bene nr 1 tutaj kojarzy się z "Pierwszym", czyli premierem, a 74 z moim nrem mieszkania z dzieciństwa: Blatona 6/74, patrz tutaj: viewtopic.php?f=11&t=3246).
W tej sprawie jednak to olali, bo winę w ogóle sobie zmyślili i pozostawili bez jakichkolwiek dowodów, jedynie policjant wygłosił krótko w 1 zdaniu swoją teoryjkę (i to na inny temat niż w akcie oskarżenia-wniosku). [Na podobnej zasadzie Wałęsa ostatnio był przekonany, że to J. Kaczyński spowodował lądowanie w Smoleńsku i śmierć brata, ale mimo głoszenia tego przegrał nawet pozew (w trakcie którego oczywiście zeznawał; wyrażał tam jakieś swoje doświadczenia itd.). Jak tu więc wygrywać sprawę kryminalną na takim dowodzie: "głoszę, że tak było, choć ja osobiście świadkiem tego nie byłem". O kluczowych dla skazania okolicznościach nie powinno się rozstrzygać zaledwie w oparciu o czyjeś poglądy, bo one niczego nie dowodzą.]
Zasada rozumowania a fortiori (w tym przypadku: z zakazu bardziej radykalnego, bo wykluczającego stosunkowo mocny przecież dowód z pisemnego poświadczenia ze szpitala, wynika także mniej radykalny, bo wykluczający tym bardziej "dowód" z ustnego zapewnienia np. od sekretarki przez telefon, zresztą co z ochroną danych osobowych...) jest doskonale znana wszystkim, którzy skończyli studia prawnicze.
Pamiętajmy przy tym, że zgodnie z art. 5 §1 Kodeksu postępowania karnego każdy ma być uznawany za niewinnego do czasu udowodnienia mu winy (analogicznie przy kwestiach niepoczytalności i sprawstwa czynu, który wtedy przestępstwem nie jest; mówi się wtedy podobno o tzw. "zarzucalności" czynu, jak to ujął Trybunał Konstytucyjny), a zatem wina musi być udowodniona w taki sposób, że nie ma w tym przedmiocie żadnych — nierozstrzygniętych dowodami zawartymi w aktach (art. 92 k.p.k.) lub nawet tylko tymi przeprowadzonymi na rozprawie (art. 410 k.p.k., też oczywiście trzeba je zaprotokołować) — znaków zapytania, żadnych białych plam i luk dowodowych. Dopuszczalne jest, u części profesorów, dowodzenie na zasadzie skrajnego nieprawdopodobieństwa opcji przeciwnej, ale tak czy inaczej wedle prawa musiałoby mieć ono to do siebie, że jest tak nikłe, iż w praktyce nie zdarzy się przez to na pewno pomyłka — i wiadomo o tym. (Przykład: 2 osoby złożyły identyczną pracę magisterską. Można uznać za udowodnione, że nie nastąpiło to losowo, lecz było jakieś wspólne dla nich obu źródło tej pracy, być może źródłem tym jest jedna z tych 2 osób.) Nie może zaś być tak, że się zgaduje (niejako "trafia" w ustalenie faktyczne, sędzia spektakularnie domyśla się zaledwie, że był taki fakt) i wcale nie wiadomo, nie jest nijak udowodnione, czy "nietrafienie w prawdę" się nie zdarzy. Jest bowiem taka stara rzymska zasada lepiej pozostawić bezkarnym występek złoczyńcy niż skazać niewinnego (Satius enim esse impunitum relinqui facinus nicentis quam innocentem damnari) — wyryto ją nawet na gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie — i w polskim prawie ona również funkcjonuje, bo mówi się (art. 2 Kodeksu postępowania karnego), że "podstawą wszelkich rozstrzygnięć muszą [zawsze] być prawdziwe ustalenia faktyczne", czyli sąd nie może jakby zatwierdzać tego, że z jego winy ustalenia faktyczne są czasem złe, w pewnej części przypadków, stosownie do prawdopodobieństwa (że więc takie przypadki zdarz[aj]ą się w praktyce, np. co setny, a winny nietrafnemu rozstrzygnięciu, a więc niezgodnemu z art. 2 §2 k.p.k. działaniu państwa, jest sędzia). Za każdym razem, przy każdym procesie karnym (biorąc tu pod uwagę całkowity "przerób" sądów, to, ile spraw przez nie przechodzi) ustalenia faktyczne muszą być prawdziwe (chyba że winni są jacyś uczestnicy postępowania), a sąd nie może sprawiać, że tak nie będzie.
Przyślę nawet do nich takie oto pismo:
. . . . . . . . . . . . Uprzejmie proszę o podanie informacji (1), czy w aktach niniejszej sprawy wg sądu znajduje się dowód na to, ile trwał rzekomy uszczerbek na zdrowiu E. Palak.
. . . . . . . . . . . . Proszę ponadto o przysłanie informacji (2), czy w aktach niniejszej sprawy wg sądu znajduje się wymagany prawnie dowód (notatka urzędowa, której wystawienie jest dla organów ścigania obowiązkiem z art. 143 §2 k.p.k.), iż Policja zweryfikowała u źródła swe przekonanie o złamaniu kości prawego śródstopia przez E. Palak (które na k. 3, w linijce było zaledwie domysłem, iż doszło do "prawdopodobnie złamania").
. . . . . . . . . . . . Jak rozumiem ustalenie tej kwestii, czy zostało należycie udowodnione złamanie, mieści się w kompetencjach sądu w razie, gdyby zamierzał przystąpić do merytorycznego rozpoznania sprawy.
. . . . . . . . . . . . A zatem proszę tu także o wskazanie dowodu, że Policja postępowała zgodnie z prawem (w tym m. in., że wyznawaną przez policjanta teorię o szkodzie na zdrowiu zweryfikowała), bez nieświadomego łamania jakiegoś prawa, a jeśli takiego dowodu na skrupulatne postępowanie Policji w tej sprawie nie ma, to o nieczynienie założeń sprzecznych do domniemania (z art. 5 §1 k.p.k. w zw. z art. 380 k.p.k.), iż do sytuacji zarzucanej osobie oskarżonej w rzeczywistości nie doszło — jako że opieranie się na cudzych przekonaniach grozi opieraniem sądowych rozstrzygnięć wyłącznie na domysłach. Czego sąd jak najbardziej ma obowiązek uniknąć.
. . . . . . . . . . . . Na k. 3 jest jedynie informacja, że E. Palak przewieziono do szpitala z hipotezą roboczą, że mogła złamać (tu: że "prawdopodobnie złamała") część jednej z nóg — jak wiadomo, domysł i hipoteza robocza nie jest czymś wystarczającym, by ustalić popełnienie czynu zabronionego, ponieważ do tego potrzebne jest, by to popełnienie nie budziło wątpliwości, a tymczasem cechą każdego domysłu i hipotezy jest to, że przyjmuje się za możliwe, że może też być inaczej. Dlatego też ja w pełni podzielam zdanie p. adw. Kordiala, wykształconego człowieka, iż sprawa jest w stanie stanowczo nie pozwalającym na skazanie, ale jeśli sąd ma zdanie, że znajduje się w aktach (por. art. 92 k.p.k.) dowód, iż policjant postępował skrupulatnie — który to dowód jako jedyny może uchylać naczelne w tym konkretnym postępowaniu (i co za tym idzie jedyne dopuszczalne) domniemanie: iż nie popełniłem zarzucanego mi czynu — to prosiłbym o wskazanie tego dowodu. Dowód ten jest potrzebny, ponieważ zeznanie co do zasady i w każdym przypadku jest dowodem tego i przede wszystkim tego tylko, że zeznający jest przekonany o jakimś fakcie. Czyli wskutek zeznania wiemy, że policjant (albo jakikolwiek inny człowiek) miał jakieś przekonanie i tyle można póki co ustalić, bo przypadki bywają różne, czasem stwierdzane fakty są trudno uchwytne (np. wtrącanie tematyki wierzeń religijnych czy tego, co się myśli o jakichś osobach, lub tego, jak zeznający ocenia różne prawdopodobieństwa itd., co prezentuje się jako rzecz zeznaną). Ludzie potrafią zeznawać rzeczy, co do których nie mają dowodów, lecz w nie silnie wierzą (jak np. wtedy, gdy ktoś bez dowodu zeznaje o "zniszczeniach, których dokonał najemca"). Dopiero, gdy zeznający był faktycznie ŚWIADKIEM zajścia obiektywnych okoliczności będących przedmiotem zeznania, np. widział, że ktoś coś kradnie, widział, że kość pod skórą ulega złamaniu itd. (np. na prześwietleniu promieniami Roentgena), dopiero wtedy przedmiotem zeznania jest nie tylko przekonanie tej osoby, ale i konkretna obiektywna okoliczność. Wydawałoby się to oczywiste dla każdej rozumnej osoby. W związku z tym w niniejszej sprawie nawet zeznanie lekarza mogłoby nie być dowodem złamania nogi przez E. Palak, jeśli by okazało się, że nie doszło do sytuacji, iż lekarz ten widział to, jaki jest stan kości pod skórą. Tymczasem zaś takiego dowodu z zeznania lekarza brak. Skoro więc nawet krótkie, zdawkowe zeznanie LEKARZA nie ustalałoby w sposób pewny faktu złamania nogi, to tym bardziej informacja podana np. przez telefon (zresztą w takim razie z naruszeniem ochrony danych osobowych); a dodatkowo bardziej jeszcze nieoczywista i budząca najwyższe wątpliwości jest wobec tego prawdziwość zeznania policjanta, stanowiącego zresztą co najwyżej dowód pochodny obarczony zgodnie z rozumem wyższą niepewnością i zawodnością niż dowód pierwotny-bezpośredni. Zeznanie to (zeznanie Jacka Grobarczyka) jest zupełnie niewątpliwie, z przyczyn czysto prawnych, obarczone wadą "bezwzględną", jest w każdym przypadku na kanwie tej i każdej podobnej do tej sprawy niedopuszczalne, ponieważ nie powinno się zeznawać, iż jakiś nieoczywisty fakt zaszedł, gdy nie zostało nawet udowodnione (tzn. bezpośrednio doświadczone lub wykazane przesłuchaniem lub opinią biegłego) — i dlatego nie może być przyjmowane za pewnik (za rzecz niebudzącą wątpliwości) — że istnieje jakiś jego świadek. Nie wiadomo, czy lekarz widział na prześwietleniu promieniami Roentgena jakiekolwiek złamanie, wydaje się to zresztą bardzo podważone pismem z 13. listopada br. (sekcja II), wobec tego, skoro nie wiadomo (nie zostało udowodnione zgodnie z zasadami Kodeksu postępowania karnego), czy jest taki świadek, to nie można zakładać, że owo złamanie istniało, a skoro tak, to tym bardziej nie ma już w ogóle żadnej podstawy, by się domyślać, że rzekomy rozstrój zdrowia E. Palak trwał dłużej niż 7 dni.
. . . . . . . . . . . . Ponadto należy pamiętać, że w niniejszej sprawie istnieją 2 stanowiska m. in. co do tego, co się stało dziewczynie — jest zeznanie, że policjant kłamał (zał. 2 pisma poprzedzającego skargę na przewlekłość), i jest jego zeznanie, że ta złamała nogę. W sytuacji istnienia 2 przeciwstawnych wersji, gdy nic tak poza tym nie pozwala rozstrzygnąć między nimi, nie można przyjmować opcji niekorzystnej dla oskarżonego o jakiś czyn z Kodeksu karnego. W działaniach sądu nie może bowiem być żadnej arbitralności (p. orzecznictwo TK przytoczone na s. 3 pisma z 13. listopada br., przypis 2), a skoro żadna inna przesłanka, a więc i żadna zasada rozumowania, nie prowadzi do wniosku niekorzystnego dla oskarżonego, to pozostaje wątpliwość i sąd powinien być mu przychylny. To wydawałoby się oczywiste. Przy tym sam tylko pozbawiony dodatkowego kontekstu fakt, że ktoś jest po stronie oskarżanej, nie uzasadnia dostatecznie nieprzychylności sądu, gdyż to byłaby stronniczość, czyli naruszenie prawa do sprawiedliwego sądu (i zasady tzw. równości broni: jedna ze stron, tj. oskarżyciel publiczny z jego świadkami, ma z samej istoty postępowania większą możliwość wpływać na ustalenia faktyczne sądu), zaś fakt, że jeden ze świadków jest policjantem/funkcjonariuszem publicznym, a drugi poddany ocenie sądu świadek (p. protokół przyjęcia ZEZNANIA ode mnie w zał. 2 przedostatniego pisma, tego poprzedzającego skargę na przewlekłość: założyłem policjantowi sprawę kryminalną) nim nie jest, zdaniem Sądu Najwyższego nie może być podstawą wyższego wartościowania zeznania tego pierwszego (wyrok SN nr II KRN 178/95, wytknięty na s. 13 pisma z 13. listopada br.). W tych tematach patrz też s. 28 pisma z 13. listopada br. Zasada bezpośredniości oczywiście ulega ograniczeniu w postępowaniach, w których sąd orzeka na posiedzeniu, tym niemniej nigdzie w żadnej książce nie głosi się, że ona w ogóle upada i sąd może do woli ustalając fakty działać niesamodzielnie i opierać się na dowodach pochodnych mimo istnienia pierwotnych, a ponadto twierdzono jak dotąd powszechnie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, że tak czy inaczej pozostaje prawo do rozprawy co najmniej przed jedną instancją, czyli w wyniku odwołania się (sprzeciwu oskarżonego) każde orzeczenie "nakazowe" (tylko na nadesłanych przez oskarżyciela dokumentach oparte) co do zasady powinno być uchylone ze wskazaniem prawa do rozprawy.
. . . . . . . . . . . . Uwagi powyższe oczywiście należy czytać razem z podstawową linią obrony zawartą w piśmie na k. 464 oraz z wnioskami dowodowymi z pisma grudniowego (tego tuż przed skargą na przewlekłość).
Co wy na to, jak uważacie? Rzetelny to był sąd czy wydający gnioty i bzdety?
Nadmieniam, że zasada bezpośredniości obligowała tutaj sąd do zasięgnięcia dowodu ze źródła pierwotnego, jakim jest szpital, ale sąd wolał skazać nie dysponując dowodem na jakąkolwiek istotną okoliczność.
Poza tym jakiekolwiek "domyślanie się", że policjant postąpił prawidłowo itd. (i wszystko sprawdził), jest w tej sprawie w bezpośredniej sprzeczności do art. 92 k.p.k., ponieważ nie zostało to ujawnione w tym postępowaniu co najmniej notatką urzędową (albo protokołem przeprowadzenia danej "czynności sprawdzającej").
Poniżej skan nonsensownego postanowienia sędziego, w którym poświadcza on nieprawdę, że nie były kwestionowane jego ustalenia faktyczne co do wypadku, a także stwierdza nonsensownie, że "takie sprawy to ma zawsze prawo rozpatrywać merytorycznie mimo braku legalnego pisma wszczynającego postępowanie". Oczywiście prawda jest taka, że wtedy się umarza sprawę z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, a żadne inne przepisy o sposobie rozpoznawania jej przez sąd (czy to na posiedzeniu, czy na rozprawie; czy to w trybie z aktu oskarżenia, czy w trybie z jakiegoś wniosku...) nie mają zastosowania, gdyż ich stosowanie byłoby skutkiem prawnym w szczególności także istnienia pisma wszczynającego postępowanie (skargi), a skutków tych przecież w następstwie przekroczenia tzw. terminu zawitego z art. 120 §1 k.p.k. musi nie być; samo pismo prokuratora musi stać się cyt. "bezskuteczne", jeśli on przekroczy termin do uzupełnienia braku formalnego (art. 120 §2 k.p.k., końcowe zdanie). Krytykuję ten nonsens tylko dlatego, że na pewno sąd II instancji się z nim zgodzi (on bardzo potrzebuje uznania... jak coś jest niemądre, to chociaż ten argument niech ma, że kolejne instancje się z tym zgadzają), więc z góry uprzedzam o bzdurze i jej aprobatach.
.
Tymczasem w tej sprawie nie ma nawet żadnego dowodu m. in. na taką (czy w ogóle jakąkolwiek) szkodę na zdrowiu E. Palak. To dopiero trzeba by udowodnić; jest póki co jedynie teoryjka (nie pochodząca od naukowca, od biegłego, a tylko ci mogą udzielać wiedzy specjalistycznej sądowi). Tak samo zresztą — że pada zaledwie teoryjka, którą dopiero trzeba by udowodnić, a tymczasem jest zupełnie nieudowodniona — wygląda w tej sprawie sytuacja co do dowodu na to, kto kierował, a ponadto stosuje się nielegalne chwytanie za słowo (w kraju, w którym obowiązuje wolność mówienia, tzn. brak negatywnych konsekwencji za mówienie, a interpretacje zasady swobodnej oceny dowodów z art. 7 k.p.k. i granic tej swobody sędziowskiej muszą to uwzględniać). Zresztą jak tu wnioskować na niekorzyść oskarżonego, gdy ma się non stop na przemian 2 przeciwstawne wersje, że ktoś w "rozmowie kuluarowej" podobno raz mówi "nie ja to zrobiłem", potem rzekomo mówi "ja to zrobiłem", potem znowu mówi "nie ja to zrobiłem" i tak dalej w kółko, jak to zostało zrelacjonowane w zeznaniu policjanta. To są wtedy jakieś żarty, nieporozumienia lub przejęzyczenia i brak poważnego podejścia do tematu. Obowiązuje zresztą, powtórzę, wolność mówienia i za samo mówienie nic nie wolno zrobić, a osoba niewinna ma prawo zawsze powiedzieć, co chce (z wyjątkiem sytuacji zastrzeżonych ustawowo jako sytuacje składania dowodu oraz zgodnych z prawem i Konstytucją zakazów), i nie mieć z tego powodu żadnych nieprzyjemności ze strony państwa, żadnych działań odstręczających. Tyle więc co do kwestii tego, kto kierował. Zupełny tu także jest brak dowodu, niekompletne postępowanie przygotowawcze, żenada i kompromitacja wszystkich tych po kolei organów postępowania karnego (Policja, prokuratura, sąd). Wróćmy jednak do kwestii wykazywania szkody na zdrowiu. Nawet, gdyby policjant tam do szpitala zadzwonił albo np. pojechał (po czym nie ma śladu w aktach, a obowiązek nakazuje w takim przypadku włączyć do akt notatkę urzędową — tak wg art. 143 §2 k.p.k., dotyczy to wszelkich czynności w ramach prowadzenia postępowania karnego) i gdyby o czymś takim mu nawet lekarz wspomniał (nie ma podstaw twierdzić, że tak było, w braku co najmniej jakiejś notatki urzędowej), to i tak nie byłby to żaden dowód. Zgodnie z art. 174 Kodeksu postępowania karnego (zwanego też "k.p.k.") w sprawach karnych nie wolno zastępować przesłuchania świadka treścią jakiejś zaledwie notatki, jakiegoś dokumentu (np. szpitalnego) itp., a zatem gdyby nawet w sprawie był jakiś dokument z tego szpitala, że szpital jest przekonany, iż doszło do złamania, to takie przekonanie nie dowodzi oczywiście prawdy. Potrzebne byłoby przeprowadzenie w postępowaniu przygotowawczym przesłuchania celem ustalenia, czy w szpitalu jest w ogóle świadek na jakąkolwiek okoliczność mogącą dowodzić takiego złamania. (Przy czym świadek nie może się wymądrzać; on ma mówić to, co widział, słyszał itd., a nie dzielić się wiedzą i swymi interpretacjami i domysłami, bo od wiedzy specjalistycznej to są biegli i to jest inny tryb przeprowadzania dowodu niż zeznanie świadka). A zatem: istniał obowiązek wykazania dowodami w postępowaniu przygotowawczym, czy np. ktoś oglądał to rzekome złamanie na prześwietleniu promieniami Roentgena. Nie ma na to żadnego dowodu. Przy czym o ile za dokument pisemny ktoś byłby odpowiedzialny, o tyle za rzucone słowo, np. przez telefon od sekretarki szpitalnej, już nie. W związku z tym — w oparciu o znaną zasadę rozumowania prawniczego, o której uczy się na studiach: tzw. a fortiori (w wariancie a minori ad maius: skoro nie wolno zadowalać się jakimś podanym w ustawie a stosunkowo mocnym dowodem, co jest mniejszym złem zakazanym, to tym bardziej nie wolno czynić większego zła i zadowalać się w danej sytuacji czymś jeszcze od takiego dowodu słabszym) — nie można nigdy poprzestać na takiej informacji ustnej (choćby nawet tu wierzyć, że w tym przypadku jej udzielono), skoro nie można nawet poprzestać na pisemnej (która zapewnia odpowiedzialność i jest dlatego bardziej pewna), tylko trzeba dociekać, czy faktycznie na prześwietleniu ktokolwiek zobaczył jakieś złamanie. Konieczny jest dowód z przesłuchania świadka (patrz art. 174 Kodeksu postępowania karnego -- nota bene nr 1 tutaj kojarzy się z "Pierwszym", czyli premierem, a 74 z moim nrem mieszkania z dzieciństwa: Blatona 6/74, patrz tutaj: viewtopic.php?f=11&t=3246).
W tej sprawie jednak to olali, bo winę w ogóle sobie zmyślili i pozostawili bez jakichkolwiek dowodów, jedynie policjant wygłosił krótko w 1 zdaniu swoją teoryjkę (i to na inny temat niż w akcie oskarżenia-wniosku). [Na podobnej zasadzie Wałęsa ostatnio był przekonany, że to J. Kaczyński spowodował lądowanie w Smoleńsku i śmierć brata, ale mimo głoszenia tego przegrał nawet pozew (w trakcie którego oczywiście zeznawał; wyrażał tam jakieś swoje doświadczenia itd.). Jak tu więc wygrywać sprawę kryminalną na takim dowodzie: "głoszę, że tak było, choć ja osobiście świadkiem tego nie byłem". O kluczowych dla skazania okolicznościach nie powinno się rozstrzygać zaledwie w oparciu o czyjeś poglądy, bo one niczego nie dowodzą.]
Zasada rozumowania a fortiori (w tym przypadku: z zakazu bardziej radykalnego, bo wykluczającego stosunkowo mocny przecież dowód z pisemnego poświadczenia ze szpitala, wynika także mniej radykalny, bo wykluczający tym bardziej "dowód" z ustnego zapewnienia np. od sekretarki przez telefon, zresztą co z ochroną danych osobowych...) jest doskonale znana wszystkim, którzy skończyli studia prawnicze.
Pamiętajmy przy tym, że zgodnie z art. 5 §1 Kodeksu postępowania karnego każdy ma być uznawany za niewinnego do czasu udowodnienia mu winy (analogicznie przy kwestiach niepoczytalności i sprawstwa czynu, który wtedy przestępstwem nie jest; mówi się wtedy podobno o tzw. "zarzucalności" czynu, jak to ujął Trybunał Konstytucyjny), a zatem wina musi być udowodniona w taki sposób, że nie ma w tym przedmiocie żadnych — nierozstrzygniętych dowodami zawartymi w aktach (art. 92 k.p.k.) lub nawet tylko tymi przeprowadzonymi na rozprawie (art. 410 k.p.k., też oczywiście trzeba je zaprotokołować) — znaków zapytania, żadnych białych plam i luk dowodowych. Dopuszczalne jest, u części profesorów, dowodzenie na zasadzie skrajnego nieprawdopodobieństwa opcji przeciwnej, ale tak czy inaczej wedle prawa musiałoby mieć ono to do siebie, że jest tak nikłe, iż w praktyce nie zdarzy się przez to na pewno pomyłka — i wiadomo o tym. (Przykład: 2 osoby złożyły identyczną pracę magisterską. Można uznać za udowodnione, że nie nastąpiło to losowo, lecz było jakieś wspólne dla nich obu źródło tej pracy, być może źródłem tym jest jedna z tych 2 osób.) Nie może zaś być tak, że się zgaduje (niejako "trafia" w ustalenie faktyczne, sędzia spektakularnie domyśla się zaledwie, że był taki fakt) i wcale nie wiadomo, nie jest nijak udowodnione, czy "nietrafienie w prawdę" się nie zdarzy. Jest bowiem taka stara rzymska zasada lepiej pozostawić bezkarnym występek złoczyńcy niż skazać niewinnego (Satius enim esse impunitum relinqui facinus nicentis quam innocentem damnari) — wyryto ją nawet na gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie — i w polskim prawie ona również funkcjonuje, bo mówi się (art. 2 Kodeksu postępowania karnego), że "podstawą wszelkich rozstrzygnięć muszą [zawsze] być prawdziwe ustalenia faktyczne", czyli sąd nie może jakby zatwierdzać tego, że z jego winy ustalenia faktyczne są czasem złe, w pewnej części przypadków, stosownie do prawdopodobieństwa (że więc takie przypadki zdarz[aj]ą się w praktyce, np. co setny, a winny nietrafnemu rozstrzygnięciu, a więc niezgodnemu z art. 2 §2 k.p.k. działaniu państwa, jest sędzia). Za każdym razem, przy każdym procesie karnym (biorąc tu pod uwagę całkowity "przerób" sądów, to, ile spraw przez nie przechodzi) ustalenia faktyczne muszą być prawdziwe (chyba że winni są jacyś uczestnicy postępowania), a sąd nie może sprawiać, że tak nie będzie.
Przyślę nawet do nich takie oto pismo:
. . . . . . . . . . . . Uprzejmie proszę o podanie informacji (1), czy w aktach niniejszej sprawy wg sądu znajduje się dowód na to, ile trwał rzekomy uszczerbek na zdrowiu E. Palak.
. . . . . . . . . . . . Proszę ponadto o przysłanie informacji (2), czy w aktach niniejszej sprawy wg sądu znajduje się wymagany prawnie dowód (notatka urzędowa, której wystawienie jest dla organów ścigania obowiązkiem z art. 143 §2 k.p.k.), iż Policja zweryfikowała u źródła swe przekonanie o złamaniu kości prawego śródstopia przez E. Palak (które na k. 3, w linijce było zaledwie domysłem, iż doszło do "prawdopodobnie złamania").
. . . . . . . . . . . . Jak rozumiem ustalenie tej kwestii, czy zostało należycie udowodnione złamanie, mieści się w kompetencjach sądu w razie, gdyby zamierzał przystąpić do merytorycznego rozpoznania sprawy.
. . . . . . . . . . . . A zatem proszę tu także o wskazanie dowodu, że Policja postępowała zgodnie z prawem (w tym m. in., że wyznawaną przez policjanta teorię o szkodzie na zdrowiu zweryfikowała), bez nieświadomego łamania jakiegoś prawa, a jeśli takiego dowodu na skrupulatne postępowanie Policji w tej sprawie nie ma, to o nieczynienie założeń sprzecznych do domniemania (z art. 5 §1 k.p.k. w zw. z art. 380 k.p.k.), iż do sytuacji zarzucanej osobie oskarżonej w rzeczywistości nie doszło — jako że opieranie się na cudzych przekonaniach grozi opieraniem sądowych rozstrzygnięć wyłącznie na domysłach. Czego sąd jak najbardziej ma obowiązek uniknąć.
. . . . . . . . . . . . Na k. 3 jest jedynie informacja, że E. Palak przewieziono do szpitala z hipotezą roboczą, że mogła złamać (tu: że "prawdopodobnie złamała") część jednej z nóg — jak wiadomo, domysł i hipoteza robocza nie jest czymś wystarczającym, by ustalić popełnienie czynu zabronionego, ponieważ do tego potrzebne jest, by to popełnienie nie budziło wątpliwości, a tymczasem cechą każdego domysłu i hipotezy jest to, że przyjmuje się za możliwe, że może też być inaczej. Dlatego też ja w pełni podzielam zdanie p. adw. Kordiala, wykształconego człowieka, iż sprawa jest w stanie stanowczo nie pozwalającym na skazanie, ale jeśli sąd ma zdanie, że znajduje się w aktach (por. art. 92 k.p.k.) dowód, iż policjant postępował skrupulatnie — który to dowód jako jedyny może uchylać naczelne w tym konkretnym postępowaniu (i co za tym idzie jedyne dopuszczalne) domniemanie: iż nie popełniłem zarzucanego mi czynu — to prosiłbym o wskazanie tego dowodu. Dowód ten jest potrzebny, ponieważ zeznanie co do zasady i w każdym przypadku jest dowodem tego i przede wszystkim tego tylko, że zeznający jest przekonany o jakimś fakcie. Czyli wskutek zeznania wiemy, że policjant (albo jakikolwiek inny człowiek) miał jakieś przekonanie i tyle można póki co ustalić, bo przypadki bywają różne, czasem stwierdzane fakty są trudno uchwytne (np. wtrącanie tematyki wierzeń religijnych czy tego, co się myśli o jakichś osobach, lub tego, jak zeznający ocenia różne prawdopodobieństwa itd., co prezentuje się jako rzecz zeznaną). Ludzie potrafią zeznawać rzeczy, co do których nie mają dowodów, lecz w nie silnie wierzą (jak np. wtedy, gdy ktoś bez dowodu zeznaje o "zniszczeniach, których dokonał najemca"). Dopiero, gdy zeznający był faktycznie ŚWIADKIEM zajścia obiektywnych okoliczności będących przedmiotem zeznania, np. widział, że ktoś coś kradnie, widział, że kość pod skórą ulega złamaniu itd. (np. na prześwietleniu promieniami Roentgena), dopiero wtedy przedmiotem zeznania jest nie tylko przekonanie tej osoby, ale i konkretna obiektywna okoliczność. Wydawałoby się to oczywiste dla każdej rozumnej osoby. W związku z tym w niniejszej sprawie nawet zeznanie lekarza mogłoby nie być dowodem złamania nogi przez E. Palak, jeśli by okazało się, że nie doszło do sytuacji, iż lekarz ten widział to, jaki jest stan kości pod skórą. Tymczasem zaś takiego dowodu z zeznania lekarza brak. Skoro więc nawet krótkie, zdawkowe zeznanie LEKARZA nie ustalałoby w sposób pewny faktu złamania nogi, to tym bardziej informacja podana np. przez telefon (zresztą w takim razie z naruszeniem ochrony danych osobowych); a dodatkowo bardziej jeszcze nieoczywista i budząca najwyższe wątpliwości jest wobec tego prawdziwość zeznania policjanta, stanowiącego zresztą co najwyżej dowód pochodny obarczony zgodnie z rozumem wyższą niepewnością i zawodnością niż dowód pierwotny-bezpośredni. Zeznanie to (zeznanie Jacka Grobarczyka) jest zupełnie niewątpliwie, z przyczyn czysto prawnych, obarczone wadą "bezwzględną", jest w każdym przypadku na kanwie tej i każdej podobnej do tej sprawy niedopuszczalne, ponieważ nie powinno się zeznawać, iż jakiś nieoczywisty fakt zaszedł, gdy nie zostało nawet udowodnione (tzn. bezpośrednio doświadczone lub wykazane przesłuchaniem lub opinią biegłego) — i dlatego nie może być przyjmowane za pewnik (za rzecz niebudzącą wątpliwości) — że istnieje jakiś jego świadek. Nie wiadomo, czy lekarz widział na prześwietleniu promieniami Roentgena jakiekolwiek złamanie, wydaje się to zresztą bardzo podważone pismem z 13. listopada br. (sekcja II), wobec tego, skoro nie wiadomo (nie zostało udowodnione zgodnie z zasadami Kodeksu postępowania karnego), czy jest taki świadek, to nie można zakładać, że owo złamanie istniało, a skoro tak, to tym bardziej nie ma już w ogóle żadnej podstawy, by się domyślać, że rzekomy rozstrój zdrowia E. Palak trwał dłużej niż 7 dni.
. . . . . . . . . . . . Ponadto należy pamiętać, że w niniejszej sprawie istnieją 2 stanowiska m. in. co do tego, co się stało dziewczynie — jest zeznanie, że policjant kłamał (zał. 2 pisma poprzedzającego skargę na przewlekłość), i jest jego zeznanie, że ta złamała nogę. W sytuacji istnienia 2 przeciwstawnych wersji, gdy nic tak poza tym nie pozwala rozstrzygnąć między nimi, nie można przyjmować opcji niekorzystnej dla oskarżonego o jakiś czyn z Kodeksu karnego. W działaniach sądu nie może bowiem być żadnej arbitralności (p. orzecznictwo TK przytoczone na s. 3 pisma z 13. listopada br., przypis 2), a skoro żadna inna przesłanka, a więc i żadna zasada rozumowania, nie prowadzi do wniosku niekorzystnego dla oskarżonego, to pozostaje wątpliwość i sąd powinien być mu przychylny. To wydawałoby się oczywiste. Przy tym sam tylko pozbawiony dodatkowego kontekstu fakt, że ktoś jest po stronie oskarżanej, nie uzasadnia dostatecznie nieprzychylności sądu, gdyż to byłaby stronniczość, czyli naruszenie prawa do sprawiedliwego sądu (i zasady tzw. równości broni: jedna ze stron, tj. oskarżyciel publiczny z jego świadkami, ma z samej istoty postępowania większą możliwość wpływać na ustalenia faktyczne sądu), zaś fakt, że jeden ze świadków jest policjantem/funkcjonariuszem publicznym, a drugi poddany ocenie sądu świadek (p. protokół przyjęcia ZEZNANIA ode mnie w zał. 2 przedostatniego pisma, tego poprzedzającego skargę na przewlekłość: założyłem policjantowi sprawę kryminalną) nim nie jest, zdaniem Sądu Najwyższego nie może być podstawą wyższego wartościowania zeznania tego pierwszego (wyrok SN nr II KRN 178/95, wytknięty na s. 13 pisma z 13. listopada br.). W tych tematach patrz też s. 28 pisma z 13. listopada br. Zasada bezpośredniości oczywiście ulega ograniczeniu w postępowaniach, w których sąd orzeka na posiedzeniu, tym niemniej nigdzie w żadnej książce nie głosi się, że ona w ogóle upada i sąd może do woli ustalając fakty działać niesamodzielnie i opierać się na dowodach pochodnych mimo istnienia pierwotnych, a ponadto twierdzono jak dotąd powszechnie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, że tak czy inaczej pozostaje prawo do rozprawy co najmniej przed jedną instancją, czyli w wyniku odwołania się (sprzeciwu oskarżonego) każde orzeczenie "nakazowe" (tylko na nadesłanych przez oskarżyciela dokumentach oparte) co do zasady powinno być uchylone ze wskazaniem prawa do rozprawy.
. . . . . . . . . . . . Uwagi powyższe oczywiście należy czytać razem z podstawową linią obrony zawartą w piśmie na k. 464 oraz z wnioskami dowodowymi z pisma grudniowego (tego tuż przed skargą na przewlekłość).
Co wy na to, jak uważacie? Rzetelny to był sąd czy wydający gnioty i bzdety?
Nadmieniam, że zasada bezpośredniości obligowała tutaj sąd do zasięgnięcia dowodu ze źródła pierwotnego, jakim jest szpital, ale sąd wolał skazać nie dysponując dowodem na jakąkolwiek istotną okoliczność.
Poza tym jakiekolwiek "domyślanie się", że policjant postąpił prawidłowo itd. (i wszystko sprawdził), jest w tej sprawie w bezpośredniej sprzeczności do art. 92 k.p.k., ponieważ nie zostało to ujawnione w tym postępowaniu co najmniej notatką urzędową (albo protokołem przeprowadzenia danej "czynności sprawdzającej").
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
Zażalenie:
Skrótowe sformułowanie zażalenia (bez wyszczególniania zarzutów) może pomóc w Sądzie Najwyższym w razie, gdyby udało się obalić zasadę, że nie ma kasacji od takich spraw. Tam bowiem przygotowali jakieś lewo wyglądające orzecznictwo, iż jeśli w kasacji powtarza się zarzuty, które podnoszono już w II instancji, to kasację się oddala. Nie ma do tego podstawy prawnej. Zaś z drugiej strony przedstawiciele SN głoszą, że gdy nie ma zarzutów wpisanych w środku odwoławczym, tj. jest on sporządzony nieprofesjonalnie, to dokonuje się najpełniejszej, wszechobejmującej kontroli instancyjnej: każdy aspekt sprawy jest badany na nowo.
[Oczywiście, jak to zwykle bywa w przypadku Sądu Najwyższego, wspomniane nadużyciowe orzecznictwo dot. kasacji, czyli spraw karnych w Sądzie Najwyższym, jest obliczone na efekt "niesłusznych urazów, resentymentów, wytykania Sądowi Najwyższemu, że źle orzeka w sprawach, które w ogóle mnie nie dotyczą i w których może ma rację". Może być też jakoś bronione, w swej łagodniejszej formie. U nich te liczne nadużycia są często tak właśnie kreowane: w rzeczywistości mnie osobiście niezbyt szkodzą, jako ataki są nietrafne, ale są na bardzo podobne tematy i potencjalnie by zaszkodzić mogły. Zobaczmy np. na tę skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem, w której wedle SN nigdy nie przysługuje przywrócenie terminu, nie ma nawet prawa, by o nie wnioskować. Niby ten temat, choć miałem coś takiego, że w ogóle za późno mi ta skarga wynikła, to nie jest o moim słynnym nakazie zapłaty. Ja źle rozumiem prawomocność, on tu nie był prawomocny, więc tą skargą i tak nie powinienem sobie zawracać głowy. To jest podstawowa wymówka. Powstaje niesłuszny resentyment, z ewentualnego zarzutu wizerunkowego następnie oni wychodzą obronną ręką, co jeszcze wzmacnia ich prestiż. Niesłuszny. Ale przy tym z drugiej strony zobaczmy, jaki to wielki obciach państwa, gdyby zasądzone było na moją rzecz jakiekolwiek odszkodowanie od Skarbu Państwa! Tego należy unikać. Zaś w większości przypadków drogę do takiego odszkodowania otwiera dopiero wspomniana skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem. Aby więc takich przypadku w moim przypadku, można nawet walić na oślep po wszystkich, utrudniając wszystkim wnoszenie takich skarg, a co za tym idzie dochodzenie odszkodowania, np. przez wspomniany brak wniosku o przywrócenie terminu. Zresztą on obliczony był nieco pod sprawę mojego dziadka i tekstu "Gapi się jak to cielę w malowane wrota", o którym już pisałem przy odpowiednim wpisie na forum o sądach (tym o orzecznictwie SN pomagającym bandyckim nakazom zapłaty).]
Oczywiście miałem tu na myśli tylko tyle, że ja stosunkowo mało jestem obeznany z prawem, bo nie robiłem studiów prawniczych. W porównaniu ze zwykłą osobą z ulicy jestem jednak istotnie lepiej zorientowany w sprawach karnych i cywilnych, kojarzę też sporo przepisów Konstytucji.Skrótowe sformułowanie zażalenia (bez wyszczególniania zarzutów) może pomóc w Sądzie Najwyższym w razie, gdyby udało się obalić zasadę, że nie ma kasacji od takich spraw. Tam bowiem przygotowali jakieś lewo wyglądające orzecznictwo, iż jeśli w kasacji powtarza się zarzuty, które podnoszono już w II instancji, to kasację się oddala. Nie ma do tego podstawy prawnej. Zaś z drugiej strony przedstawiciele SN głoszą, że gdy nie ma zarzutów wpisanych w środku odwoławczym, tj. jest on sporządzony nieprofesjonalnie, to dokonuje się najpełniejszej, wszechobejmującej kontroli instancyjnej: każdy aspekt sprawy jest badany na nowo.
[Oczywiście, jak to zwykle bywa w przypadku Sądu Najwyższego, wspomniane nadużyciowe orzecznictwo dot. kasacji, czyli spraw karnych w Sądzie Najwyższym, jest obliczone na efekt "niesłusznych urazów, resentymentów, wytykania Sądowi Najwyższemu, że źle orzeka w sprawach, które w ogóle mnie nie dotyczą i w których może ma rację". Może być też jakoś bronione, w swej łagodniejszej formie. U nich te liczne nadużycia są często tak właśnie kreowane: w rzeczywistości mnie osobiście niezbyt szkodzą, jako ataki są nietrafne, ale są na bardzo podobne tematy i potencjalnie by zaszkodzić mogły. Zobaczmy np. na tę skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem, w której wedle SN nigdy nie przysługuje przywrócenie terminu, nie ma nawet prawa, by o nie wnioskować. Niby ten temat, choć miałem coś takiego, że w ogóle za późno mi ta skarga wynikła, to nie jest o moim słynnym nakazie zapłaty. Ja źle rozumiem prawomocność, on tu nie był prawomocny, więc tą skargą i tak nie powinienem sobie zawracać głowy. To jest podstawowa wymówka. Powstaje niesłuszny resentyment, z ewentualnego zarzutu wizerunkowego następnie oni wychodzą obronną ręką, co jeszcze wzmacnia ich prestiż. Niesłuszny. Ale przy tym z drugiej strony zobaczmy, jaki to wielki obciach państwa, gdyby zasądzone było na moją rzecz jakiekolwiek odszkodowanie od Skarbu Państwa! Tego należy unikać. Zaś w większości przypadków drogę do takiego odszkodowania otwiera dopiero wspomniana skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem. Aby więc takich przypadku w moim przypadku, można nawet walić na oślep po wszystkich, utrudniając wszystkim wnoszenie takich skarg, a co za tym idzie dochodzenie odszkodowania, np. przez wspomniany brak wniosku o przywrócenie terminu. Zresztą on obliczony był nieco pod sprawę mojego dziadka i tekstu "Gapi się jak to cielę w malowane wrota", o którym już pisałem przy odpowiednim wpisie na forum o sądach (tym o orzecznictwie SN pomagającym bandyckim nakazom zapłaty).]
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
.
ORZECZENIE NARUSZA TEŻ ART. 6 UST. 3 PKT D KONWENCJI O OCHRONIE PRAW CZŁOWIEKA I PODSTAWOWYCH WOLNOŚCI (ROZUMIANY WŁAŚCIWIE, CZYLI BEZ DYSKRYMINACJI OSÓB NIEPOCZYTALNYCH) --
ODMAWIA MI SIĘ PRAWA DO PRZESŁUCHIWANIA ŚWIADKÓW PRZEZ TAKIE POMIJANIE ROZPRAWY WBREW MEJ WOLI I WBREW WYRAŹNYM PROTESTOM NA PIŚMIE (P. NP. SEKUNDA 2:02:49 NAGRANIA) I PRZEZ POSPIESZNE ZAŁATWIANIE TEMATU, TZN. SKAZYWANIE MNIE, NA POSIEDZENIU.
Prawda, że nielegalne to sądownictwo i że w nosie ma wszystkie standardy?...
Oczywiście w Strasburgu standardowo przegrywam, p. tutaj: viewtopic.php?f=11&t=7380. Polski TK ma przychylne orzecznictwo co do ponadustawowego rozumienia "czynu zagrożonego karą" i "odpowiedzialności karnej" (art. 42 ust. 1), ale mniejsza z tym może?...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sąd Okręgowy najprawdopodobniej w związku z powyższym uchyli postanowienie, a rząd wydał zarządzenie w Monitorze Polskim o Żandarmerii Wojskowej pod numerem "1231" pewnie tylko po to, by pokazać, że nie kontroluje sytuacji i nie wie, jak to tam będzie z moją sprawą.
Jednakże uchylenie żałosnego postanowienia przez Sąd Okręgowy (zamiast wezwania oskarżyciela do uzupełnienia skargi, co też powinien zrobić, a nawet umorzenia postępowania, co najwyraźniej też powinien zrobić) jako "kroczek w dobrym kierunku" bynajmniej nie świadczy o rzetelności tego sądu. To chwyt pod publiczność, by im przyklaśnięto, że potrafią, jeśli jest to słuszne, obalić jakiś rażąco zły werdykt. Mimo to później zawsze we wszystkich sprawach przegrywam. Tak w środku postępowania to oni potrafią czasem orzec po mojej myśli, zdarza to się raz po raz. Natomiast zawsze koniec jest taki, że przegrywam -- w każdej sprawie. Proszę więc sobie przez to nie podnosić o nich mniemania. Dbanie o PR przez rząd to nie jest żadna rzetelność.
Z góry też od dawna dają mi do zrozumienia spikerzy, że mogę nawet nie marzyć o uwzględnieniu mych słusznych argumentów co do tego, że wniesiona przez prokuratorkę tzw. namiastka aktu oskarżenia nie zawiera dokładnego określenia czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia (i dlatego powinna być zmuszona do uzupełnienia jej w tym zakresie w terminie 7 dni). A nie zawiera. Powinna być o ruchach cielesnych (tych, które zaistniały, lub tych, które powinny były zaistnieć a nie zaistniały). W jakikolwiek sposób opisanych, byle nie myliło się to z innym czynem. Oczywiście można to w różny sposób wyrażać, nie trzeba też być jakoś skrajnie dokładnym, bo to nie jest film (nawet często słów nie trzeba dokładnie cytować), ale coś na kształt filmiku powinno dać się nakręcić na podstawie takiego opisu. Choćby w przybliżeniu, żeby było wiadomo, o co tu chodziło. A w tym zarzucie nie ma nic takiego. Jest tylko o tym, że przemieszczał się obiekt fizyczny (względem innych obiektów, np. drogi). To nie jest to rozumienie "ruchów fizycznych sprawcy", o których mówi się od dawna w doktrynie przy definiowaniu czynu w prawie karnym. Ale ten temat to oczywiście zupełnie zlekceważą, bo po prostu by przegrali. Aż nawet przez wytykanie tego tematu można przegrać w ogóle zażalenie, które inaczej by się wygrało z przyczyn propagandowych, dla pokazania rzekomego "poziomu" SO. Prokuratorka tu po prostu nie wie, co mi zarzucić, jakie czynności, więc zmyśla coś o stanach psychicznych ("ostrożność") czy o pojęciach prawnych ("obowiązek zachowania szczególnej ostrożności"), a gdyby napisała wprost, że np. "nie wciskał hamulca", to by przegrała z pierwszym z brzegu świadkiem, który stwierdził "chyba próbował hamować", nie mówiąc już o tym, że i tak nie ma dowodu na jej tezę. Tymczasem tutaj może być co najwyżej jakieś fikcyjne niby to niezgadzanie się z rażącym łamaniem zasad przez Sąd Okręgowy, ale jednak tak, żeby mnie później skazano. Ciągle te jatki ze skazywaniem, nakazami, zakazami muszą się mnie imać. A właśnie tutaj nie ma prawa być skazania, już z przyczyn formalnoprawnych zarzut taki nie powinien stanąć w sądzie. Pokazuje to fragment filmu w aktach od sekundy 1:36:28 i następnie, streszczając, na s. 2 dokumentu z tego oto wpisu (p. pkt 3).
ORZECZENIE NARUSZA TEŻ ART. 6 UST. 3 PKT D KONWENCJI O OCHRONIE PRAW CZŁOWIEKA I PODSTAWOWYCH WOLNOŚCI (ROZUMIANY WŁAŚCIWIE, CZYLI BEZ DYSKRYMINACJI OSÓB NIEPOCZYTALNYCH) --
ODMAWIA MI SIĘ PRAWA DO PRZESŁUCHIWANIA ŚWIADKÓW PRZEZ TAKIE POMIJANIE ROZPRAWY WBREW MEJ WOLI I WBREW WYRAŹNYM PROTESTOM NA PIŚMIE (P. NP. SEKUNDA 2:02:49 NAGRANIA) I PRZEZ POSPIESZNE ZAŁATWIANIE TEMATU, TZN. SKAZYWANIE MNIE, NA POSIEDZENIU.
Prawda, że nielegalne to sądownictwo i że w nosie ma wszystkie standardy?...
Oczywiście w Strasburgu standardowo przegrywam, p. tutaj: viewtopic.php?f=11&t=7380. Polski TK ma przychylne orzecznictwo co do ponadustawowego rozumienia "czynu zagrożonego karą" i "odpowiedzialności karnej" (art. 42 ust. 1), ale mniejsza z tym może?...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sąd Okręgowy najprawdopodobniej w związku z powyższym uchyli postanowienie, a rząd wydał zarządzenie w Monitorze Polskim o Żandarmerii Wojskowej pod numerem "1231" pewnie tylko po to, by pokazać, że nie kontroluje sytuacji i nie wie, jak to tam będzie z moją sprawą.
Jednakże uchylenie żałosnego postanowienia przez Sąd Okręgowy (zamiast wezwania oskarżyciela do uzupełnienia skargi, co też powinien zrobić, a nawet umorzenia postępowania, co najwyraźniej też powinien zrobić) jako "kroczek w dobrym kierunku" bynajmniej nie świadczy o rzetelności tego sądu. To chwyt pod publiczność, by im przyklaśnięto, że potrafią, jeśli jest to słuszne, obalić jakiś rażąco zły werdykt. Mimo to później zawsze we wszystkich sprawach przegrywam. Tak w środku postępowania to oni potrafią czasem orzec po mojej myśli, zdarza to się raz po raz. Natomiast zawsze koniec jest taki, że przegrywam -- w każdej sprawie. Proszę więc sobie przez to nie podnosić o nich mniemania. Dbanie o PR przez rząd to nie jest żadna rzetelność.
Z góry też od dawna dają mi do zrozumienia spikerzy, że mogę nawet nie marzyć o uwzględnieniu mych słusznych argumentów co do tego, że wniesiona przez prokuratorkę tzw. namiastka aktu oskarżenia nie zawiera dokładnego określenia czynu ze wskazaniem sposobu jego popełnienia (i dlatego powinna być zmuszona do uzupełnienia jej w tym zakresie w terminie 7 dni). A nie zawiera. Powinna być o ruchach cielesnych (tych, które zaistniały, lub tych, które powinny były zaistnieć a nie zaistniały). W jakikolwiek sposób opisanych, byle nie myliło się to z innym czynem. Oczywiście można to w różny sposób wyrażać, nie trzeba też być jakoś skrajnie dokładnym, bo to nie jest film (nawet często słów nie trzeba dokładnie cytować), ale coś na kształt filmiku powinno dać się nakręcić na podstawie takiego opisu. Choćby w przybliżeniu, żeby było wiadomo, o co tu chodziło. A w tym zarzucie nie ma nic takiego. Jest tylko o tym, że przemieszczał się obiekt fizyczny (względem innych obiektów, np. drogi). To nie jest to rozumienie "ruchów fizycznych sprawcy", o których mówi się od dawna w doktrynie przy definiowaniu czynu w prawie karnym. Ale ten temat to oczywiście zupełnie zlekceważą, bo po prostu by przegrali. Aż nawet przez wytykanie tego tematu można przegrać w ogóle zażalenie, które inaczej by się wygrało z przyczyn propagandowych, dla pokazania rzekomego "poziomu" SO. Prokuratorka tu po prostu nie wie, co mi zarzucić, jakie czynności, więc zmyśla coś o stanach psychicznych ("ostrożność") czy o pojęciach prawnych ("obowiązek zachowania szczególnej ostrożności"), a gdyby napisała wprost, że np. "nie wciskał hamulca", to by przegrała z pierwszym z brzegu świadkiem, który stwierdził "chyba próbował hamować", nie mówiąc już o tym, że i tak nie ma dowodu na jej tezę. Tymczasem tutaj może być co najwyżej jakieś fikcyjne niby to niezgadzanie się z rażącym łamaniem zasad przez Sąd Okręgowy, ale jednak tak, żeby mnie później skazano. Ciągle te jatki ze skazywaniem, nakazami, zakazami muszą się mnie imać. A właśnie tutaj nie ma prawa być skazania, już z przyczyn formalnoprawnych zarzut taki nie powinien stanąć w sądzie. Pokazuje to fragment filmu w aktach od sekundy 1:36:28 i następnie, streszczając, na s. 2 dokumentu z tego oto wpisu (p. pkt 3).
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
Dodatkowe pismo:
- Załączniki
-
- 1.jpg (286.7 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 2.jpg (367.46 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 3.jpg (383.15 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 4.jpg (382.57 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 5.jpg (367.74 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 6.jpg (366.26 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 7.jpg (339.21 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 8.jpg (339.45 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 9.jpg (309.85 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 10.jpg (312.1 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 11.jpg (351.05 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 12.jpg (331.12 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 13.jpg (359 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 14.jpg (361.54 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 15.jpg (380.94 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 16.jpg (395.61 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 17.jpg (370.65 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 18.jpg (382.23 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 19.jpg (337.21 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 20.jpg (370.37 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 21.jpg (292.04 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 22.jpg (379.49 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 23.jpg (369.56 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 24.jpg (349.66 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 25.jpg (306.37 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 26.jpg (385.31 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 27.jpg (368.14 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 28.jpg (377.31 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 29.jpg (375.67 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 30.jpg (354.75 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 31.jpg (359.58 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 32.jpg (380.63 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 33.jpg (373.19 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 34.jpg (376.82 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 35.jpg (314.64 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- 36.jpg (259.04 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- zal1-1.jpg (231.71 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- zal1-2.jpg (231.92 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- zal1-3.jpg (158.86 KiB) Przejrzano 25928 razy
-
- zal1-4.jpg (179.4 KiB) Przejrzano 25928 razy
Re: WARSZAWA-ŚRÓDMIEŚCIE: rzekome spowodowanie wypadku przez P.N., 0 dowodów / uprawdopodobnień co do kwestii szkody na zdrowiu, łamanie zas. bezpośredniości, brak danych wymaganych (XII.2012). PSYCHI
.
ORZECZENIE NARUSZA TEŻ ART. 6 UST. 3 PKT D KONWENCJI O OCHRONIE PRAW CZŁOWIEKA I PODSTAWOWYCH WOLNOŚCI (ROZUMIANY WŁAŚCIWIE, CZYLI BEZ DYSKRYMINACJI OSÓB NIEPOCZYTALNYCH) --
ODMAWIA MI SIĘ PRAWA DO PRZESŁUCHIWANIA ŚWIADKÓW PRZEZ TAKIE POMIJANIE ROZPRAWY WBREW MEJ WOLI I WBREW WYRAŹNYM PROTESTOM NA PIŚMIE (P. NP. SEKUNDA 2:02:49 NAGRANIA) I PRZEZ POSPIESZNE ZAŁATWIANIE TEMATU, TZN. SKAZYWANIE MNIE, NA POSIEDZENIU.
Prawda, że nielegalne to sądownictwo i że w nosie ma wszystkie standardy?...
Oczywiście w Strasburgu standardowo przegrywam, p. tutaj: viewtopic.php?f=11&t=7380. Polski TK ma przychylne orzecznictwo co do ponadustawowego rozumienia "czynu zagrożonego karą" i "odpowiedzialności karnej" (art. 42 ust. 1), ale mniejsza z tym może?...
ORZECZENIE NARUSZA TEŻ ART. 6 UST. 3 PKT D KONWENCJI O OCHRONIE PRAW CZŁOWIEKA I PODSTAWOWYCH WOLNOŚCI (ROZUMIANY WŁAŚCIWIE, CZYLI BEZ DYSKRYMINACJI OSÓB NIEPOCZYTALNYCH) --
ODMAWIA MI SIĘ PRAWA DO PRZESŁUCHIWANIA ŚWIADKÓW PRZEZ TAKIE POMIJANIE ROZPRAWY WBREW MEJ WOLI I WBREW WYRAŹNYM PROTESTOM NA PIŚMIE (P. NP. SEKUNDA 2:02:49 NAGRANIA) I PRZEZ POSPIESZNE ZAŁATWIANIE TEMATU, TZN. SKAZYWANIE MNIE, NA POSIEDZENIU.
Prawda, że nielegalne to sądownictwo i że w nosie ma wszystkie standardy?...
Oczywiście w Strasburgu standardowo przegrywam, p. tutaj: viewtopic.php?f=11&t=7380. Polski TK ma przychylne orzecznictwo co do ponadustawowego rozumienia "czynu zagrożonego karą" i "odpowiedzialności karnej" (art. 42 ust. 1), ale mniejsza z tym może?...