Przedwczesna łaska prezydenta - sprawą od dawna planowaną. (SN także -- vide serial Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego 'Detektyw warszawski'.)
: pt sie 10, 2018 11:12 am
Dlatego zresztą taka była ścieżka politycznej kariery Bronisława Komorowskiego. Miał być prezydentem i nim został. Dlaczego? Bo podkomorzy to funkcjonariusz państwowy w dawnej Polsce. Wyjdzie więc z tego "podlega pod prezydenta" i będzie pasować do Kamińskiego. Był taki funkcjonariusz państwowy. "Podkomorzych" zresztą powinno być nawet więcej, prawda? Chciałoby się! To zapewne taki pomysł papieża. Coś innego ma być ważniejsze, bardziej fundamentalne niż "demokratyczne państwo prawne, urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej", którym Rzeczpospolita Polska na mocy regulacji prawnej zawsze i w każdej sytuacji musi być.
Moim zdaniem -- błądzą ci, co dostrzegają tu brak ograniczeń. Rozumiem, że łaska jest wyjątkiem, natomiast w niektórych przypadkach byłaby wręcz rażącą niesprawiedliwością i nie do pogodzenia z art. 2 Konstytucji RP. Właśnie w pewnych jednostkowych przypadkach łaska jest zupełnie nie do zaakceptowania; jest to rzadkość, typowo kwestia nie ma dużego znaczenia, natomiast czasem jest poważnie gorsząca i wyraźnie sprzeczna z interesem państwa, a prezydent tak ją stosujący powinien być sądzony za łamanie naczelnych zasad konstytucyjnych. Dlatego też moim zdaniem powinni przy temacie łaski dopisać w Konstytucji 2 rzeczy, aby uciąć te wątpliwości. Po pierwsze: "Prawo łaski stosować można tylko na korzyść pojedynczej osoby skazanej prawomocnie jednoznacznie określonej w postanowieniu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej". To bym chciał, by dopisano, może kiedyś się doczekam. Po drugie, co ważniejsze: "Akt łaski niezgodny z art. 2 Konstytucji RP podlega uchyleniu przez Trybunał Stanu". Bo moim zdaniem art. 2 Konstytucji RP (patrz cytat powyższy: "demokratyczne państwo" itd.) definiuje zasadę naczelną, którą każda władza ma obowiązek zawsze i w każdej sytuacji przestrzegać. Łaska też musi być sprawiedliwa. I prezydent też potrzebuje cnoty sprawiedliwości. Przecież czasem karę się tylko obniża, a nie przekreśla. Dlaczego obniża i do jakiego poziomu? Tu powstaje kwestia bycia sprawiedliwym, sprawiedliwego wymierzenia tego. Nie od tego płacimy podatki na prezydenta, by on był egoistą lub uprawiał prywatę i kumoterstwo. To jest oczywiste; wykładnia celowościowa i funkcjonalna przepisów Konstytucji nie pozostawia złudzeń. Prezydent więc musi być sprawiedliwy. Jest to zawarte w samej istocie jego prerogatyw. Nie są więc one wyłomem z zasady z art. 2 Konstytucji RP. Brakuje tylko wyraźnego zastrzeżenia, co w sytuacji, gdy stosuje się jakieś absurdalne łaski, np. wobec czołowych sprawców najgorszego zła, zupełnie przekreślając ich winę. To powinno dać się przekreślić, ustawy powinny określać odpowiedni tryb postępowania, w tym np. wstrzymywanie wykonania łaski czy szybkościowe postępowania przed Trybunałem Stanu podobne np. do procesów w trybie wyborczym (żeby skazany nie uciekł sobie już na zawsze poza zasięg wymiaru sprawiedliwości, co inaczej czasem mogłoby się zdarzyć).
Co do sprawy postanowienia Trybunału Konstytucyjnego to telewizja oczywiście od dawna sprawiała wrażenie z góry poinformowanej, ciągle od co najmniej ponad roku rzucała tekstami podobnymi do "podciągnę ci tę sprawę", "dwa stanowiska" ("rząd bardzo lansuje 2 stanowiska") itd., po prostu przez ostatni rok to ich stałe teksty po N razy dziennie powtarzane były. Podobnie też plakat zorganizowano nawiązujący do jakiejś prostytutki (na którą trafiłem szukając ludzi do czego innego) mającej słowo "pasja" w adresie e-mail ("Moją radością jest pasja") w tym samym miejscu, co poprzednio był plakat TVP dziwnym trafem nawiązujący jak gdyby do zabijania (Korona Królów jako serial TVP kojarząca się z nadchodzącym zamordowaniem Mieczy-sława Motasa -- sławi miecz i mota, jak gdyby o papieżu -- reklamowana plakatem w tym samym miejscu: na Dworcu Centralnym w Warszawie, właśnie wtedy świeżo przed zabójstwem reklamowany i rzędu 5 miesięcy wcześniej od tego nowego plakatu o pasji). Zabito też Lecha Morawskiego (człowieka TK; planowane już kilka lat wcześniej, gdy zrobiono mu wypadek), no i zabójstwo Kory na pewno też planowano (a nie zorganizowano naprędce w kilka dni). Rzeczywiście, "rzetelny", "w ogóle nie planowany" w centralnym bandyckim ośrodku wyrok. "Jak cholera" zgodny z zasadą niezawisłości procesów sądowych od osób będących politykami. Może napisali tam, że sprawy trzeba umarzać -- cóż za pojęcie w ogóle! Żadnego procesu nie może być, może śledztwa żadnego... Proszę Państwa, to są czynności państwa. Jeśli komuś istnienie państwa przeszkadza, to jego problem. Normalnemu człowiekowi powinna przeszkadzać jedynie kara, a nie sprawiedliwość społeczna wyrażająca się np. w tym, że wolno mówić prawdę i za mówienie prawdy nie ma żadnej kary (np. skazania w procesie cywilnym, a to z uwagi na domniemanie niewinności). Przecież sprawiedliwość, jeśli ma jej towarzyszyć (jak w art. 2 naszej Konstytucji) demokracja i to trwała, bezpieczna (zabezpieczona), demokracja, nie może być oderwana od prawdy, od prawa do mówienia prawdy. Inaczej po prostu łatwo upada demokracja, która jest najszerszą podstawą systemu sprawiedliwości, upadają te fundamentalne wartości z art. 2 Konstytucji RP, skoro nie można mówić, że jest źle. Ustalanie prawdy przez samo państwo nie ma więc na celu tylko i wyłącznie karania, tzn. godzenia w osobę i odstraszania innych, ani nawet też nie chodzi w tym tylko o uczestników konkretnego postępowania karnego. Pomaga też określić fakty w ogólności, na wszelki wypadek, gdyby jeszcze kiedyś były potrzebne (a przecież dowody nieraz przepadają po jakimś czasie, nawet trudno oczekiwać, by było inaczej, by one żyły wiecznie), i jakkolwiek może to stwarzać negatywne konsekwencje dla danej osoby, to nie są to konsekwencje z góry ustalone i zdeterminowane -- niczym jakaś kara od razu grożąca za czyn. Odnotowanie faktu, że ktoś zrobił coś złego, nie może więc być uznane za karę, ponieważ jest jedynie prawdą, a dotkliwych konsekwencji dla osoby nie ma prawie że żadnych. Jeżeli komuś przeszkadza, że państwo zna prawdę w sytuacji, w której powinno ją uwzględniać, to niech sobie zmieni państwo -- na inne, bez tej klauzuli z art. 2 Konstytucji "urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej" -- bo w państwie sprawiedliwym prawda zawsze musi być podstawą funkcjonowania organów państwowych. Policja szykując opinię o osobie ("jak się prowadzi"), szykując ją w jakimś celu, musi mieć podstawę w prawdziwych danych, by państwo funkcjonowało właściwie i sprawiedliwie. Co zaś jeszcze ważniejsze: sądy oceniając sprawy o pomówienie muszą mieć podstawę w prawdziwych danych, które nierzadko są niedostępne, gdy nie ma śledztwa z wszelkimi tymi jego możliwościami, które dla zwykłych ludzi są niedostępne (np. przeszukania pomieszczeń, analiza przedmiotów oskarżonego przez biegłych, podsłuchy itd.) -- dopiero zaangażowanie sił policyjnych pozwala na ostateczne ustalenie prawdy. I fakt, że państwo się tą prawdą posługuje, nie jest żadną karą, tylko normalną istotą państwa sprawiedliwego, tak, jak ono idealnie (tj. wg ideału) wyglądać powinno. Łaska zaś dotyczy tylko wykonania jakiejś konkretnej kary, czyli nie tego, co państwo załatwia w ramach swej własnej wewnętrznej gospodarki, dla siebie samego tylko, lecz tego, co ma z istoty swej (i musi, i powinno) godzić w daną osobę. Nie jest to oczywiście ważna dyskusja (ale zapamiętajmy, bardzo ważny jest temat spraw o pomówienie i tego, by wolno było mówić prawdę), bo sprawa jest przesądzona przez to, że postępowanie sądowe musi być niezawisłe od polityków. Sąd musi być niezawisły. Jest to jego fundamentalna cecha tkwiąca w tzw. prawie do sądu (bardzo ważnym prawie człowieka). Dlatego też, o ile najważniejszą sprawą jest respektowanie praw człowieka, stosowanie prawa łaski nie może wpływać na przebieg postępowania sądowego.
Kolejna sprawa: sędzia Piotr TULEJA w Trybunale Konstytucyjnym. Wybrany już wiele lat temu, chyba przez Sejm. Nazwisko po pierwsze kojarzy się z jakąś rurką, tulejką, może być to też ręka chłopca zwinięta w taki kształt, jak gdyby coś chwytała, wówczas zważywszy na imię i na najwyższe szczeble, jakich sięga skandal wokół mojej osoby, może się to też kojarzyć z masturbacją i z ofiarą pedofilii telewizyjnej (podobno Kurskiego). Z drugiej zaś strony: przede wszystkim nazwisko to brzmi jak "tu-leja", "tu-leję", "olewam tutaj". Na tym przecież polega łaska. Imię Piotr również trafne -- od razu widać, o kogo chodzi i kto tu był przede wszystkim na uwadze. Następca św. Piotra może podyktował ten pomysł na orzeczenie (wcześniej też jakimś przedstawicielom nauk prawniczych).
Podobnie też od dawna planowane było, że w SN tego nie poprą. Bo może jacyś idioci uznają, że ponieważ 2 instytucje wydały 2 różne orzeczenia, to znaczy, że "to nie jest wszystko z jednego wydawnictwa", "z jednego źródła". A niby dlaczego nie? Co ma piernik do wiatraka? Można i tak się zorganizować, że jeden powie jedno, a drugi powie inaczej, chociaż obu popiera wersję "inaczej"; ważne tylko, żeby ta druga wersja była od organu wyższego i ważniejszego.
Mianowicie, o czym pisałem w swych skargach do Prokuratora Generalnego z 2011 r. (zobacz tutaj na forum: viewtopic.php?f=12&t=3321, 2 strona po zażaleniu, za pustą linijką), kiedyś wyświetlono mi w TVN-ie Sąd Najwyższy opowiadający o przedwczesności czegoś -- w tamtym kontekście dotyczyło to mego wniosku dowodowego. Nic dziwnego, brak śledztwa, to i mniejsza z wnioskami dowodowymi... Nie jest to może poprawne, bo niekiedy dowody przeprowadza się jeszcze przed wszczęciem postępowania przygotowawczego, no, ale odmówili wszczęcia dochodzenia a wniosków nie oddalili poprawnie postanowieniem, jak tego wymaga ustawa.
(Zresztą na podobnych zasadach akurat wtedy, gdy ja widziałem ich ekrany, pokazywano mi Tuska robiącego, jak ja to odebrałem, aluzję do mego zawiadomienia o stalkingu, żartującego sobie z poważności przytaczanych przeze mnie przykładów... mówił "Stoimy na skrzyżowaniu dróg" czy też "rozstaju dróg", czy coś takiego -- a był to przykład z mego zawiadomienia, mianowicie odnośnie FXstreet.com, wśród przewijających się nagłówków był tam mianowicie "at the crossroads", ja zaś mieszkałem w czasie, gdy to nastąpiło, niemal tuż przy... Placu na Rozdrożu. A w każdym razie nieraz tam chadzałem na piechotę.)
Oczywiście do niedawna bardzo rzadko w mass mediach można było zobaczyć osoby z Sądu Najwyższego, więc utkwiło mi w pamięci to "przedwczesne". Trafia to zresztą też w problem porodów mej matki (ściśle ustawione daty urodzin, patrz tutaj i tutaj), jak również właśnie w tę łaskę prezydenta. Zapewne już dawno planowaną.
A przecież -- właśnie na gruncie, jak powszechnie twierdzono, przedwczesności tej łaski powstał problem.
Moim zdaniem -- błądzą ci, co dostrzegają tu brak ograniczeń. Rozumiem, że łaska jest wyjątkiem, natomiast w niektórych przypadkach byłaby wręcz rażącą niesprawiedliwością i nie do pogodzenia z art. 2 Konstytucji RP. Właśnie w pewnych jednostkowych przypadkach łaska jest zupełnie nie do zaakceptowania; jest to rzadkość, typowo kwestia nie ma dużego znaczenia, natomiast czasem jest poważnie gorsząca i wyraźnie sprzeczna z interesem państwa, a prezydent tak ją stosujący powinien być sądzony za łamanie naczelnych zasad konstytucyjnych. Dlatego też moim zdaniem powinni przy temacie łaski dopisać w Konstytucji 2 rzeczy, aby uciąć te wątpliwości. Po pierwsze: "Prawo łaski stosować można tylko na korzyść pojedynczej osoby skazanej prawomocnie jednoznacznie określonej w postanowieniu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej". To bym chciał, by dopisano, może kiedyś się doczekam. Po drugie, co ważniejsze: "Akt łaski niezgodny z art. 2 Konstytucji RP podlega uchyleniu przez Trybunał Stanu". Bo moim zdaniem art. 2 Konstytucji RP (patrz cytat powyższy: "demokratyczne państwo" itd.) definiuje zasadę naczelną, którą każda władza ma obowiązek zawsze i w każdej sytuacji przestrzegać. Łaska też musi być sprawiedliwa. I prezydent też potrzebuje cnoty sprawiedliwości. Przecież czasem karę się tylko obniża, a nie przekreśla. Dlaczego obniża i do jakiego poziomu? Tu powstaje kwestia bycia sprawiedliwym, sprawiedliwego wymierzenia tego. Nie od tego płacimy podatki na prezydenta, by on był egoistą lub uprawiał prywatę i kumoterstwo. To jest oczywiste; wykładnia celowościowa i funkcjonalna przepisów Konstytucji nie pozostawia złudzeń. Prezydent więc musi być sprawiedliwy. Jest to zawarte w samej istocie jego prerogatyw. Nie są więc one wyłomem z zasady z art. 2 Konstytucji RP. Brakuje tylko wyraźnego zastrzeżenia, co w sytuacji, gdy stosuje się jakieś absurdalne łaski, np. wobec czołowych sprawców najgorszego zła, zupełnie przekreślając ich winę. To powinno dać się przekreślić, ustawy powinny określać odpowiedni tryb postępowania, w tym np. wstrzymywanie wykonania łaski czy szybkościowe postępowania przed Trybunałem Stanu podobne np. do procesów w trybie wyborczym (żeby skazany nie uciekł sobie już na zawsze poza zasięg wymiaru sprawiedliwości, co inaczej czasem mogłoby się zdarzyć).
Co do sprawy postanowienia Trybunału Konstytucyjnego to telewizja oczywiście od dawna sprawiała wrażenie z góry poinformowanej, ciągle od co najmniej ponad roku rzucała tekstami podobnymi do "podciągnę ci tę sprawę", "dwa stanowiska" ("rząd bardzo lansuje 2 stanowiska") itd., po prostu przez ostatni rok to ich stałe teksty po N razy dziennie powtarzane były. Podobnie też plakat zorganizowano nawiązujący do jakiejś prostytutki (na którą trafiłem szukając ludzi do czego innego) mającej słowo "pasja" w adresie e-mail ("Moją radością jest pasja") w tym samym miejscu, co poprzednio był plakat TVP dziwnym trafem nawiązujący jak gdyby do zabijania (Korona Królów jako serial TVP kojarząca się z nadchodzącym zamordowaniem Mieczy-sława Motasa -- sławi miecz i mota, jak gdyby o papieżu -- reklamowana plakatem w tym samym miejscu: na Dworcu Centralnym w Warszawie, właśnie wtedy świeżo przed zabójstwem reklamowany i rzędu 5 miesięcy wcześniej od tego nowego plakatu o pasji). Zabito też Lecha Morawskiego (człowieka TK; planowane już kilka lat wcześniej, gdy zrobiono mu wypadek), no i zabójstwo Kory na pewno też planowano (a nie zorganizowano naprędce w kilka dni). Rzeczywiście, "rzetelny", "w ogóle nie planowany" w centralnym bandyckim ośrodku wyrok. "Jak cholera" zgodny z zasadą niezawisłości procesów sądowych od osób będących politykami. Może napisali tam, że sprawy trzeba umarzać -- cóż za pojęcie w ogóle! Żadnego procesu nie może być, może śledztwa żadnego... Proszę Państwa, to są czynności państwa. Jeśli komuś istnienie państwa przeszkadza, to jego problem. Normalnemu człowiekowi powinna przeszkadzać jedynie kara, a nie sprawiedliwość społeczna wyrażająca się np. w tym, że wolno mówić prawdę i za mówienie prawdy nie ma żadnej kary (np. skazania w procesie cywilnym, a to z uwagi na domniemanie niewinności). Przecież sprawiedliwość, jeśli ma jej towarzyszyć (jak w art. 2 naszej Konstytucji) demokracja i to trwała, bezpieczna (zabezpieczona), demokracja, nie może być oderwana od prawdy, od prawa do mówienia prawdy. Inaczej po prostu łatwo upada demokracja, która jest najszerszą podstawą systemu sprawiedliwości, upadają te fundamentalne wartości z art. 2 Konstytucji RP, skoro nie można mówić, że jest źle. Ustalanie prawdy przez samo państwo nie ma więc na celu tylko i wyłącznie karania, tzn. godzenia w osobę i odstraszania innych, ani nawet też nie chodzi w tym tylko o uczestników konkretnego postępowania karnego. Pomaga też określić fakty w ogólności, na wszelki wypadek, gdyby jeszcze kiedyś były potrzebne (a przecież dowody nieraz przepadają po jakimś czasie, nawet trudno oczekiwać, by było inaczej, by one żyły wiecznie), i jakkolwiek może to stwarzać negatywne konsekwencje dla danej osoby, to nie są to konsekwencje z góry ustalone i zdeterminowane -- niczym jakaś kara od razu grożąca za czyn. Odnotowanie faktu, że ktoś zrobił coś złego, nie może więc być uznane za karę, ponieważ jest jedynie prawdą, a dotkliwych konsekwencji dla osoby nie ma prawie że żadnych. Jeżeli komuś przeszkadza, że państwo zna prawdę w sytuacji, w której powinno ją uwzględniać, to niech sobie zmieni państwo -- na inne, bez tej klauzuli z art. 2 Konstytucji "urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej" -- bo w państwie sprawiedliwym prawda zawsze musi być podstawą funkcjonowania organów państwowych. Policja szykując opinię o osobie ("jak się prowadzi"), szykując ją w jakimś celu, musi mieć podstawę w prawdziwych danych, by państwo funkcjonowało właściwie i sprawiedliwie. Co zaś jeszcze ważniejsze: sądy oceniając sprawy o pomówienie muszą mieć podstawę w prawdziwych danych, które nierzadko są niedostępne, gdy nie ma śledztwa z wszelkimi tymi jego możliwościami, które dla zwykłych ludzi są niedostępne (np. przeszukania pomieszczeń, analiza przedmiotów oskarżonego przez biegłych, podsłuchy itd.) -- dopiero zaangażowanie sił policyjnych pozwala na ostateczne ustalenie prawdy. I fakt, że państwo się tą prawdą posługuje, nie jest żadną karą, tylko normalną istotą państwa sprawiedliwego, tak, jak ono idealnie (tj. wg ideału) wyglądać powinno. Łaska zaś dotyczy tylko wykonania jakiejś konkretnej kary, czyli nie tego, co państwo załatwia w ramach swej własnej wewnętrznej gospodarki, dla siebie samego tylko, lecz tego, co ma z istoty swej (i musi, i powinno) godzić w daną osobę. Nie jest to oczywiście ważna dyskusja (ale zapamiętajmy, bardzo ważny jest temat spraw o pomówienie i tego, by wolno było mówić prawdę), bo sprawa jest przesądzona przez to, że postępowanie sądowe musi być niezawisłe od polityków. Sąd musi być niezawisły. Jest to jego fundamentalna cecha tkwiąca w tzw. prawie do sądu (bardzo ważnym prawie człowieka). Dlatego też, o ile najważniejszą sprawą jest respektowanie praw człowieka, stosowanie prawa łaski nie może wpływać na przebieg postępowania sądowego.
Kolejna sprawa: sędzia Piotr TULEJA w Trybunale Konstytucyjnym. Wybrany już wiele lat temu, chyba przez Sejm. Nazwisko po pierwsze kojarzy się z jakąś rurką, tulejką, może być to też ręka chłopca zwinięta w taki kształt, jak gdyby coś chwytała, wówczas zważywszy na imię i na najwyższe szczeble, jakich sięga skandal wokół mojej osoby, może się to też kojarzyć z masturbacją i z ofiarą pedofilii telewizyjnej (podobno Kurskiego). Z drugiej zaś strony: przede wszystkim nazwisko to brzmi jak "tu-leja", "tu-leję", "olewam tutaj". Na tym przecież polega łaska. Imię Piotr również trafne -- od razu widać, o kogo chodzi i kto tu był przede wszystkim na uwadze. Następca św. Piotra może podyktował ten pomysł na orzeczenie (wcześniej też jakimś przedstawicielom nauk prawniczych).
Podobnie też od dawna planowane było, że w SN tego nie poprą. Bo może jacyś idioci uznają, że ponieważ 2 instytucje wydały 2 różne orzeczenia, to znaczy, że "to nie jest wszystko z jednego wydawnictwa", "z jednego źródła". A niby dlaczego nie? Co ma piernik do wiatraka? Można i tak się zorganizować, że jeden powie jedno, a drugi powie inaczej, chociaż obu popiera wersję "inaczej"; ważne tylko, żeby ta druga wersja była od organu wyższego i ważniejszego.
Mianowicie, o czym pisałem w swych skargach do Prokuratora Generalnego z 2011 r. (zobacz tutaj na forum: viewtopic.php?f=12&t=3321, 2 strona po zażaleniu, za pustą linijką), kiedyś wyświetlono mi w TVN-ie Sąd Najwyższy opowiadający o przedwczesności czegoś -- w tamtym kontekście dotyczyło to mego wniosku dowodowego. Nic dziwnego, brak śledztwa, to i mniejsza z wnioskami dowodowymi... Nie jest to może poprawne, bo niekiedy dowody przeprowadza się jeszcze przed wszczęciem postępowania przygotowawczego, no, ale odmówili wszczęcia dochodzenia a wniosków nie oddalili poprawnie postanowieniem, jak tego wymaga ustawa.
(Zresztą na podobnych zasadach akurat wtedy, gdy ja widziałem ich ekrany, pokazywano mi Tuska robiącego, jak ja to odebrałem, aluzję do mego zawiadomienia o stalkingu, żartującego sobie z poważności przytaczanych przeze mnie przykładów... mówił "Stoimy na skrzyżowaniu dróg" czy też "rozstaju dróg", czy coś takiego -- a był to przykład z mego zawiadomienia, mianowicie odnośnie FXstreet.com, wśród przewijających się nagłówków był tam mianowicie "at the crossroads", ja zaś mieszkałem w czasie, gdy to nastąpiło, niemal tuż przy... Placu na Rozdrożu. A w każdym razie nieraz tam chadzałem na piechotę.)
Oczywiście do niedawna bardzo rzadko w mass mediach można było zobaczyć osoby z Sądu Najwyższego, więc utkwiło mi w pamięci to "przedwczesne". Trafia to zresztą też w problem porodów mej matki (ściśle ustawione daty urodzin, patrz tutaj i tutaj), jak również właśnie w tę łaskę prezydenta. Zapewne już dawno planowaną.
A przecież -- właśnie na gruncie, jak powszechnie twierdzono, przedwczesności tej łaski powstał problem.