Wykładnia celowościowa tego przepisu -- jako, że w pierwszej kolejności mówi on o partiach politycznych, a dopiero później innych organizacjach -- wskazuje, że chodzi tu o ochronę demokratyzmu przed sytuacją, że kraj jest rządzony, organizowany czy kierowany w sposób niejawny i na zasadzie zakulisowych układów.
A teraz garść faktów:
- Urodziłem się 25. września 1986 r. Dowód: http://forum.bandycituska.
pl/viewtopic.php?f=9&t=3796&p=4187.
- Dokładnie w moje 13-te urodziny (pech!), czyli dnia 25.09.1999 r., doszło do zjawiska nader rzadkiego w dzisiejszych czasach (naznaczonych bardzo małym przyrostem naturalnym oraz tendencją spadkową odsetka uczestnictwa we mszy, p. np. wewnętrzne dane Kościoła). Otwarto nowy kościół -- i to nie byle jaki kościół! "Kościół Środowisk Twórczych". Dowód: zdjęcie 1, zdjęcie 2. Tymczasem moja rodzina składa się z muzyków mocno (często zawodowo) związanych z muzyką poważną:
- Moja matka została pianistką (to pewnie wpływ planów papieskich, generalnie to jej data urodzin pasuje do daty zgonu 6. kwietnia 2021 r., bo wtedy wyjdzie z daty urodzin 2. stycznia i z długości życia ciąg cyfr od 1 do 6 -- ona może "skończyć tak, jak jej matka", która miała 11234456 -- mianowicie wyszłoby wtedy 12345566: otóż 6.04 to np. rocznica śmierci wybitnego artysty Rafaela Santi, kojarząca się, na domiar złego, z beatyfikacją; temat beatyfikacji był jednym z 3 powracających kojarzących się z Kościołem tematów, które zawsze były obecne przy zabijaniu mej rodziny od strony matki...). Była akompaniatorką (bodajże adiunktem) na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina, z której ją później wyrzucono bez podania powodu, jedynie z podaniem "inne" jako zakreślonej na wypowiedzeniu przyczyny, tzn., jak można podejrzewać, zrobiono to z przyczyn politycznych (z biegiem lat przemianowaną tę uczelnię na "Uniwersytet Muzyczny", mocą ustawy i zresztą zupełnie sprzeczne z ogólnie przyjętym znaczeniem słowa uniwersytet: są pewne rygory, które uczelnia musi spełniać, by się tak nazywać). Mama była bardzo zdolna, dawniej wygrywała konkursy, poza tym codziennie sporo ćwiczyła na pianinie po pracy. Dowód: poświadczenie ze szpitala (swoją drogą zawierające nieprawdę o rzekomej schizofrenii).
- Mój brat też skończył podstawówkę i liceum muzyczne oraz studia muzyczne na ww. uczelni, a także studia doktoranckie z muzykologii za granicą, i jest wykładowcą konserwatorium oraz dyrygentem (i kompozytorem) muzyki poważnej. O tym, że jest dyrygentem, można poczytać np. tutaj: http://www.oifp.eu/pl/v-miedzynarodowy- ... tarze.html (punkt nr 27) -- o kurczę, właśnie w reakcji na ten wpis to wywalili, ale tutaj też jest o nim: https://www.polmic.pl/index.php?option= ... muzycznego.
- Ja skończyłem 6 lat podstawówki muzycznej przy ul. Krasińskiego w Warszawie -- grałem na skrzypcach. Jeśli kiedyś będę miał na to czas, to załatwię na ten temat jakiś kwit.
- Mój ojciec jest melomanem, potrafi natychmiast niemal rozpoznać mnóstwo różnych utworów muzyki poważnej, lubił zawsze jej słuchać i potrafi trochę grać na pianinie (zwłaszcza jakieś rozrywkowe, nieco mniej poważne, utwory).
- Jan Paweł II co do zasady miał -- wedle jakiegoś najwyraźniej planu -- umrzeć w 9666-tym dniu pontyfikatu (ale za to jaka kariera! porównajcie to teraz z kilkoma innymi takimi przypadkami ludzi, których jak gdyby tam wylansowano, nawet wyraźnie po nazwisku, a potem zabito: np. Marek Sell, Marek Papała, premier Jaroszewicz, Czesław Miłosz, Jacek Dębski... szersza lista jest w artykule xp.pl; czuć tę gorycz sąsiadującą ze sprawą udanego życia i sukcesów). Data ta (2. kwietnia 2005 r. -- dowód: Wikipedia, patrz też tamtejsza uwaga na temat 9666-ego dnia -- akapit 4-ty fragmentu "Choroba i śmierć") ma kilka ciekawych cech, o których pisałem już gdzie indziej i które (w zestawieniu z planem co do numeru dnia pontyfikatu) wskazują, że trzeba było aż dobrać datę jego wyboru na papieża, żeby to się mogło tak ułożyć. Jednakowoż w każdym razie najistotniejsze jest to, że zgon ten był od dawna planowany (pamiętamy zresztą, kto na niego nalegał: "Pozwólcie mi odejść do domu Ojca!"), a wiadomo, że był od dawna planowany, ponieważ zarazem Jan Paweł II zmarł w rocznicę (ósmą) uchwalenia naszej obecnej Konstytucji. Nasza obecna Konstytucja jest bowiem z 2. kwietnia 1997 r. (dowód: strona internetowa Sejmu). A zatem z punktu widzenia zgonu papieża Konstytucja była okolicznością istotną. Jakoś miała się kojarzyć z tą "grobową deską Jana Pawła II".
- Zastanawialiście się może kiedyś, dlaczego zamach na World Trade Center i Pentagon nastąpił akurat tego dnia, którego nastąpił? Pewnie co najwyżej mogliście sobie pomyśleć, że ta data wynikała z postępów wewnętrznych przygotowań u garstki arabskich amatorów, która ten zamach zorganizowała. (Mniejsza przecież z rządem talibskim! No i zresztą to też są amatorzy.) Otóż wyjaśniam: Jan Paweł II zmarł w 1300-ym dniu licząc od tych zamachów z 11. września. Dowód: kalkulator dat. I to nie był przypadek, ponieważ patrząc na dalsze poszlaki, których dostarcza już z kolei prasa, widać, że nie tylko on, ale chyba nawet jego najbliższe kręgi był -- co najmniej -- świetnie poinformowany, a wydaje się, że wręcz brał na siebie odpowiedzialność za zamachy. "Módlcie się za moją pielgrzymkę..."
Oto szczegóły -- proszę kliknąć.
A teraz słowo komentarza. Pentagon, z czym się kojarzy, to łatwo zgadnąć: ze służbami specjalnymi i tajemną działalnością państwa. Wyjaśniam więc, że "zamachy na World Trade Center i Pentagon" kojarzyć można z zamachami na 1) tajemnicę biznesową (i ogólnie świat biznesu), 2) tajemnicę państwową (i ogólnie działalność służb specjalnych).
Co tu jest ważne, to że ten zamach nastąpił nie kiedy indziej, tylko znów (pech!) w 1300-ym dniu życia od końca. Dodać do daty 13 setek i papież umiera. W rocznicę uchwalenia polskiej Konstytucji. A "pechowej" trzynastce przyświeca przy tym jeszcze sprawa rodziny muzyków i chłopaka urodzonego 25. września. Tak? Trudno uwierzyć, że miałyby to być wszystko przypadki...
- Na to, że "grupa watykańska" (i podsłuchowa) -- należałoby pewnie powiedzieć raczej po prostu: Jan Paweł II -- interesowała się nową polską Konstytucją z 1997 r. wskazuje nie tylko śmierć papieża w rocznicę uchwalenia naszej Konstytucji, ale też daty premiery filmu Matrix. Dowód: kliknij tutaj.
Z jednej strony data religijna, z drugiej: związana ze wspomnianą datą konstytucyjną: 2. kwietnia 1997 r. A zarazem sposób przekształcenia dat, jak również specyficzna, typowa w tej grupie przestępczej "steganografia" (bo ukrywa się znaczące poszlaki, które zostają poutykane np. w różnych ważnych zdarzeniach, personaliach, tematyce i fabule filmu...), wskazują na źródło inspiracji: jest nim grupa watykańska (pojęcie bliskoznaczne z "grupa telewizyjna" czy "skarbowa"), do którego to pochodzenia koncepcji dziwnym trafem nawiązuje też (1) polskie pochodzenie reżysera, (2) podteksty religijne (Święto Wniebowstąpienia jako data premiery... zauważmy, dla porównania: gdy brano mnie na podsłuch radarowy bodajże w 1992 r., papież ogłosił rehabilitację Galileusza i przyznał, że Kościół błądził w dziedzinie astronomii).
Można więc zakładać, że występowało po stronie polskiego papieża interesowanie się tematem nowoczesnego śledzenia i podsłuchiwania radarowego, w kontekście nowej polskiej Konstytucji. W dodatku samo zakończenie wspomnianego filmu kojarzy się nieodparcie z losem "tajemnicy o radarze, z którego korzysta telewizja" (który to temat, mianowicie temat możliwości podsłuchiwania dowolnych punktów na Ziemi przez działających z zupełnie innych miejsc operatorów, przyświecał poniekąd niektórym bardzo znanym cechom filmu).
Konsekwencją (implikowanego przez art. 13 Konstytucji RP) zakazu utajniania struktur lub członkostwa jakiejkolwiek organizacji -- jak również (dalszego) istnienia czegoś takiego -- jest to, że oczywiście nie może nigdy powstawać prawny obowiązek zachowania tych rzeczy, choćby w jakiejś części, w tajemnicy (obowiązek, który by się sprowadzał do wspomnianego utajniania).
A zatem, choćby nie wiem jak bardzo ktoś Państwa przekonywał, że w oparciu o art. 266 §1 Kodeksu karnego rzekomo "karalne" jako przestępstwo jest ujawnienie informacji o grupie przestępczej związanej z daną firmą lub instytucją oraz z Telewizją Polską, proszę nie dać sobie wcisnąć takich głodnych kawałków.