Seryjne morderstwa trafiające w kontekst życia Piotra Niżyńskiego. Sporo zawiadomień (PROKURATURA OKRĘGOWA W WARSZAWIE)
: wt sty 30, 2018 2:51 pm
Zgłosiłem w szczególności - do którego to wniosku rozum nieodparcie skłania - zamordowanie Mieczy-sława, Motasa ("sławi miecz i mota": Mieczysław Motas, inicjały MM, jak obecny premier). Informacje dowodowe na ten temat można znaleźć na http://www.bandycituska.pl/ofiary.html pod tym nazwiskiem. Wskazałem też na istnienie innych morderstw oraz ich genezę (telewizja, poza tym ABW będąca podobno niejako impresario, osobistym asystentem byłego prymasa Glempa; może i nadal przez pośrednictwo ABW się takie sprawy załatwia).
Co zrobi prokuratura?
Można zacząć zgadywać...
Z wywiadu przeprowadzonego na pogrzebie dn. 30.01.2018 r. wynika, że istotnie śmierć nastąpiła w szpitalu (czyżby pawulon?), a zmarły naprawdę mieszkał przy Rondzie ONZ, czyli w moich okolicach (jeden z sąsiednich bloków miał na szybie przy wejściu przylepioną klepsydrę). (Dzień przed pogrzebem w niedzielę była ewangelia o tym, że jakiś opętany człowiek był przy Jezusie, wołał m. in. "co chcesz od nas, Jezusie z Nazaratu!" itd. Może trochę budzić skojarzenia z tym pogrzebem. Oto ta ewangelia -- proszę kliknąć. Występujące w Ewangelii opętanie, przypomnę, kojarzy się też ze sprawą procesorów przyjmujących polecenia falowe, znowu ten temat w związku ze mną. (Nowy produkt Intela: pamięci "Optane".)
Oto zawiadomienie:
Dane ze strony internetowej cmentarza o grobie i zgonie: http://www.cmentarzekomunalne.com.pl/mapa/szukaj.php
Zwracam uwagę na papieskie konotacje personaliów zmarłego oraz na niedawno wprowadzony serial TVP "Korona królów", który mi jeszcze podstawili w świadomości poprzez oblepienie jego plakatem Dworca Centralnego od najczęściej przeze mnie odwiedzanej jego strony. Aczkolwiek to akurat najsłabsza z poszlak, podczas gdy istnieją inne, miażdżące, w tym przede wszystkim dzień zgonu.
Mass mediów nie chce mi się przeglądać i analizować w szczegółach, ze względu na oczywistość sprawy, natomiast rzucił mi się w oczy artykuł na stronie internetowej Radia Watykańskiego zawierający wypowiedź holenderskiego kardynała (Holandia, jak wiadomo, kojarzy się z legalnośicą eutanazji). Uzupełniam tu więc o to wpis na stronie http://www.bandycituska.pl/ofiary.html. Artykuł jest pod tytułem "Wśród wiernych szerzy się ZAMĘT" (27/01/2018, trzy dni przed pogrzebem). Kojarzy się trochę z motaniem, prawda? Aczkolwiek to akurat napisano już po sprawie.
Szpitale to naprawdę obecnie niestety nieraz miejsca zabijania ludzi upatrzonych przez mafię.
Poza tym sam mam niesłusznie sprawę kryminalną od tego, że samochód uderzył lekko w słupek, który przeturlał się po nodze dziewczyny. Jakoby od tego "złamała nogę". Pewnie w kolejnych badaniach już by tego nie było. Ładnie sfabrykowane. Sekundę dopiero po tym przeturlaniu się po stopie upadła w teatralnym geście (tzn. słupek już był wtedy w jakiejś odległości od niej). Tymczasem przecież prawdziwy, uczciwy upadek powstaje od czegoś, co człowieka tak naciska, że MUSI się wywrócić, a nie zaledwie co go do tego nakłania i stwarza przeradzającą się w czyn ochotę; to coś, co musi realizować się natychmiastowo. Przyjechała zresztą ŻW. potem KSP, na urządzeniu podobno wyszła jakaś bzdura, że brałem narkotyki... Także i tu więc widać, na jak nikłe zaufanie zasługują szpitale w przypadku osób eksponowanych państwowo bądź będących potencjalnie celem państwowej nagonki. Jeśli komuś tego mało, to niech przypomni sobie o Zbigniewie Relidze, znanym ateiście, co to wywiadów udzielał, jak to z wiekiem jest ateistą coraz bardziej, na czele Ministerstwa Zdrowia.
Telewizja oczywiście, gdy tylko natrafiłem na wywieszony nekrolog Motasa, od razu wiedziała, że go widzę, co więcej, od razu głosiła, że to zabójstwo. Ponadto później zaczęła też obciążać ABW (a nawet kręgi kościelne) jako zleceniodawcę takich morderstw.
------------------------
edit: Oto dokument wiążący się poniekąd z tą sprawą Motasa, a także ze mną -- specjalnie chyba dobrano mi do orzeczenia takiego a nie innego referendarza (polecenie TV pewnie wykonałby każdy, ale oni chcieli jeszcze trafić osobę o odpowiednim nazwisku, już z góry dobraną z racji zawodu, wieku, trafnych personaliów oraz zamieszkiwania na moim przyszłym osiedlu, idealnym z punktu widzenia lokalizacji): Ja tego dokumentu prokuraturze nawet nie pokazywałem, bo musiałbym go w tym celu najpierw znaleźć -- a nie pokazałem dlatego, bo mnie o to nie poprosiła.
Co do orzeczenia:
Błąd referendarza polega oczywiście przede wszystkim na naruszeniu przepisu o domniemaniu faktycznym (art. 231 k.p.c.). Referendarz serwuje tezy wzięte z głowy na zasadzie stawiania wniosku bez przesłanki. To nie jest logiczne rozumowanie. Np. "na pewno znajdując dorywcze zajęcia znalazłby dodatkowe pieniądze", tzn. 600 zł. Jest to twierdzenie z palca wyssane, wcale nie jest to w żaden sposób zagwarantowane osobom z wykształceniem inżynierskim (czyli to nie jest pełne wykształcenie magisterskie). Może jako sprzedawca w sklepie od poniedziałku do piątku tak, ale to uniemożliwia rozwój zawodowy. Można sobie wyobrazić sytuację, w której w przypadku takiej właśnie osoby tak nie jest -- że tego dodatkowego zajęcia nie z własnej winy jak dotąd nie znalazła i w ciągu najbliższych miesięcy nie znajdzie. To zaś, że można sobie wyobrazić taką sytuację w istniejących realiach, już oznacza, że trzeba by do takiego implikowania (wnioskowania) włączyć dodatkową przesłankę: że taka sytuacja nie zaszła. Trzeba by rozważyć, czy taka osoba ma co sprzedać itd., bo pracy to tak ad hoc, w ciągu kilku dni czy miesięcy, wcale może się nie udać znaleźć. Na pewno dźwiękowa tortura w tym przeszkadza i odstręcza od takiego pracownika, ale to już drobiazg, że ta pani pewnie zna problem.
Poza tym: rażącym błędem było także uważanie, że pozew można wnieść później ("gdy zbiorę dodatkowe pieniądze"). Otóż nie można było. Pozew był o ustalenie, nie o żadną ochronę dóbr osobistych (to jest tylko sprawa druga z kolei, tzn. "ustalenie czego?"). Retencja danych telekomunikacyjnych trwa rok i po roku są one niszczone, a to one miały tu zadatki być kluczowym (tj. rozstrzygającym) dowodem. Jest o tym wpis o niszczeniu dowodów w dziale forum pt. "Sądy -- sprawy pozostałe".
Generalnie to instytucja zwolnienia z kosztów jest przydatna przede wszystkim dlatego, że pozwala później uzyskać państwowo prawnika. Znalezienie adwokata na wolnym rynku okazuje się niemożliwe (patrz dział "Instytucje polityczne", wpis "Szeregowi adwokaci").
Co zrobi prokuratura?
Można zacząć zgadywać...
Z wywiadu przeprowadzonego na pogrzebie dn. 30.01.2018 r. wynika, że istotnie śmierć nastąpiła w szpitalu (czyżby pawulon?), a zmarły naprawdę mieszkał przy Rondzie ONZ, czyli w moich okolicach (jeden z sąsiednich bloków miał na szybie przy wejściu przylepioną klepsydrę). (Dzień przed pogrzebem w niedzielę była ewangelia o tym, że jakiś opętany człowiek był przy Jezusie, wołał m. in. "co chcesz od nas, Jezusie z Nazaratu!" itd. Może trochę budzić skojarzenia z tym pogrzebem. Oto ta ewangelia -- proszę kliknąć. Występujące w Ewangelii opętanie, przypomnę, kojarzy się też ze sprawą procesorów przyjmujących polecenia falowe, znowu ten temat w związku ze mną. (Nowy produkt Intela: pamięci "Optane".)
Oto zawiadomienie:
Dane ze strony internetowej cmentarza o grobie i zgonie: http://www.cmentarzekomunalne.com.pl/mapa/szukaj.php
Zwracam uwagę na papieskie konotacje personaliów zmarłego oraz na niedawno wprowadzony serial TVP "Korona królów", który mi jeszcze podstawili w świadomości poprzez oblepienie jego plakatem Dworca Centralnego od najczęściej przeze mnie odwiedzanej jego strony. Aczkolwiek to akurat najsłabsza z poszlak, podczas gdy istnieją inne, miażdżące, w tym przede wszystkim dzień zgonu.
Mass mediów nie chce mi się przeglądać i analizować w szczegółach, ze względu na oczywistość sprawy, natomiast rzucił mi się w oczy artykuł na stronie internetowej Radia Watykańskiego zawierający wypowiedź holenderskiego kardynała (Holandia, jak wiadomo, kojarzy się z legalnośicą eutanazji). Uzupełniam tu więc o to wpis na stronie http://www.bandycituska.pl/ofiary.html. Artykuł jest pod tytułem "Wśród wiernych szerzy się ZAMĘT" (27/01/2018, trzy dni przed pogrzebem). Kojarzy się trochę z motaniem, prawda? Aczkolwiek to akurat napisano już po sprawie.
Szpitale to naprawdę obecnie niestety nieraz miejsca zabijania ludzi upatrzonych przez mafię.
Poza tym sam mam niesłusznie sprawę kryminalną od tego, że samochód uderzył lekko w słupek, który przeturlał się po nodze dziewczyny. Jakoby od tego "złamała nogę". Pewnie w kolejnych badaniach już by tego nie było. Ładnie sfabrykowane. Sekundę dopiero po tym przeturlaniu się po stopie upadła w teatralnym geście (tzn. słupek już był wtedy w jakiejś odległości od niej). Tymczasem przecież prawdziwy, uczciwy upadek powstaje od czegoś, co człowieka tak naciska, że MUSI się wywrócić, a nie zaledwie co go do tego nakłania i stwarza przeradzającą się w czyn ochotę; to coś, co musi realizować się natychmiastowo. Przyjechała zresztą ŻW. potem KSP, na urządzeniu podobno wyszła jakaś bzdura, że brałem narkotyki... Także i tu więc widać, na jak nikłe zaufanie zasługują szpitale w przypadku osób eksponowanych państwowo bądź będących potencjalnie celem państwowej nagonki. Jeśli komuś tego mało, to niech przypomni sobie o Zbigniewie Relidze, znanym ateiście, co to wywiadów udzielał, jak to z wiekiem jest ateistą coraz bardziej, na czele Ministerstwa Zdrowia.
Telewizja oczywiście, gdy tylko natrafiłem na wywieszony nekrolog Motasa, od razu wiedziała, że go widzę, co więcej, od razu głosiła, że to zabójstwo. Ponadto później zaczęła też obciążać ABW (a nawet kręgi kościelne) jako zleceniodawcę takich morderstw.
------------------------
edit: Oto dokument wiążący się poniekąd z tą sprawą Motasa, a także ze mną -- specjalnie chyba dobrano mi do orzeczenia takiego a nie innego referendarza (polecenie TV pewnie wykonałby każdy, ale oni chcieli jeszcze trafić osobę o odpowiednim nazwisku, już z góry dobraną z racji zawodu, wieku, trafnych personaliów oraz zamieszkiwania na moim przyszłym osiedlu, idealnym z punktu widzenia lokalizacji): Ja tego dokumentu prokuraturze nawet nie pokazywałem, bo musiałbym go w tym celu najpierw znaleźć -- a nie pokazałem dlatego, bo mnie o to nie poprosiła.
Co do orzeczenia:
Błąd referendarza polega oczywiście przede wszystkim na naruszeniu przepisu o domniemaniu faktycznym (art. 231 k.p.c.). Referendarz serwuje tezy wzięte z głowy na zasadzie stawiania wniosku bez przesłanki. To nie jest logiczne rozumowanie. Np. "na pewno znajdując dorywcze zajęcia znalazłby dodatkowe pieniądze", tzn. 600 zł. Jest to twierdzenie z palca wyssane, wcale nie jest to w żaden sposób zagwarantowane osobom z wykształceniem inżynierskim (czyli to nie jest pełne wykształcenie magisterskie). Może jako sprzedawca w sklepie od poniedziałku do piątku tak, ale to uniemożliwia rozwój zawodowy. Można sobie wyobrazić sytuację, w której w przypadku takiej właśnie osoby tak nie jest -- że tego dodatkowego zajęcia nie z własnej winy jak dotąd nie znalazła i w ciągu najbliższych miesięcy nie znajdzie. To zaś, że można sobie wyobrazić taką sytuację w istniejących realiach, już oznacza, że trzeba by do takiego implikowania (wnioskowania) włączyć dodatkową przesłankę: że taka sytuacja nie zaszła. Trzeba by rozważyć, czy taka osoba ma co sprzedać itd., bo pracy to tak ad hoc, w ciągu kilku dni czy miesięcy, wcale może się nie udać znaleźć. Na pewno dźwiękowa tortura w tym przeszkadza i odstręcza od takiego pracownika, ale to już drobiazg, że ta pani pewnie zna problem.
Poza tym: rażącym błędem było także uważanie, że pozew można wnieść później ("gdy zbiorę dodatkowe pieniądze"). Otóż nie można było. Pozew był o ustalenie, nie o żadną ochronę dóbr osobistych (to jest tylko sprawa druga z kolei, tzn. "ustalenie czego?"). Retencja danych telekomunikacyjnych trwa rok i po roku są one niszczone, a to one miały tu zadatki być kluczowym (tj. rozstrzygającym) dowodem. Jest o tym wpis o niszczeniu dowodów w dziale forum pt. "Sądy -- sprawy pozostałe".
Generalnie to instytucja zwolnienia z kosztów jest przydatna przede wszystkim dlatego, że pozwala później uzyskać państwowo prawnika. Znalezienie adwokata na wolnym rynku okazuje się niemożliwe (patrz dział "Instytucje polityczne", wpis "Szeregowi adwokaci").