Strona 1 z 1

RPO jak marionetka: głosi zakaz oskarżania policjantów prywatnymi aktami oskarżenia; stosuje domniemanie winy i zarzuca mi, że nie dałem dowodów, że jej nie ma; lekceważy uchwałę 7 sędziów SN...

: pn lis 27, 2017 7:12 pm
autor: piotrniz
Wspominałem już w jednym z wpisów (proszę kliknąć tutaj) o żenującym przypadku, w którym -- ściśle na okazję mego przyjazdu do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży, w chwilach, gdy TV pokazywała przylot papieża -- byłem bity przez policjantów (kilka uderzeń po twarzy, wykręcanie rąk, dociskanie karku przełożonego przez krawędź fotela w dół tak, że bolało i groziło śmiercią), choć nie dałem do tego podstaw, a sąd odmówił mi prawa do prywatnego aktu oskarżenia. Zaczął się doszukiwać w popełnionym czynie cech przekroczenia uprawnień, a następnie, gdy już taka dwoistość była ustalona i pewna dla niego, postawił oczywiście na jedną kartę w postaci przekroczenia uprawnień, twierdząc, że brak jest skargi uprawnionego oskarżyciela. I to mimo to, że wyraźnie w swym akcie oskarżenia zarzuciłem naruszenie nietykalności cielesnej, choć wspomniałem o podejrzeniu, że doszło do przekroczenia uprawnień i że jest taka sprawa w prokuraturze (kopię z prezentatą, tj. pieczątką, prokuratury dałem w załączniku aktu oskarżenia), i że w związku z tym stamtąd można także zaczerpnąć dodatkowych dowodów.
Sąd po prostu umorzył sprawę z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, pozbawiając mnie tym samym (w ramach tego orzeczenia) prawa do zarzucania naruszenia nietykalności policjantom. Podtrzymał to potem Sąd Okręgowy w Krakowie, choć uchylił orzeczenie (jakieś drobne korekty, dopracowywanie, po to, by wyglądało, że rzekomo wiele różnych sędziów to popiera, a nie po prostu urząd skarbowy z telewizją); następnie więc oczywiście Sąd Rejonowy był zmuszony napisać tak, jak chciał okręgowy, po czym znowu od jego postanowienia się odwołałem i znowu jakiś sędzia z Sądu Okręgowego w Krakowie wmawiał mi, że policjanci popełnili przekroczenie uprawnień z art. 231 §1 k.k. Jest to oczywiście bzdura, ponieważ by coś takiego zaszło, musi być zamiar przekroczenia uprawnień, w tym: świadomość, jakie one są, i tego, że się je przekracza (jest na to dużo orzecznictwa SN; również i nieumyślne przekroczenie uprawnień wcale nie musiało zajść, gdyż takie ściga się tylko wtedy, gdy szkoda jest duża, a tutaj nie powstała praktycznie żadna szkoda, jako skutek czynu, był tylko sam czyn). A przecież taki uczynek, jak uderzenia wobec kogoś czy inne stosowanie przemocy, można popełnić nieumyślnie: czy to bezrefleksyjnie i w impulsie (jakieś przypadki zwyrodnialców w mundurze, niezbyt inteligentnych), czy to dlatego, że wierzy się, że ma się do tego prawo.

W każdym razie sprawę zaskarżam do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara (z rekomendacji PO-PSL-SLD) następującym wnioskiem (swoją drogą: swego czasu, gdy on był wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwanej "organizacją zaprzyjaźnioną z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka", bezskutecznie próbowałem od niej uzyskać jakąś pomoc w sprawie tortury dźwiękowej -- nawet może mam tę rozmowę nagraną):
rpo01.jpg
rpo01.jpg (79.2 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo02.jpg
rpo02.jpg (86.51 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo03.jpg
rpo03.jpg (109.58 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo04.jpg
rpo04.jpg (95.9 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo05.jpg
rpo05.jpg (109.78 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo06.jpg
rpo06.jpg (103.25 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo07.jpg
rpo07.jpg (104.91 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo08.jpg
rpo08.jpg (100.31 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo09.jpg
rpo09.jpg (110.56 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo10.jpg
rpo10.jpg (107.35 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo11.jpg
rpo11.jpg (110.45 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo12.jpg
rpo12.jpg (116.13 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo13.jpg
rpo13.jpg (116.97 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo14.jpg
rpo14.jpg (119.64 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo15.jpg
rpo15.jpg (117.2 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo16.jpg
rpo16.jpg (108.5 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo17.jpg
rpo17.jpg (109.74 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo18.jpg
rpo18.jpg (115.78 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo19.jpg
rpo19.jpg (114.26 KiB) Przejrzano 14663 razy
rpo20.jpg
rpo20.jpg (78.79 KiB) Przejrzano 14663 razy
Jak myślicie, co powiedzą w odpowiedzi na to (i czy jakaś przyjdzie: ostatnio przyszła po rzędu 7 miesiącach)? Mam rację czy nie mam? Nie ma tu może rażącego naruszenia prawa (które uprawnia do kasacji) -- może "robi się tak"?? Ja znam tylko 4 przypadki w skali całej Polski, gdy kogoś wnoszącego tego typu sprawę karną przeciwko funkcjonariuszowi tak potraktowano: 3 moje + jeden z pokrzywdzoną Elwirą Jurasz, który obsługiwał dziwnym trafem... prezes sądu (opisane w tekście powyżej!); pewnie to wszystko robota urzędów kontroli skarbowej dzwoniących do sądu, by upomnieć się o niepłacone podatki i zagrozić ich egzekwowaniem (bo istnieją po bandycku zawyżane o podatek pensje) -- "albo proszę iść na Facebooka i uzgadniać z telewizją". Zapraszam do czytania mego wniosku do RPO, który on z całą pewnością zlekceważy i będzie osłaniać przed kasacyjną oceną Sądu Najwyższego -- bo jeszcze by mi jasne stanowisko SN otwarło drogę do kolejnego aktu oskarżenia w tej samej sprawie, jeszcze by mi go wtedy uwzględniono i zorganizowano rozprawy, a tego się wszyscy boją i tego nie chcą (istnieje plotka, pochodząca od Policji, że to może z inicjatywy Komendanta Głównego Policji była ta przemoc, ale to tylko plotka, której w moim zarzucie nie zawarłem).

Na marginesie dodam, że wspomniana w tym wpisie Elwira JURASZ to prawie na pewno jakaś ustawiona politycznie sprawa. Nie tylko prezes sądu na to wskazuje. W sprawie z powództwa mojej spółki Sidereus Investments Inc. przeciwko Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (państwowemu instytutowi badawczemu, który prowadzi globalny rejestr internetowych domen .pl) adwokatem strony przeciwnej została (już chyba w I połowie tego roku) pani... Iwona JAROSZ. Dziwnie trafne w moim przypadku. Chyba jakaś zmowa, np. wśród kręgów telewizyjnych (konto WOT-u z Facebooka), a może i politycznych.

Czy Rzecznik Praw Obywatelskich będzie chronić przed kasacją rażąco błędne zapatrywania 3 sędziów (1 SR+2 SO)? Rzekomy "brak praw do prywatnego aktu oskarżenia" -- bo winni byliby policjanci

: śr lis 29, 2017 8:46 pm
autor: piotrniz
Tak wyglądał akt oskarżenia, z zaznaczeniem, co policjantom zarzucam (a więc - co było jego przedmiotem):

Re: RPO jak marionetka: głosi zakaz oskarżania policjantów prywatnymi aktami oskarżenia; stosuje domniemanie winy i zarzuca mi, że nie dałem dowodów, że jej nie ma; lekceważy uchwałę 7 sędziów SN...

: wt lip 24, 2018 6:25 pm
autor: piotrniz
A oto, co mi tam odpisano (i w jakim terminie, bo to też skandal -- po raz kolejny trzeba było czekać ok. 9 m-cy).
Ja oczywiście po przeczytaniu takiej zdawkowej odpowiedzi nie mam podstaw, by wycofać którykolwiek z zarzutów zawartych we wniosku do RPO o kasację. Nie jest też prawdą, że nie przedłożyłem żadnych nowych argumentów nadających się do stosowania w kasacji ponad to, o czym była mowa w zażaleniu, ponieważ wyciągnąłem nowy argument w postaci uchwały 7 sędziów SN.
Poza tym nie ma podstawy prawnej, by prawo do kasacji było wykluczone z powodu niesłusznej postawy sędziów aż 2 instancji. Jeżeli sędzia rozpatruje np. apelację, to odnośnie prawa procesowego (Kodeksu postępowania karnego) jest typowo związany zarzutami z tej apelacji. Dotyczą one tego, co działo się źle w instancji pierwszej. Jeśli teraz sąd II instancji wyda zły wyrok, to przecież właśnie od tego jest kasacja, by ten wyrok naprostować. Zawsze więc w istocie czy prawie zawsze jest tak, że niezadowolony z wyników apelacji uczestnik w istocie zaskarża to, co źle ocenił zarówno sąd I instancji, jak i II. Jest to normalna sytuacja, inna jest niemalże niemożliwa (z wyjątkiem naiwnych apelacji na zasadzie "ja nic nie rozumiem, nic nie wiem, więc nie wskażę, co tu jest źle, ale ten wyrok jest ogólnie niesprawiedliwy"), w związku z tym nie można zarzucać, że ze zgodności rozumowania sędziów I i II instancji wynika brak prawa do kasacji, bo to byłby absurd -- ona by w takim razie nigdy nie przysługiwała. Orzecznictwo SN jest, o ile mi wiadomo, subtelniejsze, chodzi w nim tylko o to, żeby nie ponawiać dokładnie takiego samego uzasadnienia, tylko dostosowywać je do zmienionej sytuacji wynikłej z tego, że sąd II instancji dał jakąś odpowiedź i jakoś się odniósł do zarzutów, wprowadzając tym samym coś nowego do sprawy, wymagającego świeżego podejścia.
Jakkolwiek nie wykluczam, że wobec mnie SN postąpi zupełnie po łajdacku i bandycku i będzie się wykręcał tego typu orzeczeniami ("kto to samo podnosi w I i II instancji, ten nie ma prawa do kasacji"). Nie przeszkodzi mu nawet może i to, że w apelacji nic nie będę podnosił.
Bandytyzm przecież zawsze chętnie się ciśnie do orzeczeń sądowych na dowolnym szczeblu.
decyzja Bodnara-1.jpg
decyzja Bodnara-1.jpg (232.27 KiB) Przejrzano 13672 razy
decyzja Bodnara-2.jpg
decyzja Bodnara-2.jpg (322.94 KiB) Przejrzano 13672 razy
decyzja Bodnara-3.jpg
decyzja Bodnara-3.jpg (156.92 KiB) Przejrzano 13672 razy
Wracając do tematu: od strony prawnej błędność tego, co prezentuje Rzecznik-doktor nauk prawnych, wykazać jest bardzo łatwo. W ogólności błędem jest twierdzenie "naruszenie nietykalności cielesnej jest to ten sam czyn, co przekroczenie uprawnień". Utożsamiające twierdzenie tego typu jest jedynie warunkowo słuszne, mianowicie pod rządami art. 11 § 2 k.k., który wprowadza tzw. kumulatywną kwalifikację prawną; to dzięki temu przepisowi jest ona możliwa. Gdy się ją stosuje, to wtedy opis faktyczny czynu i jego okoliczności wygląda tak, że łączy się w jeden opis część zawierającą tzw. znamiona (wymagane elementy przestępstwa, od strony opisowej często chodzi tu o pojedyncze słowa) z jednego paragrafu ustawy karnej i część zawierającą znamiona z innego paragrafu ustawy karnej. Jednakże stosowanie art. 11 § 2 k.k. to wyjątek, a nie reguła -- zaś w przypadku, gdy jeden paragraf związany jest standardowo ze ściganiem z oskarżenia publicznego, drugi natomiast zawsze ze ściganiem z oskarżenia prywatnego, w ogóle nie wolno stosować art. 11 § 2 k.k. ani w ogóle nawet proponować, układać w myślach itd. wspomnianej "kwalifikacji kumulatywnej", generującej odpowiednio poszerzony opis faktyczny czynu. Tak stwierdził SN w uchwale 7 sędziów U 1/71. Odłóżmy więc na bok ten wyjątek.
Co do zasady 2 czyny dobrze opisane są identyczne wtedy, gdy identyczne są ich opisy faktyczne. To, że zachodzą w tym samym miejscu i czasie, nie przesądza o ich identyczności, czyli byciu takim samym, a nawet tym samym, czynem, gdyż to jeszcze zależy od sposobu ujęcia rzeczywistości. W orzecznictwie SN czyn bowiem to nie jest zupełnie neutralna obiektywność ujęta jako jakiś film, klatka po klatce, a więc konkretna rzeczywistość i tylko tyle, lecz do czynu dodaje się też domieszkę w postaci ujęcia go od strony konkretnych znamion. Innymi słowy opis faktyczny czynu uwzględnia się i wlicza do tego, "co też to za czyn". Jest to tym bardziej zrozumiałe, że nie sposób mówić, że przestępstwo zachodzące ze względu na czyjeś stany mentalne takie, jak świadomość swych uprawnień i przekraczania ich, jest tym samym, co przestępstwo od takich stanów niezależne, ponieważ ograniczające się do naruszenia nietykalności i świadomości, że się ją narusza. A zatem na pewno np. "czyn, że policjant X uderzył Piotra Niżyńskiego dnia 7.8.1999 r. o godz. 17:00" nie jest tym samym czynem, co "czyn, że policjant X przekroczył swe uprawnienia dnia 7.8.1999 r. o godz. 17:00". Natomiast pod rządami art. 11 § 2 k.k., o ile tylko wolno i trzeba byłoby go stosować (w tym przypadku nie wolno), w obu przypadkach stosować by było trzeba opis "policjant X uderzył Piotra Niżyńskiego dnia 7.8.1999 r. o godz. 17:00 w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, czym przekroczył swe uprawnienia określone w art. ....." ("tj. o czyn z art. A w zw. z art. B Kodeksu karnego"). Wówczas więc naprawdę byłby taki sam, a nawet jeden i ten sam czyn, natomiast tutaj tak nie było.
Ja zarzucałem naruszenie nietykalności, ci się uparli, żeby wciskać, że to jest umyślne przekroczenie uprawnień, tj. czyn z art. 231 par. 1 k.k., choć dowodu nie przedstawili.
Słowa Rzecznika "W sytuacji zatem, gdy jak miało to miejsce w niniejszej sprawie [sic], zachowanie miało[??] wyczerpywać znamiona więcej niż jednego przepisu ustawy, koniecznym jest zastosowanie tzw. kumulatywnej kwalifikacji prawnej czynu, dla pełnego opisu karnoprawnego zachowania" są zupełnym bluźnierstwem i szydzeniem sobie z tego, że istnieje od wczesnych lat 70-tych uchwała Sądu Najwyższego U 1/71, na której m. in. oparłem swój wniosek do Rzecznika i której istnienie w nim wielokrotnie wytykałem. Uchwała aż 7 sędziów SN, na której następnie wychowywały się całe pokolenia sędziów sądów z całej Polski, to nie jest coś, co sobie tak można deptać i mieć w nosie, bo taka postawa narusza zasady tzw. "nadzoru judykacyjnego", mówiąc słowami Trybunału Konstytucyjnego. Z Sądem Najwyższym można ewentualnie polemizować, choć w przypadku roli Rzecznika akurat Praw Obywatelskich jest to wyjątkowo kuriozalne, natomiast trzeba mieć argumenty, a nie tylko bucowato i arogancko rzucać sobie, że coś jest przeciwnie niż tam stwierdzili raz i ostatecznie.
Ponadto teoria, że cyt. "nie jest możliwe odrębne toczenie się postępowań o fragmenty tego samego czynu zabronionego" nie tylko nielegalnie wprowadza jedność czynu w sytuacji, gdy nie ma zastosowania art. 11 § 2 k.k., na którego to mocy dopiero ona może zaistnieć, ale i w ogóle ma raczej zastosowanie tylko do sądowej fazy postępowania karnego. W sądach nie może być 2 spraw o ten sam czyn. Natomiast to, jak sobie prokuratura dzieli sprawę, to już poniekąd jej sprawa, takie sprawy nie są prowadzone publicznie i do pewnego stopnia są "prywatną rzeczą" prokuratury, choć oczywiście dochodzi do ingerencji w prawa jednostki. Podzielenie sobie sprawy w prokuraturze, np. wyłączenie czynu złożonego tylko ze znamion typu przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego (i pominięcie opisywania znamion, czyli cech czynu, pochodzących z paragrafu ściganego w trybie prywatnoskargowym) jest jak najbardziej dopuszczalne, zaś pokrzywdzony w tym czasie może zupełnie niezależnie od takiego toczenia się postępowania przygotowawczego prokuratury wnieść sprawę o "swój" paragraf do sądu, prywatnym aktem oskarżenia. Jedno nie stoi na przeszkodzie drugiemu. Na ten temat było już bogate orzecznictwo Sądu Najwyższego i ciągnie się ono aż do lat współczesnych. Pomija się po prostu w prokuraturze znamiona przestępstwa ściganego na wniosek pokrzywdzonego albo z jego prywatnego aktu oskarżenia i zajmuje się pozostałymi, i w takiej postaci wnosi się sprawę do sądu -- chyba, że pokrzywdzony chce współpracować. Jeśli zaś on pierwszy wniósł swą sprawę do sądu, to po ukończeniu (tzw. zamknięciu) śledztwa prokurator się do niej włącza. Jeśli natomiast ta sprawa pokrzywdzonego zdążyła się już zakończyć, to prokuratorowi przysługuje wznowienie tamtego postępowania karnego -- z myślą o zastosowaniu przez sąd art. 11 § 2 k.k. i np. zaostrzeniu kary. W sądzie więc wprawdzie zawsze jest tylko jedna sprawa, natomiast nie stoi to na żadnej przeszkodzie, jak wielokrotnie podkreślał Sąd Najwyższy, by (odrębnie, a nawet równolegle z postępowaniem sądowym) toczyła się w prokuraturze sprawa o inaczej ujęty czyn dotyczący tegoż samego zajścia, którego by i inne zarzuty dotyczyć mogły lub którego równolegle (jakoś, choć w innym ujęciu) dotyczą.

Bardzo żenująca jest postawa Rzecznika, ponieważ zarazem jego biuro nie podejmuje żadnej wartościowej polemiki intelektualnej, jak też sprzeniewierza się swej funkcji, ponieważ godzi w prawa ludności (wytykałem np. nierówne traktowanie oskarżycieli w sądach nie mające uzasadnienia w zasadach konstytucyjnie wymaganych (np. zasadzie proporcjonalności), w ochronę nietykalności cielesnej, przy czym co gorsza takie sprawy przeciwko policjantom były już nieraz wytaczane przez profesjonalnych pełnomocników. Informowała o tym prasa. Kilka takich spraw zrelacjonowałem w swym wniosku, którego skany pokazałem powyżej.
Rzecznik, jak widać, "chce" ukrócić tę tradycję i odebrać ludziom część ich swobód. Podstawy do tego ma wątłe -- jakiś cytat z orzeczenia KZP /82, powtarzany w podręcznikach, które to orzeczenie dotyczyło sprawy chyba nawet bez kumulatywnej kwalifikacji prawnej, jedynie ze zbiegiem realnym przestępstw (tzn. kilka zajść bardzo szybko jedno po drugim). W żaden sposób owo orzeczenie KZP /82, z którego pochodzi cytat (dotyczący tam bardzo prostego przypadku, nie żadnego nakładania się zarzutów i paragrafów, tylko zwykłej pomyłki co do tego, jaki tryb zastosowano i z jakiego paragrafu czyn ścigano) głoszący, że "jeżeli oskarżyciel prywatny wniesie do sądu akt oskarżenia o przestępstwo prywatnoskargowe, a sąd [myśli inaczej, czyli] dostrzeże w zarzucanym oskarżonemu czynie cechy przestępstwa publicznoskargowego, winien zawsze umorzyć postępowanie z braku skargi uprawnionego oskarżyciela, a akta postępowania przesłać prokuratorowi", nie zmiażdżyło przecież intelektualnie uchwały U 1/71 -- w ogóle nawet nie widać, by ono miało być jakąkolwiek polemiką z tą uchwałą, stanowiącą przecież fakt historyczny. A zatem trafia biuro Pana Rzecznika jak kulą w płot. Głównym tematem tego orzeczenia oraz cytatu jest to, że akta w takim przypadku przesyła się prokuratorowi (tj. w przypadku, gdy ktoś startował jako oskarżyciel prywatny w sprawie, w której -- ze względu na jakieś detale, np. to, że stan zdrowia pogorszył się w istocie na dłużej niż 7 dni, a nie na mniej -- zarzut powinien być nie z tego wskazanego, lecz z innego paragrafu, pod mocą którego ściganie następuje z urzędu przez prokuratora). Orzeczenie KZP /82, które cytuje się w podręcznikach i które w skrócie (bez tej końcówki) zacytował Rzecznik, jest właśnie o takich prymitywnych przypadkach, jak to już wytknąłem w swym wniosku.
Nie podjęto ze mną jednak żadnej merytorycznej polemiki intelektualnej.
Biuro Rzecznika zatem niemal zupełnie odwraca się do mnie plecami (także poprzez tę przewlekłość) i nie ma nic na swoją obronę.